-Lily…- ktoś szepnął, wybudzając
mnie ze snu. Byłam tak zmęczona, że nie chciałam nawet otwierać oczu.
-Lily śpisz?- ktoś zapytał
ponownie. Tym razem skojarzyłam osobę, do której należał ten głos. Justin.
-Mhm.- mruknęłam.
Usłyszałam jego cichy śmiech.
-Lily jest ledwo południe, a ty
zachowujesz się jakby obudził cię w środku nocy.
-Wzięła tabletki.- mruknęłam.-
Chciałam się wyspać.
-Oh przepraszam. Nie wiedziałem,
przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku… no wiesz, po tym wszystkim.
-Jest okej- mruknęłam. Tak
naprawdę nie było okej. Cała szkoła myślała, że sama udostępniam te zdjęcia
publicznie dla pieniędzy. Resztę historii dorobili sobie sami- jestem dziwką,
która puszcza się za pieniądze.
-Przecież wiem, że się tym
przejęłaś, każdy by to zrobił.
-To po co zadajesz takie głupie
pytania? Skoro niby wiesz jak się czuje?- zapytałam lekko wkurzona. Czy ja w końcu mogę się wyspać?
-Chciałem żebyś była ze mną
szczera i powiedziała jak się czujesz.
-Nie chce o tym rozmawiać dobrze?
Cała szkoła myśli, że jestem jakąś dziwką, za dużo się w sumie nie mylą.
-Nawet tak nie mów.
-Dlaczego? Przecież to prawda,
dawałam dupy nauczycielowi za dobre oceny, to nie brzmi jak dziwka?
-Lily dobrze wiesz, że to nie
było tak. I dobrze wiesz, że to jak zaczęliśmy było cholernie głupie, do tej
pory nie mogę sobie tego wybaczyć, że zaproponowałem Ci taki układ. Jeszcze
teraz masz przez to wszystko takie problemy.- westchnął.- Wiem, że teraz trudno
w to uwierzyć, ale naprawdę Cię przepraszam, za to wszystko.
-Nie masz za co-
-Właśnie, że mam.- przerwał mi.-
Jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na wszystko co najlepsze, na najlepszego mężczyznę
na tym świecie, który każdego dnia będzie o ciebie dbał, ale… ja naprawdę nie
mogę zostawić Cię w spokoju.
Otworzyłam oczy i zmarszczyłam
brwi, patrząc na niego.
-Nie musisz mnie zostawiać w
spokoju. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.- mruknęłam cicho.
-Tak… ale dobrze wiesz, że
chciałbym czegoś więcej.-szepnął, patrząc na swoje dłonie.
-Justin ja-
-Rozumiem Lily, naprawdę. Nie
jesteś zainteresowania.
-To nie tak.- westchnęłam.-
Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł próbować czegoś teraz? Justin to nie jest
legalne, a na pewno nie gdy ktoś widzi każdy nasz krok.
-Wiem… Słyszałaś może czy policja
zrobiła jakiś krok naprzód w twojej sprawie?
-Nie.-westchnęłam.- Nadal
szukają. Mój tata jest wkurzony, chce wyznając prywatnego detektywa i chyba
dłużej nie dam rady go odciągać od tego pomysłu. Nie chce żeby wydawał tyle
pieniędzy, ale naprawdę chcę żeby ta cała sytuacja wyjaśniła się jak
najszybciej.
-Może to dobre wyjście. Policja
nie zawsze daje radę w takich sprawach, czasami pomoc detektywa daje naprawdę
dużo.
-Porozmawiam z tatą, gdy wróci
wieczorem z pracy. Może napijesz się czegoś?- spojrzałam na zegarek.- Albo coś
zjemy? Musisz być głodny, pewnie przyszedłeś prosto z pracy.
-Z chęcią.-uśmiechnął się.
-Zostało trochę zapiekanki, masz
ochotę?
Pokiwał głową z uśmiechem.- Na Twoją
zapiekankę zawsze.
Siedziałam przy biurku i robiłam
lekcje, gdy usłyszałam, że jakiś samochód wjeżdża na podjazd. Uśmiechnęłam się
pod nosem, wiedząc, że mój tata wrócił dzisiaj wcześniej z pracy. Czułam się
źle sama w tak sporym domu, gdy mój brat był aktualnie u babci na kilka dni.
Zeszłam na dół i podeszłam do
taty, przytulając go, gdy zamknął za sobą drzwi.
-Cześć tato.
-Hej córcia, jak się czujesz?
-Lepiej.- uśmiechnęłam się.-
Właśnie miałam robić kolacje, zjesz ze mną prawda?
-Oczywiście, pójdę odłożyć rzeczy
i przebiorę się w coś wygodnego.- powiedział idąc do swojego gabinetu, który
był na parterze.
-Dlaczego tak wcześnie wróciłeś?
Na początku tygodnia zawsze siedzisz po nocach w pracy.- powiedziałam trochę
głośniej, by mógł mnie usłyszeć.
-Pracowałem trochę w weekend i na
dzisiaj wszystko skończyłem, pomyślałem, że wrócę dzisiaj wcześniej, by
zobaczyć jak się czujesz.-uśmiechnął się, wchodząc po kilku minutach do kuchni.
-Przespałam kilka godzin i już
jest lepiej, nie musisz się martwić.- uśmiechnęłam się lekko, zaczynając robić
kolacje. Kochałam mojego tatę, zawsze miałam w nim wsparcie. Nawet gdy był
zajęty, dzwonił co jakiś czas, by zapytać co robię i czy nic mi nie jest.
-To dobrze, pomóc Ci w czymś?
-Nie, dam sobie radę sama. Tak
właściwie to mam pytanie. Słyszałeś może czy policja znalazła jakiś trop?
-Rozmawiałem z nimi dzisiaj i
nadal nic. Wiem, że nie chcesz bym płacił detektywowi, ale jeśli chcemy
rozwiązania tej sprawy to będzie najlepsze wyjście skarbie. Chce żebyś była
bezpieczna i zrobię wszystko, by to stało się możliwie jak najszybciej.
-Tak właściwie to chciałam z Tobą
o tym porozmawiać… Zmieniłam zdanie i chciałam Cię poprosić, byś znalazł
jakiegoś detektywa. Nie czuje się bezpiecznie, boję się nawet wyjść przed dom.
Nie chce dłużej tak żyć.
-Dobrze skarbie, jutro z samego
rana wszystko załatwię, a ty nie musisz iść na razie do szkoły. Masz chyba
jedne z najlepszych ocen w roczniku, więc nic ci się nie stanie, gdy teraz opuścisz
trochę dni prawda? Zresztą wiem, że wszystko nadrobisz. Zadzwonię jutro do
szkoły i wszystko im wyjaśnię.
-Dziękuje tato, ale nie wiem czy
to dobry pomysł. Ostatnio naprawdę dużo opuszczam.
-Najważniejsze jest to żebyś
dobrze się czuła. Masz dobre oceny i listy akceptacyjne od kilku dobrych
uniwersytetów. Zresztą dyrektor mówił, żebyś wydobrzała po wypadku i nie
przejmowała się szkołą i jeśli mam być szczery zgadzam się z nim, powinnaś
trochę odpocząć. Nawet w szpitalu uczyłaś się i odrabiałaś lekcje.
Zaśmiałam się cicho.- Mówisz
jakby to było coś złego.
-Oczywiście, że to nic złego.-
zaśmiał się.- Ale chce żebyś odpoczywała, a szczególnie po wypadku. Zresztą
czułbym się lepiej gdybyś na razie nigdzie nie wychodziła sama, gdy ten
szaleniec jest jeszcze na wolności. Może chciałabyś pojechać do babci?
-Pomyślę nad tym, na razie musze
zostać bo w środę mam ostatni egzamin.
-Więc zrób sobie jutro wolne, by
się pouczyć a później zobaczymy.
-Jesteś najlepszym tatą.-
zaśmiałam się.- Wydaje mi się, że rodzice nie odpuszczają tak łatwo jeśli
chodzi o szkołę.
-Po prostu Ci ufam i wiem, że
potrzebujesz trochę czasu, by odpocząć. I jak już mówiłem, tak na razie będzie
bezpieczniej. Nie przejmuj się niczym, wyjaśnię całą sytuacje w szkole.
-Dziękuje.- uśmiechnęłam się
lekko, nakładając jedzenie na talerze.- Więc jak było w pracy?
-Oh wspaniale, zaczęliśmy kilka
nowych projektów i firma pnie się w górę.
-To cudownie tato, gratulacje.
Zasługujecie na to, wszyscy tak ciężko pracujecie od samego początku.
-Dziękuje. Dostaliśmy też wielki
projekt na zmianę wyglądu sieci hoteli.- uśmiechnął się.
-Tak? Musisz powiedzieć mi więcej…
Justin’s POV
Byłem w trakcie sprawdzania
testów, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłem i wstałem, by otworzyć.
Spodziewałem się każdego, ale zdecydowanie nie mojego brata.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałem.
-Też cieszę się, że Cię widzę
kochany bracie.-parsknął. – Mogę wejść?
-Nie.- odpowiedziałem od razu.
-Daj spokój, też nie chcę tutaj
być, ale rodzice kazali Ci coś przekazać. Więc jak będzie?
Westchnąłem i przesunąłem się
trochę, wpuszczając go do środka.
-Po prostu mów co masz powiedzieć
i wyjdź, jestem zajęty i nie mam ochoty widzieć Twojego ryja.- warknąłem.
-Rodzice zapraszają Cię na
kolacje za dwa tygodnie. Ma być cała rodzina, nawet Jazzy wpadnie. Mama prosiła
żeby Ci przekazał, że to ważne i sama by Cię zaprosiła ale nie może się nigdy z
Tobą skontaktować.
-Ważne? Co może być aż tak ważne,
że ściągają nas wszystkich?- zmarszczyłem brwi.
-Nie wiem stary, ale mamie naprawdę
zależało na tym żebyś przyszedł. Prosiła żebyś do niej zadzwonił, gdy
znajdziesz chwilę czasu.
-Okej, zadzwonię. Jeśli to
wszystko to możesz już iść.
-Oj daj spokój Justin, nadal
jesteś zły za to co się stało? To nie Twoja wina, że Bella wolała mnie.-
zaśmiał się.
-Po prostu kurwa stąd wyjdź, nie
mam zamiaru Cię słuchać.
-Wybrała lepszego, nie masz co
się złościć Justin. Do zobaczenia na kolacji, tęskniłem za Tobą bracie.- zaśmiał
się, zamykając za sobą drzwi.
Nie wytrzymałem, uderzyłem
pięścią w ścianę.
-Au.- mruknąłem pod nosem,
wzdychając głośno. Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Podszedłem do stolika na
którym leżał i uśmiechnąłem się lekko widząc, że to połączenie od Lilly.
-Tak?- odebrałem od razu.- Coś
się stało?
-Nie, chciałam Ci powiedzieć, że
jutro nie będzie mnie w szkole i tata załatwi sprawę z detektywem.
-To świetnie, może w końcu coś
się wyjaśni.
-Justin? Coś się stało? Brzmisz jakoś
dziwnie.
Westchnąłem.- Właśnie odwiedził
nie mój brat.
-Zgaduje, że to nie była
przyjemna wizyta, brzmisz na wkurzonego.
-Bo jestem wkurzony.
-Co takiego się stało?
-Pamiętasz Belle? Moją była
narzeczoną?- zapytałem po chwili, nie było sensu tego przed nią ukrywać.
-Tak, co ona ma z tym wspólnego?
-Zdradziła mnie z nim.-mruknąłem
pod nosem.
-Żartujesz?! Nic dziwnego, że tak
go nie lubisz i że nawet ona tak cię wkurza.
-Po prostu chciałem zostawić to w
przeszłości, ale jak zwykle wszystko musiało wrócić ze zdwojoną siłą.
-Nie rozumiem dlaczego Cię
zdradziła i to jeszcze z Twoim bratem.
-Jaxon ma niezłą gadane, nie
jednej zawrócił w głowie.- westchnąłem.- W tym Belli, zresztą oboje są siebie
warci. Nie przejmowałbym się tym gdyby na każdym kroku mi tego nie przypominał.
Daje mi do zrozumienia, że niby jest lepszy. Lepszy w czym? Nawet nie zdaje
sobie sprawy, że Bella zdradza go z innymi, nawet z jego znajomymi.
-To smutne, że nie potrafiła Cię
docenić, zasługujesz na kogoś lepszego.
-Teraz to wiem. Patrząc na to
teraz widzę jaki głupi byłem, zawróciła mi w głowie i bardzo szybko się
oświadczyłem, naszym rodzinom to pasowało ponieważ nasi ojcowie robią razem
interesy, w sumie wymuszali to na nas. Myślałem, że układa nam się dobrze, aż
pewnego dnia wróciłem wcześniej niż miałem i zobaczyłem jak pieprzą się w moim
łóżku.- parsknąłem.- Wtedy widziałem ich po raz ostatni. Wypierdoliłem ich z
mojego domu, a rzeczy Belli wyrzuciłem przez okno. A teraz obydwoje jakimś
cudem znowu znaleźli się w moim życiu.
-Nie powinieneś się przejmować. Tak jak mówiłeś wcześniej, że to przeszłość i
nie warto do tego wracać.
-Masz rację. Po prostu on ma dar
do wkurwiania mnie w każdej możliwej sytuacji.
-Rozumiem, ale sprawiasz mu tym
satysfakcję, on robi to specjalnie.
Odetchnąłem i lekko się
uśmiechnąłem.- Naprawdę masz rację, nie potrzebnie się denerwowałem. Dziękuje,
że mnie wysłuchałaś i jak zwykle mi pomogłaś.
-Nie ma za co. Dziękuje, że mi
zaufałeś.
-Jesteś moją przyjaciółką prawda?
Usłyszałem jej śmiech. Kochałem jej śmiech.
-Tak, jestem Twoją przyjaciółką.
Usłyszałem głos, który zawołał
jej imię.
-Przepraszam.- powiedziała.- To
mój tata, muszę z nim porozmawiać.
-Nie ma za co i tak jest już
późno, powinnaś odpocząć. Dobranoc.
-Dobranoc Justin.
Rozłączyłem się z uśmiechem na
ustach. Już nie byłem zdenerwowany, tak jakby Jaxona w ogóle tutaj nie było.
Jak ona to robiła? Za każdym razem nie uspakajała i za każdym razem i pomagała.
Cholera, chyba naprawdę ją kocham.
_________________________________________________________
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, ale byłam na wakacjach i po prostu chciałam odpocząć, chyba rozumiecie. Nie jestem przekonana co do tego rozdziału, ale naprawdę nie chciałam żebyście czekali dłużej, więc postanowiłam opublikować ten. Jesteśmy coraz bliżej wyjaśnienia sprawy. Dziękuje za to, że jesteście ♥
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, ale byłam na wakacjach i po prostu chciałam odpocząć, chyba rozumiecie. Nie jestem przekonana co do tego rozdziału, ale naprawdę nie chciałam żebyście czekali dłużej, więc postanowiłam opublikować ten. Jesteśmy coraz bliżej wyjaśnienia sprawy. Dziękuje za to, że jesteście ♥
Urocza końcówka :D
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz rozdział na locked up?
OdpowiedzUsuńautorka już od ponad roku nie dodawała nowego rozdziału niestety, sprawdzam co jakiś czas czy dodaje coś nowego, więc to nie tak, że zostawiłam to tłumaczenie :) x
Usuńwowowowo to jest super przeczytalam wszystkoni potrzebuje wiecej :ooo -o
OdpowiedzUsuń