Rozdział dwudziesty siódmy.



-Lily…- ktoś szepnął, wybudzając mnie ze snu. Byłam tak zmęczona, że nie chciałam nawet otwierać oczu.
-Lily śpisz?- ktoś zapytał ponownie. Tym razem skojarzyłam osobę, do której należał ten głos. Justin.
-Mhm.- mruknęłam.
Usłyszałam jego cichy śmiech.
-Lily jest ledwo południe, a ty zachowujesz się jakby obudził cię w środku nocy.
-Wzięła tabletki.- mruknęłam.- Chciałam się wyspać.
-Oh przepraszam. Nie wiedziałem, przyszedłem sprawdzić czy wszystko w porządku… no wiesz, po tym wszystkim.
-Jest okej- mruknęłam. Tak naprawdę nie było okej. Cała szkoła myślała, że sama udostępniam te zdjęcia publicznie dla pieniędzy. Resztę historii dorobili sobie sami- jestem dziwką, która puszcza się za pieniądze.
-Przecież wiem, że się tym przejęłaś, każdy by to zrobił.
-To po co zadajesz takie głupie pytania? Skoro niby wiesz jak się czuje?- zapytałam lekko wkurzona. Czy ja w końcu mogę się wyspać?
-Chciałem żebyś była ze mną szczera i powiedziała jak się czujesz.
-Nie chce o tym rozmawiać dobrze? Cała szkoła myśli, że jestem jakąś dziwką, za dużo się w sumie nie mylą.
-Nawet tak nie mów.
-Dlaczego? Przecież to prawda, dawałam dupy nauczycielowi za dobre oceny, to nie brzmi jak dziwka?
-Lily dobrze wiesz, że to nie było tak. I dobrze wiesz, że to jak zaczęliśmy było cholernie głupie, do tej pory nie mogę sobie tego wybaczyć, że zaproponowałem Ci taki układ. Jeszcze teraz masz przez to wszystko takie problemy.- westchnął.- Wiem, że teraz trudno w to uwierzyć, ale naprawdę Cię przepraszam, za to wszystko.
-Nie masz za co-
-Właśnie, że mam.- przerwał mi.- Jesteś wspaniałą osobą i zasługujesz na wszystko co najlepsze, na najlepszego mężczyznę na tym świecie, który każdego dnia będzie o ciebie dbał, ale… ja naprawdę nie mogę zostawić Cię w spokoju.
Otworzyłam oczy i zmarszczyłam brwi, patrząc na niego.
-Nie musisz mnie zostawiać w spokoju. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.- mruknęłam cicho.
-Tak… ale dobrze wiesz, że chciałbym czegoś więcej.-szepnął, patrząc na swoje dłonie.
-Justin ja-
-Rozumiem Lily, naprawdę. Nie jesteś zainteresowania.
-To nie tak.- westchnęłam.- Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł próbować czegoś teraz? Justin to nie jest legalne, a na pewno nie gdy ktoś widzi każdy nasz krok.
-Wiem… Słyszałaś może czy policja zrobiła jakiś krok naprzód w twojej sprawie?
-Nie.-westchnęłam.- Nadal szukają. Mój tata jest wkurzony, chce wyznając prywatnego detektywa i chyba dłużej nie dam rady go odciągać od tego pomysłu. Nie chce żeby wydawał tyle pieniędzy, ale naprawdę chcę żeby ta cała sytuacja wyjaśniła się jak najszybciej.
-Może to dobre wyjście. Policja nie zawsze daje radę w takich sprawach, czasami pomoc detektywa daje naprawdę dużo.
-Porozmawiam z tatą, gdy wróci wieczorem z pracy. Może napijesz się czegoś?- spojrzałam na zegarek.- Albo coś zjemy? Musisz być głodny, pewnie przyszedłeś prosto z pracy.
-Z chęcią.-uśmiechnął się.
-Zostało trochę zapiekanki, masz ochotę?
Pokiwał głową z uśmiechem.- Na Twoją zapiekankę zawsze.

Siedziałam przy biurku i robiłam lekcje, gdy usłyszałam, że jakiś samochód wjeżdża na podjazd. Uśmiechnęłam się pod nosem, wiedząc, że mój tata wrócił dzisiaj wcześniej z pracy. Czułam się źle sama w tak sporym domu, gdy mój brat był aktualnie u babci na kilka dni.
Zeszłam na dół i podeszłam do taty, przytulając go, gdy zamknął za sobą drzwi.
-Cześć tato.
-Hej córcia, jak się czujesz?
-Lepiej.- uśmiechnęłam się.- Właśnie miałam robić kolacje, zjesz ze mną prawda?
-Oczywiście, pójdę odłożyć rzeczy i przebiorę się w coś wygodnego.- powiedział idąc do swojego gabinetu, który był na parterze.
-Dlaczego tak wcześnie wróciłeś? Na początku tygodnia zawsze siedzisz po nocach w pracy.- powiedziałam trochę głośniej, by mógł mnie usłyszeć.
-Pracowałem trochę w weekend i na dzisiaj wszystko skończyłem, pomyślałem, że wrócę dzisiaj wcześniej, by zobaczyć jak się czujesz.-uśmiechnął się, wchodząc po kilku minutach do kuchni.
-Przespałam kilka godzin i już jest lepiej, nie musisz się martwić.- uśmiechnęłam się lekko, zaczynając robić kolacje. Kochałam mojego tatę, zawsze miałam w nim wsparcie. Nawet gdy był zajęty, dzwonił co jakiś czas, by zapytać co robię i czy nic mi nie jest.
-To dobrze, pomóc Ci w czymś?
-Nie, dam sobie radę sama. Tak właściwie to mam pytanie. Słyszałeś może czy policja znalazła jakiś trop?
-Rozmawiałem z nimi dzisiaj i nadal nic. Wiem, że nie chcesz bym płacił detektywowi, ale jeśli chcemy rozwiązania tej sprawy to będzie najlepsze wyjście skarbie. Chce żebyś była bezpieczna i zrobię wszystko, by to stało się możliwie jak najszybciej.
-Tak właściwie to chciałam z Tobą o tym porozmawiać… Zmieniłam zdanie i chciałam Cię poprosić, byś znalazł jakiegoś detektywa. Nie czuje się bezpiecznie, boję się nawet wyjść przed dom. Nie chce dłużej tak żyć.
-Dobrze skarbie, jutro z samego rana wszystko załatwię, a ty nie musisz iść na razie do szkoły. Masz chyba jedne z najlepszych ocen w roczniku, więc nic ci się nie stanie, gdy teraz opuścisz trochę dni prawda? Zresztą wiem, że wszystko nadrobisz. Zadzwonię jutro do szkoły i wszystko im wyjaśnię.
-Dziękuje tato, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Ostatnio naprawdę dużo opuszczam.
-Najważniejsze jest to żebyś dobrze się czuła. Masz dobre oceny i listy akceptacyjne od kilku dobrych uniwersytetów. Zresztą dyrektor mówił, żebyś wydobrzała po wypadku i nie przejmowała się szkołą i jeśli mam być szczery zgadzam się z nim, powinnaś trochę odpocząć. Nawet w szpitalu uczyłaś się i odrabiałaś lekcje.
Zaśmiałam się cicho.- Mówisz jakby to było coś złego.
-Oczywiście, że to nic złego.- zaśmiał się.- Ale chce żebyś odpoczywała, a szczególnie po wypadku. Zresztą czułbym się lepiej gdybyś na razie nigdzie nie wychodziła sama, gdy ten szaleniec jest jeszcze na wolności. Może chciałabyś pojechać do babci?
-Pomyślę nad tym, na razie musze zostać bo w środę mam ostatni egzamin.
-Więc zrób sobie jutro wolne, by się pouczyć a później zobaczymy.
-Jesteś najlepszym tatą.- zaśmiałam się.- Wydaje mi się, że rodzice nie odpuszczają tak łatwo jeśli chodzi o szkołę.
-Po prostu Ci ufam i wiem, że potrzebujesz trochę czasu, by odpocząć. I jak już mówiłem, tak na razie będzie bezpieczniej. Nie przejmuj się niczym, wyjaśnię całą sytuacje w szkole.
-Dziękuje.- uśmiechnęłam się lekko, nakładając jedzenie na talerze.- Więc jak było w pracy?
-Oh wspaniale, zaczęliśmy kilka nowych projektów i firma pnie się w górę.
-To cudownie tato, gratulacje. Zasługujecie na to, wszyscy tak ciężko pracujecie od samego początku.
-Dziękuje. Dostaliśmy też wielki projekt na zmianę wyglądu sieci hoteli.- uśmiechnął się.
-Tak? Musisz powiedzieć mi więcej…


Justin’s POV

Byłem w trakcie sprawdzania testów, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłem i wstałem, by otworzyć. Spodziewałem się każdego, ale zdecydowanie nie mojego brata.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałem.
-Też cieszę się, że Cię widzę kochany bracie.-parsknął. – Mogę wejść?
-Nie.- odpowiedziałem od razu.
-Daj spokój, też nie chcę tutaj być, ale rodzice kazali Ci coś przekazać. Więc jak będzie?
Westchnąłem i przesunąłem się trochę, wpuszczając go do środka.
-Po prostu mów co masz powiedzieć i wyjdź, jestem zajęty i nie mam ochoty widzieć Twojego ryja.- warknąłem.
-Rodzice zapraszają Cię na kolacje za dwa tygodnie. Ma być cała rodzina, nawet Jazzy wpadnie. Mama prosiła żeby Ci przekazał, że to ważne i sama by Cię zaprosiła ale nie może się nigdy z Tobą skontaktować.
-Ważne? Co może być aż tak ważne, że ściągają nas wszystkich?- zmarszczyłem brwi.
-Nie wiem stary, ale mamie naprawdę zależało na tym żebyś przyszedł. Prosiła żebyś do niej zadzwonił, gdy znajdziesz chwilę czasu.
-Okej, zadzwonię. Jeśli to wszystko to możesz już iść.
-Oj daj spokój Justin, nadal jesteś zły za to co się stało? To nie Twoja wina, że Bella wolała mnie.- zaśmiał się.
-Po prostu kurwa stąd wyjdź, nie mam zamiaru Cię słuchać.
-Wybrała lepszego, nie masz co się złościć Justin. Do zobaczenia na kolacji, tęskniłem za Tobą bracie.- zaśmiał się, zamykając za sobą drzwi.
Nie wytrzymałem, uderzyłem pięścią w ścianę.
-Au.- mruknąłem pod nosem, wzdychając głośno. Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Podszedłem do stolika na którym leżał i uśmiechnąłem się lekko widząc, że to połączenie od Lilly.
-Tak?- odebrałem od razu.- Coś się stało?
-Nie, chciałam Ci powiedzieć, że jutro nie będzie mnie w szkole i tata załatwi sprawę z detektywem.
-To świetnie, może w końcu coś się wyjaśni.
-Justin? Coś się stało? Brzmisz jakoś dziwnie.
Westchnąłem.- Właśnie odwiedził nie mój brat.
-Zgaduje, że to nie była przyjemna wizyta, brzmisz na wkurzonego.
-Bo jestem wkurzony.
-Co takiego się stało?
-Pamiętasz Belle? Moją była narzeczoną?- zapytałem po chwili, nie było sensu tego przed nią ukrywać.
-Tak, co ona ma z tym wspólnego?
-Zdradziła mnie z nim.-mruknąłem pod nosem.
-Żartujesz?! Nic dziwnego, że tak go nie lubisz i że nawet ona tak cię wkurza.
-Po prostu chciałem zostawić to w przeszłości, ale jak zwykle wszystko musiało wrócić ze zdwojoną siłą.
-Nie rozumiem dlaczego Cię zdradziła i to jeszcze z Twoim bratem.
-Jaxon ma niezłą gadane, nie jednej zawrócił w głowie.- westchnąłem.- W tym Belli, zresztą oboje są siebie warci. Nie przejmowałbym się tym gdyby na każdym kroku mi tego nie przypominał. Daje mi do zrozumienia, że niby jest lepszy. Lepszy w czym? Nawet nie zdaje sobie sprawy, że Bella zdradza go z innymi, nawet z jego znajomymi.
-To smutne, że nie potrafiła Cię docenić, zasługujesz na kogoś lepszego.
-Teraz to wiem. Patrząc na to teraz widzę jaki głupi byłem, zawróciła mi w głowie i bardzo szybko się oświadczyłem, naszym rodzinom to pasowało ponieważ nasi ojcowie robią razem interesy, w sumie wymuszali to na nas. Myślałem, że układa nam się dobrze, aż pewnego dnia wróciłem wcześniej niż miałem i zobaczyłem jak pieprzą się w moim łóżku.- parsknąłem.- Wtedy widziałem ich po raz ostatni. Wypierdoliłem ich z mojego domu, a rzeczy Belli wyrzuciłem przez okno. A teraz obydwoje jakimś cudem znowu znaleźli się w moim życiu.
-Nie powinieneś się przejmować.  Tak jak mówiłeś wcześniej, że to przeszłość i nie warto do tego wracać.
-Masz rację. Po prostu on ma dar do wkurwiania mnie w każdej możliwej sytuacji.
-Rozumiem, ale sprawiasz mu tym satysfakcję, on robi to specjalnie.
Odetchnąłem i lekko się uśmiechnąłem.- Naprawdę masz rację, nie potrzebnie się denerwowałem. Dziękuje, że mnie wysłuchałaś i jak zwykle mi pomogłaś.
-Nie ma za co. Dziękuje, że mi zaufałeś.
-Jesteś moją przyjaciółką prawda?
Usłyszałem jej śmiech. Kochałem jej śmiech.
-Tak, jestem Twoją przyjaciółką.
Usłyszałem głos, który zawołał jej imię.
-Przepraszam.- powiedziała.- To mój tata, muszę z nim porozmawiać.
-Nie ma za co i tak jest już późno, powinnaś odpocząć. Dobranoc.
-Dobranoc Justin.
Rozłączyłem się z uśmiechem na ustach. Już nie byłem zdenerwowany, tak jakby Jaxona w ogóle tutaj nie było. Jak ona to robiła? Za każdym razem nie uspakajała i za każdym razem i pomagała. Cholera, chyba naprawdę ją kocham.

 _________________________________________________________
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam, ale byłam na wakacjach i po prostu chciałam odpocząć, chyba rozumiecie. Nie jestem przekonana co do tego rozdziału, ale naprawdę nie chciałam żebyście czekali dłużej, więc postanowiłam opublikować ten. Jesteśmy coraz bliżej wyjaśnienia sprawy. Dziękuje za to, że jesteście ♥

4 komentarze:

  1. Kiedy dodasz rozdział na locked up?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. autorka już od ponad roku nie dodawała nowego rozdziału niestety, sprawdzam co jakiś czas czy dodaje coś nowego, więc to nie tak, że zostawiłam to tłumaczenie :) x

      Usuń
  2. wowowowo to jest super przeczytalam wszystkoni potrzebuje wiecej :ooo -o

    OdpowiedzUsuń