-Dziękuje za spacer.-
uśmiechnęłam się, patrząc na Justina. Uśmiech nie schodził z jego twarzy. Wyglądał
jak nastolatek, który właśnie dostał jakiś fajny gadżet od rodziców.
-Nie ma za co, cała przyjemność
po mojej stronie.
Spojrzałam na zegarek i westchnęłam
widząc, że jest środek nocy.
-Cholera, jest tak późno.
-Powinnaś iść spać.-uśmiechnął
się delikatnie, poprawiając kosmyk włosów, który właśnie spadł mi na twarz.
-Dziękuje.- uśmiechnęłam się
lekko.- I dziękuje za świetną zabawę w deszczu.
Zaśmiał się.
-Trochę jak w filmie co?
-Tak.- uśmiechnęłam się, patrząc
na niego.- Będę już szła.- powiedziałam, stając lekko na palcach i całując go w
policzek.- Napisz do mnie jak dojdziesz do domu, proszę.
-Napiszę.- uśmiechnął się,
patrząc jak wchodzę do domu. Pomachałam mu z uśmiechem i weszłam do domu
zapalając światło. Przez okno w przedpokoju zauważyłam jak odchodzi.
Następnego dnia spałam do
południa, co było dla mnie czymś nowym. Jestem typem człowieka, który woli
wstawać wcześniej pomimo tego, że lubi długo spać. Zbliżały się wakacje, miałam
wszystko pozaliczane więc nie musiałam się niczym przejmować- naprawdę opłaca
się pracować systematycznie przez cały rok. Tak właściwie to lubiłam szkołę.
Oczywiście jako miejsce gdzie każdego dnia mogłam nauczyć się czegoś nowego-
kochałam to robić. Nienawidziłam szkoły ze względu na ludzi, którzy myśleli
tylko o sobie i kochali niszczyć życia innym. Wiedziałam jednak, że to ich
system samoobrony- każde z nich było takich frajerem jak ja. Wszyscy jesteśmy równi.
Gdy w końcu zwlekłam się z łóżka
i poszłam do łazienki, by umyć zęby i jakoś się naszykować, spojrzałam na
telefon.
1 nowa wiadomość od: Justin
Od: Justin
Hej, masz jakieś plany na dzisiaj?
Mimowolnie uśmiechnęłam się pod
nosem. Co się ze mną dzieje? Teraz uśmiecham się nawet do telefonu?
Do: Justin
Hej, nie bardzo a co?
Na odpowiedź nie musiałam długo
czekać.
Od: Justin
Moja siostra jest w mieście i bardzo chce cię poznać. Może wpadniesz do
mnie?
Do: Justin
Bardzo bym chciała, ale nie wiem czy to dobry pomysł Justin.
Od: Justin
Lily proszę, naprawdę chcę żebyście się poznały.
Do: Justin
Dobrze, przyjdę :)
Westchnęłam cicho, patrząc na
moje ubrania. Szybko wybrałam jakieś dresy i zwykłą koszulkę- naprawdę nie
miałam zamiaru się stroić. Związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół do kuchni
po coś do zjedzenia. Jak zwykle byłam sama, tata ostatnio pracuje nad jakimś
dużym projektem i jest strasznie zapracowany. Jest też strasznie podekscytowany
co sprawia, że też się z nim cieszę, chociaż nawet nie wiem czym się aktualnie
zajmuje. Mój brat na weekendy jeździ do naszej babci, która kocha się nim
opiekować i zawsze wymyśla masę rzeczy, które mogą robić razem, dlatego
weekendy zawsze spędzam sama, ale naprawdę mi to nie przeszkadza. Jestem typem
osoby, która woli przebywać w samotności.
Wzięłam tosta i wyszłam z domu,
dokańczając go po drodze. Justin nie mieszkał daleko mnie, ale wolałam iść na
około. Ciągle miałam dziwne wrażenie, że ktoś nie obserwuje i sama nie wiem czy
to mój umysł płata mi figle, czy naprawdę tak jest. Przez cały dzień czułam się
niepewnie, a gdy wracałam do domu musiałam posprawdzać czy wszystkie drzwi i
okna są zamknięte, musiałam zasłonić
wszystkie rolety i zasłony, by mieć pewność, że nikt mnie nie zauważy i
włączyć alarm- dopiero wtedy mogłam normalnie funkcjonować. Chociaż dla
pewności miałam numer na policje na
szybkim wybieraniu i coś ostrego pod ręką. Tak,
zdecydowanie zaczynam wariować.
Gdy po około godzinie w końcu
dotarłam do domu Justina rozejrzałam się kilka razy po okolicy, chcąc sprawdzić
czy nikt mnie nie obserwuje. Dopiero gdy zobaczyłam, że na ulicach są tylko
rodzice z dziećmi podeszłam do drzwi i zapukałam. Nie musiałam długo czekać, aż
Justin otworzy mi drzwi wyglądało na to, że czekał na mnie.
-Cześć Lily.- uśmiechnął się,
wpuszczając mnie do środka.- Dziękuje, że przyszłaś.
-Cześć.- uśmiechnęłam się i
spojrzałam na niego.- Nie ma za co, przepraszam, że tak długo ale szłam na
około, sam rozumiesz.
Zanim zdążyłam powiedzieć coś
więcej, zobaczyłam kobietę biegnącą w moją stronę.
-Ty musisz być Lily! Jesteś taka
piękna.- powiedziała, przytulając mnie.- Jestem Jazmyn, siostra Justina.-
przywitała się z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Cześć.- odwzajemniłam trochę
niezręcznie uścisk. Naprawdę nie byłam przyzwyczajona do takich powitań,
szczególnie przez obce osoby, więc nie wiedziałam jak się zachować.
-Akurat zaczęliśmy jeść obiad, zjesz
z nami?- zapytał Justin.
-Jasne, tak właściwie to nic
dzisiaj nie jadłam.
Jazmyn nalegała, żebym usiadła
obok niej, kiedy Justin nakładał mi porcję obiadu. Dziewczyna była bardzo miła
i dobrze mi się z nią rozmawiało chociaż tak naprawdę widać było, że jesteśmy
swoimi przeciwieństwami. Ja jestem spokojna, a ona nie może usiedzieć w jednym
miejscu.
-Może pójdziemy na jakąś
imprezę?- zaproponowała, gdy skończyliśmy jeść.- Słyszałam o nowym klubie kilka
miasteczek od nas. Trochę drogi jest, ale podobno warto ta zajrzeć.
Impreza? Nie, nie, nie. Nawet nie
umiem tańczyć.
-Co o tym sądzisz Lily?- zapytał
Justin, parząc na mnie.- Chciałabyś jechać?
-Nie sądzę. To znaczy nie umiem
tańczyć i jestem w dresach, ale dziękuje za zaproszenie.- uśmiechnęłam się
lekko, patrząc na nich.
-Nie ma mowy! Musisz jechać!-
jęknęła Jazmyn.- Będziesz się świetnie bawiła, pożyczę ci moją sukienkę i
zrobię Ci makijaż, a Justin nauczy cię tańczyć, jest w tym naprawdę dobry.
Chociaż zawsze podpiera ścianę jak gdzieś wychodzimy.
-Po prostu nie kleje się do
każdej napotkanej osoby jak ty.- parsknął.
-Oj przestań! Życie jest zbyt
krótkie, by się tym martwić. Jedziemy na imprezę.
Godzinę później byliśmy już
gotowe. Jazmyn pożyczyła mi jedną ze swoich ulubionych sukienek. Była czarna i
dość krótka. W dodatku była bardzo obcisła i miała wycięcie na przodzie, by
pokazać biust. Pożyczyła mi też swoje
szpilki, które według niej sprawiały, ze moje nogi wyglądały zabójczo. Na
początku nie byłam przekonana do tego całego stroju, ale wystarczyło mi jedno
spojrzenie Justina, by wiedzieć, że naprawdę dobrze wyglądam.
-Jedziemy?- zapytał, biorąc
kluczki.
-O nie, nie, nie. Nie ma mowy, ze
prowadzisz! Bierzemy taksówkę, ja płacę. Musisz w końcu zaszaleć braciszku.
-A jak wrócimy?
-Nie wrócimy. To znaczy,
przenocujemy u mojej koleżanki, która jest za miastem. Wszystko już załatwiłam,
wy musicie tylko dotrzymać mi towarzystwa w czasie imprezy.-uśmiechnęła się i
dosłownie wypchnęła nas z domu, gdy przyjechała taksówka.
I tak właśnie oto tym sposobem
kilka godzin później siedzieliśmy w klubie i piliśmy kolejne drinki,
rozmawiając ze sobą. Nawet nie zauważyłam, że piję już dziesiątego drinka i już
dawno jestem pijana. Jednak nie byłam sama- Jazmyn już dawno piła zwykłą wódkę
i podrywała każdego chłopaka, którego zauważyła, a Justin dotrzymywał jej kroku
w piciu.
-CH-Chcesz zatańczyć?- zapytałam,
wstając. Lekko zachwiałam się na nogach, lecz po chwili złapałam równowagę z
pomocą Justina, który położył rękę na moim udzie.
-Jasne skarbie.- powiedział,
przesuwając dłoń na moją talie i prowadząc mnie na parkiet.
Gdy się tam znaleźliśmy od razu
przyciągnął mnie do siebie.
-Nie umiem tańczyć.-
powiedziałam, zerkając na inne dziewczyny, które tańczyły obok mnie.
-Nic nie szkodzi, nauczysz się.
Pomogę Ci.- powiedział, ponownie przyciągając mnie do siebie. Kierował moim
ciałem, tak, że po chwili sama załapałam i zaczęłam tańczyć. Nasze ciała
ocierały się o siebie, jego ręce były na całym moim ciele. Jego usta zaczęły
muskać moją szyję.
-Justin.- powiedziałam, próbując
się od niego odsunąć.
-Lily przecież wiesz, że wcale ci
to nie przeszkadza. Pozwól mi przynajmniej dzisiaj traktować cię jak moją
dziewczynę. Pozwól mi sprawić, że będziesz się świetnie bawić.
Zanim się zorientowałam pokiwałam
głową. Poczułam jak jego usta poruszając się po mojej szyi- to była moja
słabość i dobrze o ty wiedział. Przekręciłam twarz i pocałowałam go, co od razu
odwzajemnił, jakby przez cały czas na to czekał. Jego ręce znalazły się na
moich udach, powijając trochę sukienkę, którą miałam na sobie.
-Wyglądasz tak seksownie.-
wyszeptał mi do ucha, wystarczająco głośno żebym usłyszała to przez głośną
muzykę.- Może pójdziemy gdzieś gdzie jest ciszej? Masz klucz do mieszkania
koleżanki Jazmyn?
Pokiwałam głową, przypominając
sobie, jak dziewczyna dawała mi go, gdy tutaj przyjechaliśmy.
Justin złapał mnie za rękę i po
chwili byliśmy przed klubem.
-Wiesz gdzie jest to mieszkanie?-
zapytał.
-Umm… Jazmyn mówiła, że dwie
ulice od klubu. Umm, musimy iść w prawo.
Okazało się, że to były jednak
trzy ulice od klubu, ale doszliśmy tam dość szybko. Gdy szukałam klucza w
torebce Justin dosłownie mi ją wyrwał, by zrobić to szybciej. Od razu pociągnął
mnie do środka i szybko wszedł po schodach, by znaleźć mieszkanie. W tym czasie
ja ściągnęłam szpilki i zaczęłam cicho wchodzić na górę, uważając, żeby nie
spać ze schodów.
Gdy byłam już przy drzwiach
mieszkania, Justin właśnie je otworzył i wciągnął mnie do środka, popychając
lekko na ścianę.
-Wyglądasz tak seksownie, nie
mogę się na ciebie napatrzeć.- powiedział, po czym od razu mnie pocałował,
ciągnąc mnie lekko do sypialni.
-Justin poczekaj… jesteśmy
pijani, jutro będziemy tego żałować.- powiedziałam, pomiędzy pocałunkami.
-Czy w życiu nie chodzi o
popełnianie błędów i żałowanie ich później?
-Tak właściwie to chodzi o to, by
niczego nie żałować, ale myślę, że Twoja wersja dzisiaj przejdzie.-
powiedziałam, całując go mocniej.
-Naprawdę świetnie całujesz.-
powiedział, między pocałunkami, prowadząc nie w stronę sypialni.
Chwilę później poczułam materac
pod moimi plecami i język Justina w mojej buzi. Jego ręce od razu złapały za
koniec mojej koszulki, która po chwili wylądowała na podłodze. Chwilę później
zrobił to samo ze stanikiem.
-Cholera, Lily Twoje piersi są
cudowne.- jęknął, całując skórę między nimi.
Po chwili poczułam jego usta na
swojej szyi, gdzie po chwili zostawił po sobie ślad.
-Justin.- zajęczałam nie mogąc
się już dłużej powstrzymać.
Moje dłonie znalazły się między
jego włosami. Naprawdę je kochałam.
-Pozbądźmy się tego hm?- zapytał,
dotykając palcami moje majtki.
-Ty jesteś jeszcze ubrany, nie
uważasz, ze to troszkę niesprawiedliwe?- uniosłam brew, przygryzając wargę.
Zaśmiał się, patrząc na swoje
ciało.
-Masz rację, trochę to niesprawiedliwe,
ale zaraz wszystko nadrobię.- powiedział, po czym ściągnął z siebie koszulkę.
Gdy jego ręce chwyciły pasek od spodni, by go opiąć, zaczęłam całować go po
szyi.
W tym momencie nie obchodziło
mnie kompletnie nic. Nie przejmowałam się tym jak bardzo złe to jest. Chciałam
przynajmniej raz zapomnieć o tym co dzieje się naokoło i korzystać z życia.
-Jesteś gotowa?- zapytał. Dopiero
teraz zauważyłam, że zdążył się rozebrać. Patrzył na mnie, trzymając w palcach
brzegi moich majtek, pytając o pozwolenie. Lekko ale stanowczo pokiwałam głową.
-Chce żebyś w końcu mnie
pieprzył.- mruknęłam mu do ucha.
-Nie martw się skarbie, tatuś
sprawi, że będziesz krzyczała z przyjemności.
Będę Cię pieprzył mocno, aż będziesz prosiła o to bym przestał, będzie
ci tak przyjemnie.- wyszeptał w moje ucho, znajdując idealną pozycję między
moimi nogami. Zajęczałam czując jego twardego penisa między nogami.
-Będę wchodził w Ciebie głęboko,
upewniając się, że poczujesz dokładnie każdy mój ruch. Będziesz krzyczała tak
głośno, że sąsiedzi poznają moje imię tak skarbie?
Okej, nigdy nie myślałam, że ktoś może podniecić mnie samymi słowami.
-Czy to jest to czego chcesz?- zapytał,
patrząc prosto w moje oczy.
-Proszę.- zajęczałam, nie chcąc
dłużej ukrywać jak dużą przyjemność mi sprawia. Chciałam poczuć jego dłonie na
moim ciele. Chciałam poczuć jego usta, które zawsze sprawiały, że wariowałam.
-Jesteś na to gotowa skarbie?
-Proszę Justin.
-O co prosisz skarbie?- zapytał, kładąc
dłoń na mojej kobiecości, pocierając ją lekko.- Powiedz o co prosisz skarbie.
-Proszę, chcę żebyś mnie
pieprzył.- zajęczałam, czując jak jego palec wsuwa się we mnie.
-Czy nie zapomniałaś o czymś?
-Proszę tatusiu.
Jęknął głośniej słysząc jak go
nazwałam. Wsunął we mnie drugiego palca i zaczął nimi poruszać, całując mnie po
szyi. Po chwili poczułam jak jego palce wysuwają się ze mnie, a ich miejsce
zajmuje jego penis. Zrobił jeden mocny ruch, dzięki czemu wszedł we mnie cały.
-Czujesz to skarbie?- zajęczał,
całując moją szyję.- Uwielbiasz to prawda? Uwielbiasz czuć się tak dobrze
prawda?
Pokiwałam głową, nie będąc w
stanie powiedzieć ani jednego słowa. Przyjemność jaką czułam była nie do
opisania. Justin doskonale wiedział co robić, by doprowadzić mnie do szału.
-Szybciej kochanie.- zajęczałam,
patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się pod nosem, zaczynając poruszać swoimi biodrami
o wiele szybciej. Jego ruchy były mocne i zdecydowane.
W pokoju oprócz naszych jęków słychać
było łóżko, które uderzało o ścianę pod wpływem mocnych ruchów Justina. Na twarzy Justina widać było czystą
przyjemność.
Spojrzałam w dół pomiędzy nasze
nagie ciała i zajęczałam na ten widok. Nie obchodziło mnie nic w tym momencie oprócz
przyjemności, której doświadczałam. Nie obchodziło mnie nawet to, ze zaczęłam
krzyczeć.
-Oh tatusiu.- zajęczałam, czując,
że jestem coraz bliżej spełnienia.
-Kurwa! Kocham jak tak mówisz.-
pocałował mnie, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Podniósł moje nogi, a gdy
objęłam jego biodra, doszliśmy w tym samym momencie.
-O mój Boże.- zajęczałam,
zamykając oczy.
-Więc…- zaczął po chwili, gdy
próbowałam uspokoić swój oddech.- Jesteś gotowa na więcej?
Rozdział świetny i czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCudowny ❤️
OdpowiedzUsuńNaprawde fajny rozdział. Bardzo fajnie to opisalas. Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńRewelacyjny! Czekam na kolejny 😀
OdpowiedzUsuńnapisałaś koszulki a ona miała sukienkę ! taka małą autokorekta ! a rozdział wiadomo ! idealny !
OdpowiedzUsuńpisałam ten rozdział na dwie części i musiałam nie zwrócić na to uwagi, przepraszam haha
Usuńhttp://oszukani-deceived.blogspot.com/ ZAPRASZAM, nowe opowiadanie, pojawił się prolog, liczę na opinię:)
OdpowiedzUsuń