Rozdział dwudziesty czwarty.



Lily’s POV

-T-twoja siostra?- zapytałam zaskoczona.
-Tak, moja siostra.- patrzył na mnie uważnie.- Przyjechała na kilka dni do miasta i zrobiła mi niespodziankę. Nie wiedziałem nic o tym, dlatego ci wcześniej nic nie wspominałem, przepraszam.
-Nie… to ja przepraszam, zachowałam się głupio.- westchnęłam. Czy mogłabym zrobić z siebie jeszcze większa idiotkę niż teraz? Zdecydowanie nie.
-Nie masz za co przepraszać.- powiedział, ciągle patrząc na mnie uważnie.
-Nie, naprawdę przepraszam. Tak właściwie masz swoje życie i nie musisz mi się z niczego tłumaczyć.- odsunęłam się od niego.- Pójdę już.
-Nie Lily jesteś roztrzęsiona, coś się stało? Dobrze wiesz, że nie pozwolę ci wracać do domu w takim stanie.-złapał mnie lekko za ramiona, ciągle patrząc w moje oczy. Widać było, że nie odpuści.
-Justin naprawdę chcę wracać do domu i dam radę sama.- szepnęłam kłamiąc. Tak naprawdę bałam się wracać sama do domu. Mam na myśli kto by się nie bał będąc w mojej sytuacji? Wracanie do domu samej w środku nocy jest niebezpieczne, a za mną ktoś chodzi i grozi mi. Jednak nie chciałam, żeby Justin się tego wszystkiego dowiedział. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu.
-Lily- warknął.- Czy przestaniesz w końcu kłamać? Może nie znam cię długo, ale zdecydowanie zdążyłem cię poznać i wiedzieć kiedy kłamiesz.
Westchnęłam, wiedząc, że ma racje. Nie trzeba mnie długo znać, by domyślić się kiedy kłamie, a Justin to ostatnio jedyna osoba, która spędza ze mną dużo czasu. Chcąc nie chcąc dowiedzieliśmy się o sobie dużo rzeczy, których normalnie byśmy o sobie nie powiedzieli. Justin zauważa te najmniejsze rzeczy w moim zachowaniu, tak jak ja w jego.
-Więc? Możemy porozmawiać, czy znowu uciekniesz?
-Dobrze porozmawiajmy.- pokiwałam głową, patrząc na niego.- Ale naprawdę chcę iść do domu, mój tata będzie się o mnie martwił.
-Więc cię odprowadzę, żaden problem.- uśmiechnął się.- Opowiesz mi co się stało?
-Nic takiego naprawdę. Przyszłam żeby cie przeprosić i porozmawiać na spokojnie.
-Przeprosić za co?- zapytał, unosząc brew.
-Za tą sytuacje u mnie. Dziwnie zareagowałam i wiem, że jesteś zły, ale nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało. Nie spodziewałam się, że możesz mnie… lubić? To znaczy myślałam, że traktujesz mnie co najwyżej jako przyjaciółkę, a nie… sam wiesz.- szepnęłam, zerkając na niego.
-Lily nie masz mnie za co przepraszać. Tak naprawdę to ja powinienem być tym, który przeprasza. Nie potrzebnie podnosiłem głos i pokazałem swoje zdenerwowanie. Tak naprawdę nie jestem nawet zły.
-Naprawdę?- zapytałam zdziwiona.
-Naprawdę. Powiedziałem to wszystko pod wpływem chwili, nie chciałem podnosić głosu. Myślałem, że możesz się czegoś domyślić po moim zachowaniu.
-Może jestem po prostu mało spostrzegawcza. Nigdy nie byłam dobra w takich rzeczach.- mruknęłam.- Tak właściwie nie wiem nawet jak rozpoznać, kiedy się komuś podobam.
Zaśmiał się, zerkając na mnie.
-Aż trudno w to uwierzyć. Jesteś piękna i inteligentna, nie można się z tobą nudzić, zawsze potrafisz wszystkich rozbawić i zawsze wszystkim chętnie pomagasz, nie patrząc na to, że sama masz problemy.
Uśmiechnęłam się, słysząc to. Tak naprawdę tylko Justin potrafił tak miło o mnie mówić- oczywiście oprócz mojego taty. Tylko Justin wszystkie moje wady potrafił przedstawić w pozytywny sposób, tylko on zawsze mnie wspierał i tylko z nim dogadywałam się jak z najlepszym przyjacielem od dzieciństwa. Naprawdę się do niego przywiązałam w tak krótkim czasie, co jest troszkę niepokojące. Czuje się od niego zależna, nie wiem czy dałabym radę sama, a co jeśli on odejdzie? Co jeśli znajdzie kobietę w swoim wieku? Kobietę, która będzie piękniejsza ode mnie? Która będzie pracowała jak on. Z którą będzie miał więcej tematów do rozmowy i dyskusji? Co jeśli wymieni mnie na kogoś lepszego? Przecież jestem zwykłą uczennicą, nikim specjalnym. A jednak on twierdzi, że coś do nie czuje, czy to nie jest dziwne?
-Dziękuje, ale zdecydowanie przesadzasz Justin.- szepnęłam.- M-może porozmawiamy o tej sytuacji? Nie chce żebyś odszedł dlatego, że tak głupio zareagowałam.
-Lily to nie była głupia reakcja.- powiedział po chwili ciszy.- Myślę, że to normalne. Byłaś zdziwiona, po prostu nie zauważyłaś kim dla mnie się stajesz. Nie mogę oczekiwać, że zawsze będziesz wiedziała jak się czuje i co myślę- chociaż bardzo często ci się to udaje.- zachichotał.- Nie odejdę, jeśli chcesz żebym został.- dodał cicho.
Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
-Nie chce. Bardzo cię lubię, przecież wiesz. Pomimo tego, że jesteś moim nauczycielem, a ja twoją uczennicą i naszej różnicy wieku jesteśmy przyjaciółmi.
-Nie przesadzaj, to tylko 4 lata.- zaśmiał się.- Naprawdę Ci to przeszkadza?
-Nie. Myślałam, że tobie może to przeszkadzać. No wiesz, że w porównaniu do ciebie i do kobiet w Twoim wieku jestem dzieckiem.- przyznałam z lekkim uśmiechem.
-Nie przeszkadza mi to ani trochę. Nie jesteś dzieckiem. Jesteś kobietą. Kończysz w ty roku szkołę i idziesz na studia.
-Może masz rację, myślałam, że z Twojej perspektywy wygląda to inaczej.
-A może to ja jestem dla Ciebie za stary? Może wolałabyś faceta w Twoim wieku?
-Oczywiście, że nie. Nie obchodzi mnie ile masz lat, naprawdę. Boję się tylko, że możesz mieć problemy przez to, że się spotykamy.  W końcu jesteś moim nauczycielem, a ktoś o tym wie. Nie chcę żebyś stracił pracę.
-Jestem gotowy zaryzykować.- uśmiechnął się, patrząc prosto w moje oczy. W tym momencie poczułam, ze zaraz zemdleje- jeszcze nikt tak na mnie nie patrzył. Czułam, że moje nogi się trzęsą, ale oczywiście udawałam, ze wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęłam się do niego. Nawet nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy. Justin zaczął przybliżać głowę do mojej, a ja chociaż wiedziałam, że nie powinnam, zaczęłam robić to samo. Nie wiem co kierowało mną w tej chwili, ale nie mogłam się powstrzymać.
Gdy nasze usta były milimetry od siebie, nagle zapaliła się czerwona lampka. Od razu się odsunęłam.
-Zrobiłem coś źle?- zapytał, widocznie zmartwiony. Naprawdę chciałam chwycić jego twarz w dłonie i pocałować go najmocniej jak umiałam.
-N-nie, oczywiście, że nie. To nie chodzi o Ciebie.
-Więc o co Lily? Przecież wyglądało na to, że sama tego chcesz. Przecież wiesz, że do niczego cię nie zmuszam. Po prostu powiedz czego chcesz.- westchnął sfrustrowany.
-Ktoś tam był.
-Tam?- zmarszczył brwi, patrząc na mnie uważnie.- Chyba nie rozumiem.
-Gdy uciekłam znalazłam się w parku, a tam ktoś był. Najpierw dostawałam smsy, o tym jak lubisz zabawiać się z kobietami i przez to pomyślałam, że Twoja siostra może tak naprawdę być Twoją dziewczyną, a później ktoś do mnie zadzwonił i kazał uciekać. Widziałam kogoś. Patrzył prosto na mnie.
-Widziałaś twarz tej osoby?
-Nie.- westchnęłam.- Było naprawdę ciemno, a latarnia po tamtej stronie nie była zapalona. Później mnie dogoniłeś i wtedy odwróciłam głowę, a później już nikogo nie było. Nie chciałam cie pocałować tutaj, bałam się, że ktoś może nas zobaczyć.
-Myślę, że to zaczyna być niebezpiecznie. Byłem głupi myśląc, że ktoś się po prostu tym znudzi. Jak widać nadal bawi go gnębienie Ciebie, a na to nie mogę pozwolić rozumiesz? Coś może Ci się stać, prawie zginęłaś.
-Ale Justin.-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Żadne ale! Nie pozwolę na to rozumiesz?! Nie pozwolę!
Nie wiedziałam co zrobić, nigdy nie widziałam go w takim stanie, więc nie zwracając uwagi już na nic, po prostu go pocałowałam.
Na początku był w szoku, tak samo jak ja, ale po chwili przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować mocniej. Jęknęłam cicho w jego usta, kiedy poczułam jego dłonie na pośladkach.
Nagle zaczęło padać. Z sekundy na sekundę padało coraz mocniej, a ja zaczęłam się śmiać. Justin przyciągnął mnie do siebie i znowu pocałował. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek moje marzenie się spełni. Od zawsze śniłam o pocałunku w deszczu. Jako mała dziewczynka zauważyłam to w filmie i od tamtej pory sama chciałam poczuć się jak księżniczka.
Spojrzałam na Justina z uśmiechem, złapałam sukienkę w dłonie i lekko przed nim dygnęłam.
-Mogę prosić do tańca?
Zaśmiał się i ukłonił przede mną wyciągając do mnie dłoń.
-Oczywiście.
Położyłam swoje dłonie na jego ramionach z uśmiechem. Spojrzałam mu w oczy kiedy on położył dłonie na moim tyłku. Lecz po tym jak spojrzałam na niego znacząco, przesunął je troszkę wyżej. 
Nie mogłam uwierzyć, że to robimy. Był środek nocy, ciągle padało, a my tańczyliśmy na środku ulicy. Nie mogłam się powstrzymać, ciągle chichotałam. Czułam się wspaniale. I właśnie wtedy pierwszy raz pomyślałam o ty jakby to było być z Justinem. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie.



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział dość krótki, ale przejściowy, więc nie chciałam dopisywać nic na siłę. Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie było to zależne ode mnie. Sami wiecie co dzieje się teraz w szkole. Nie do końca jestem przekonana do tego rozdziału, ale nie chce żebyście czekali jeszcze dłużej. Mam nadzieje, że wam się podoba, kocham was. ♥

4 komentarze:

  1. Rozdział bajeczny. Tylko faktycznie troche krótki, ale to nic. I tak Cie uwielbiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Żeby tylko nic nie przerwało im tego szczęścia ! <3
    życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!! Rozdział jest baaaardzo ciekawy. Z utęsknieniem czekam na kolejną część!!

    OdpowiedzUsuń