Lily’s POV
-T-twoja siostra?- zapytałam
zaskoczona.
-Tak, moja siostra.- patrzył na
mnie uważnie.- Przyjechała na kilka dni do miasta i zrobiła mi niespodziankę. Nie
wiedziałem nic o tym, dlatego ci wcześniej nic nie wspominałem, przepraszam.
-Nie… to ja przepraszam,
zachowałam się głupio.- westchnęłam. Czy
mogłabym zrobić z siebie jeszcze większa idiotkę niż teraz? Zdecydowanie nie.
-Nie masz za co przepraszać.-
powiedział, ciągle patrząc na mnie uważnie.
-Nie, naprawdę przepraszam. Tak
właściwie masz swoje życie i nie musisz mi się z niczego tłumaczyć.- odsunęłam
się od niego.- Pójdę już.
-Nie Lily jesteś roztrzęsiona,
coś się stało? Dobrze wiesz, że nie pozwolę ci wracać do domu w takim stanie.-złapał
mnie lekko za ramiona, ciągle patrząc w moje oczy. Widać było, że nie odpuści.
-Justin naprawdę chcę wracać do
domu i dam radę sama.- szepnęłam kłamiąc. Tak naprawdę bałam się wracać sama do
domu. Mam na myśli kto by się nie bał będąc w mojej sytuacji? Wracanie do domu
samej w środku nocy jest niebezpieczne, a za mną ktoś chodzi i grozi mi. Jednak
nie chciałam, żeby Justin się tego wszystkiego dowiedział. Chciałam jak
najszybciej znaleźć się w domu.
-Lily- warknął.- Czy przestaniesz
w końcu kłamać? Może nie znam cię długo, ale zdecydowanie zdążyłem cię poznać i
wiedzieć kiedy kłamiesz.
Westchnęłam, wiedząc, że ma
racje. Nie trzeba mnie długo znać, by domyślić się kiedy kłamie, a Justin to
ostatnio jedyna osoba, która spędza ze mną dużo czasu. Chcąc nie chcąc
dowiedzieliśmy się o sobie dużo rzeczy, których normalnie byśmy o sobie nie
powiedzieli. Justin zauważa te najmniejsze rzeczy w moim zachowaniu, tak jak ja
w jego.
-Więc? Możemy porozmawiać, czy
znowu uciekniesz?
-Dobrze porozmawiajmy.- pokiwałam
głową, patrząc na niego.- Ale naprawdę chcę iść do domu, mój tata będzie się o
mnie martwił.
-Więc cię odprowadzę, żaden
problem.- uśmiechnął się.- Opowiesz mi co się stało?
-Nic takiego naprawdę. Przyszłam
żeby cie przeprosić i porozmawiać na spokojnie.
-Przeprosić za co?- zapytał,
unosząc brew.
-Za tą sytuacje u mnie. Dziwnie
zareagowałam i wiem, że jesteś zły, ale nie chciałam, żeby tak to zabrzmiało.
Nie spodziewałam się, że możesz mnie… lubić? To znaczy myślałam, że traktujesz
mnie co najwyżej jako przyjaciółkę, a nie… sam wiesz.- szepnęłam, zerkając na
niego.
-Lily nie masz mnie za co
przepraszać. Tak naprawdę to ja powinienem być tym, który przeprasza. Nie
potrzebnie podnosiłem głos i pokazałem swoje zdenerwowanie. Tak naprawdę nie
jestem nawet zły.
-Naprawdę?- zapytałam zdziwiona.
-Naprawdę. Powiedziałem to
wszystko pod wpływem chwili, nie chciałem podnosić głosu. Myślałem, że możesz
się czegoś domyślić po moim zachowaniu.
-Może jestem po prostu mało
spostrzegawcza. Nigdy nie byłam dobra w takich rzeczach.- mruknęłam.- Tak
właściwie nie wiem nawet jak rozpoznać, kiedy się komuś podobam.
Zaśmiał się, zerkając na mnie.
-Aż trudno w to uwierzyć. Jesteś
piękna i inteligentna, nie można się z tobą nudzić, zawsze potrafisz wszystkich
rozbawić i zawsze wszystkim chętnie pomagasz, nie patrząc na to, że sama masz
problemy.
Uśmiechnęłam się, słysząc to. Tak
naprawdę tylko Justin potrafił tak miło o mnie mówić- oczywiście oprócz mojego
taty. Tylko Justin wszystkie moje wady potrafił przedstawić w pozytywny sposób,
tylko on zawsze mnie wspierał i tylko z nim dogadywałam się jak z najlepszym
przyjacielem od dzieciństwa. Naprawdę się do niego przywiązałam w tak krótkim
czasie, co jest troszkę niepokojące. Czuje się od niego zależna, nie wiem czy
dałabym radę sama, a co jeśli on odejdzie? Co jeśli znajdzie kobietę w swoim
wieku? Kobietę, która będzie piękniejsza ode mnie? Która będzie pracowała jak
on. Z którą będzie miał więcej tematów do rozmowy i dyskusji? Co jeśli wymieni
mnie na kogoś lepszego? Przecież jestem zwykłą uczennicą, nikim specjalnym. A
jednak on twierdzi, że coś do nie czuje, czy to nie jest dziwne?
-Dziękuje, ale zdecydowanie
przesadzasz Justin.- szepnęłam.- M-może porozmawiamy o tej sytuacji? Nie chce
żebyś odszedł dlatego, że tak głupio zareagowałam.
-Lily to nie była głupia
reakcja.- powiedział po chwili ciszy.- Myślę, że to normalne. Byłaś zdziwiona,
po prostu nie zauważyłaś kim dla mnie się stajesz. Nie mogę oczekiwać, że
zawsze będziesz wiedziała jak się czuje i co myślę- chociaż bardzo często ci
się to udaje.- zachichotał.- Nie odejdę, jeśli chcesz żebym został.- dodał
cicho.
Spojrzałam na niego i pokręciłam
głową.
-Nie chce. Bardzo cię lubię,
przecież wiesz. Pomimo tego, że jesteś moim nauczycielem, a ja twoją uczennicą
i naszej różnicy wieku jesteśmy przyjaciółmi.
-Nie przesadzaj, to tylko 4
lata.- zaśmiał się.- Naprawdę Ci to przeszkadza?
-Nie. Myślałam, że tobie może to
przeszkadzać. No wiesz, że w porównaniu do ciebie i do kobiet w Twoim wieku
jestem dzieckiem.- przyznałam z lekkim uśmiechem.
-Nie przeszkadza mi to ani
trochę. Nie jesteś dzieckiem. Jesteś kobietą. Kończysz w ty roku szkołę i
idziesz na studia.
-Może masz rację, myślałam, że z
Twojej perspektywy wygląda to inaczej.
-A może to ja jestem dla Ciebie
za stary? Może wolałabyś faceta w Twoim wieku?
-Oczywiście, że nie. Nie obchodzi
mnie ile masz lat, naprawdę. Boję się tylko, że możesz mieć problemy przez to,
że się spotykamy. W końcu jesteś moim
nauczycielem, a ktoś o tym wie. Nie chcę żebyś stracił pracę.
-Jestem gotowy zaryzykować.-
uśmiechnął się, patrząc prosto w moje oczy. W tym momencie poczułam, ze zaraz
zemdleje- jeszcze nikt tak na mnie nie patrzył. Czułam, że moje nogi się
trzęsą, ale oczywiście udawałam, ze wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęłam się do niego. Nawet
nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy. Justin zaczął przybliżać głowę do
mojej, a ja chociaż wiedziałam, że nie powinnam, zaczęłam robić to samo. Nie
wiem co kierowało mną w tej chwili, ale nie mogłam się powstrzymać.
Gdy nasze usta były milimetry od
siebie, nagle zapaliła się czerwona lampka. Od razu się odsunęłam.
-Zrobiłem coś źle?- zapytał,
widocznie zmartwiony. Naprawdę chciałam chwycić jego twarz w dłonie i pocałować
go najmocniej jak umiałam.
-N-nie, oczywiście, że nie. To
nie chodzi o Ciebie.
-Więc o co Lily? Przecież
wyglądało na to, że sama tego chcesz. Przecież wiesz, że do niczego cię nie
zmuszam. Po prostu powiedz czego chcesz.- westchnął sfrustrowany.
-Ktoś tam był.
-Tam?- zmarszczył brwi, patrząc
na mnie uważnie.- Chyba nie rozumiem.
-Gdy uciekłam znalazłam się w
parku, a tam ktoś był. Najpierw dostawałam smsy, o tym jak lubisz zabawiać się
z kobietami i przez to pomyślałam, że Twoja siostra może tak naprawdę być Twoją
dziewczyną, a później ktoś do mnie zadzwonił i kazał uciekać. Widziałam kogoś.
Patrzył prosto na mnie.
-Widziałaś twarz tej osoby?
-Nie.- westchnęłam.- Było
naprawdę ciemno, a latarnia po tamtej stronie nie była zapalona. Później mnie
dogoniłeś i wtedy odwróciłam głowę, a później już nikogo nie było. Nie chciałam
cie pocałować tutaj, bałam się, że ktoś może nas zobaczyć.
-Myślę, że to zaczyna być
niebezpiecznie. Byłem głupi myśląc, że ktoś się po prostu tym znudzi. Jak widać
nadal bawi go gnębienie Ciebie, a na to nie mogę pozwolić rozumiesz? Coś może
Ci się stać, prawie zginęłaś.
-Ale Justin.-zaczęłam, ale mi
przerwał.
-Żadne ale! Nie pozwolę na to
rozumiesz?! Nie pozwolę!
Nie wiedziałam co zrobić, nigdy
nie widziałam go w takim stanie, więc nie zwracając uwagi już na nic, po prostu
go pocałowałam.
Na początku był w szoku, tak samo
jak ja, ale po chwili przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować mocniej.
Jęknęłam cicho w jego usta, kiedy poczułam jego dłonie na pośladkach.
Nagle zaczęło padać. Z sekundy na
sekundę padało coraz mocniej, a ja zaczęłam się śmiać. Justin przyciągnął mnie
do siebie i znowu pocałował. Nie wiedziałam, że kiedykolwiek moje marzenie się
spełni. Od zawsze śniłam o pocałunku w deszczu. Jako mała dziewczynka
zauważyłam to w filmie i od tamtej pory sama chciałam poczuć się jak
księżniczka.
Spojrzałam na Justina z
uśmiechem, złapałam sukienkę w dłonie i lekko przed nim dygnęłam.
-Mogę prosić do tańca?
Zaśmiał się i ukłonił przede mną
wyciągając do mnie dłoń.
-Oczywiście.
Położyłam swoje dłonie na jego
ramionach z uśmiechem. Spojrzałam mu w oczy kiedy on położył dłonie na moim
tyłku. Lecz po tym jak spojrzałam na niego znacząco, przesunął je troszkę
wyżej.
Nie mogłam uwierzyć, że to
robimy. Był środek nocy, ciągle padało, a my tańczyliśmy na środku ulicy. Nie
mogłam się powstrzymać, ciągle chichotałam. Czułam się wspaniale. I właśnie
wtedy pierwszy raz pomyślałam o ty jakby to było być z Justinem. Chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Rozdział dość krótki, ale przejściowy, więc nie chciałam dopisywać nic na siłę. Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale nie było to zależne ode mnie. Sami wiecie co dzieje się teraz w szkole. Nie do końca jestem przekonana do tego rozdziału, ale nie chce żebyście czekali jeszcze dłużej. Mam nadzieje, że wam się podoba, kocham was. ♥
Rozdział bajeczny. Tylko faktycznie troche krótki, ale to nic. I tak Cie uwielbiam ❤
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńCudowny! Żeby tylko nic nie przerwało im tego szczęścia ! <3
OdpowiedzUsuńżyczę weny :*
Super!! Rozdział jest baaaardzo ciekawy. Z utęsknieniem czekam na kolejną część!!
OdpowiedzUsuń