Rozdział dwudziesty drugi.



Czułam jego usta na swoich. Wcześniej też się całowaliśmy, ale to było zdecydowanie coś innego. Nigdy nie myślałam, że znowu poczuje jego usta na swoich. A jednak, teraz mnie całował.
Złapał moją twarz w dłonie i pogłębił pocałunek, który odwzajemniłam. Nie mogłam się powstrzymać. A może nie chciałam?
Wiedziałam, że to jest złe na milion sposobów, że nie powinniśmy tego robić, ale jednak pragnęłam tego. Pragnęłam tego tak cholernie, że sama się do niego przysunęłam i niepewnie położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Mimo tego, że chciałam tego najbardziej na świecie i ostatnio coraz częściej sobie to wyobrażałam, nie wiedziałam jak się zachować.
Po dłuższej chwili, która dla mnie trwała zdecydowanie zbyt krótko, odsunęliśmy się od siebie. Miałam zamknięte oczy, bojąc się spojrzeć mu w oczy.
-Lily.- szepnął.- Spójrz na mnie.- szepnął.
Pokręciłam głową.
-Nie.- szepnęłam.- To nie powinno się wydarzyć.
-Lily nie mów tak.
-Ale taka jest prawda!- po raz pierwszy od momentu pocałunku spojrzałam mu w oczy i momentalnie tego pożałowałam. Był smutny?
-Dlaczego tak mówisz? Przecież sama tego chciałaś.
-Sama nie wiem czego chce.- szepnęłam.- Czuje się… zagubiona? Nie wiem co się teraz dzieje w moim życiu, kiedy wszystko tak drastycznie się pozmieniało.- powiedziałam cicho, patrząc mu w oczy.- Musisz mnie zrozumieć, sam jesteś w to wszystko zamieszany.
-Wiem Lily, ale czy nie uważasz, że te wszystkie sytuacje nas do siebie zbliżyły?
-Oczywiście, że tak… ale myślałam, że traktujesz mnie jak przyjaciółkę.
Parsknął.
-Jesteś inteligentna, ale czasami taka głupia. –przetarł dłońmi swoją twarz.- Czy ty tego nie widzisz?
-Nie widzę czego?- zapytałam zdezorientowana.
-Tego, że mi się podobasz?
Chwila, co?
-Podobam Ci się się?
-Od samego początku.
-Justin…
-Nie musisz nic mówić.- mruknął cicho.
-Nie wiem co powiedzieć.- przyznałam, patrzą cna niego. Patrzył wszędzie byle nie na moje oczy. Oboje czuliśmy się niezręcznie.
Nic nie mówił, a mnie ta cisza powoli wykańczała. Nie wiedziałam co robić. Nienawidziłam tego, że sytuacja między nami stała się taka niezręczna.
-Justin?- zapytałam cicho.- Jesteś zły?
 -Jestem zły ale nie na ciebie.- przyznał po chwili ciszy.- Jestem zły na siebie, że tak łatwo straciłem nad sobą kontrolę, że tak szybko wszystko ci powiedziałem. Że teraz robie z siebie jakiegoś kretyna przed tobą.
-Nie mów tak.
-Ale tak jest! Sama powiedziałaś, że jesteśmy tylko przyjaciółmi tak? Więc o czym więcej rozmawiać? Teraz pewnie i tak nie mam szans liczyć nawet na przyjaźń i jestem na siebie o to zły, bo twoja przyjaźń to jedna z najlepszych rzeczy w moim życiu.
-Justin przecież wiesz, ze mi na tobie zależy. Jesteś moim przyjacielem i zaskoczyłeś mnie tym.
-Wiesz co? Najlepiej nic nie mów.- powiedział i chwilę potem wyszedł z mojego domu trzaskając drzwiami.

Minęły dwie godziny, a ja nadal nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam po swoim pokoju, próbowałam czytać i oglądać jakieś głupie filmy, które akurat leciały w telewizji. Próbowałam chyba wszystkiego co mogło mnie odciągnąć od myślenia o tym co się stało, ale prawda była taka, że nic nie pomagało.
Nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam. Ostatnio myślałam tym jak to wspaniale, byłoby poczuć jego usta na swoich a gdy w końcu to się stało, spanikowałam jak mała dziewczynką, którą zresztą jestem. Przecież Justin jest dorosłym mężczyzną, a ja w porównaniu z nim jestem dzieckiem. Może nie dzieli nas dwadzieścia lat, ale jest ode mnie starszy.
Jęknęłam i położyłam się na łóżku. Schowałam twarz w poduszkę i jęknęłam głośniej, kiedy zaczęła  boleć mnie głowa. Od wypadku bóle głowy stawały się dla mnie koszmarem. Przychodziły nagle i nie chciały odejść, chyba, że wzięłam dużą dawkę leku, które przepisał mi lekarz.

Jego dłonie były na całym moim ciele. Dotykał mnie, tak jakby chciał mi pokazać, że ma nade mną całą kontrolę- i miał. Gdy tylko jego skóra spotkała się z moją czułam dreszcze. Nie mogłam powstrzymywać moich cichych jęków, gdy jego usta dotykały moją szyję. Wiedział, że to kocham. Sam uwielbiał mnie tak całować.
Spojrzał na mnie i pocałował mnie w usta. Pocałunek stawał się coraz namiętniejszy. Jego ciało było przyciśnięte do mojego. Położył dłoń na moim udzie i zaczął je lekko dotykać. Drugą dłonią trzymał mój policzek, całując mnie namiętnie. Miał nade mną całkowitą kontrolę. Oddawałam mu się cała.
Wracając do całowania mojej szyi, podniósł moje ręce i ściągnął ze mnie koszulkę, którą po chwili odrzucił na bok. Jego pocałunki były coraz bardziej niedokładne. Nie zwracał uwagi gdzie mnie całuje, chciał jak najszybciej pozbyć się moich ubrań. Chwycił za moje spodenki, by po chwili wylądowały na podłodze, gdzieś koło koszulki. Zostałam w samej bieliźnie. Spojrzał na mnie, przygryzając wargę. Uwielbiałam, gdy to robił. Wiedziałam, że podobam mu się. Nie musiałam zakładać wymyślnej bielizny, by go sobą zainteresować.
Gdy chciałam sięgając po jego koszulkę, by ją ściągnąć, sam to zrobił. Wstał i ściągnął swoje spodnie, odrzucając je gdzieś w bok. Teraz oboje byliśmy w bieliźnie.
Jego ciało było idealne. Dużo ćwiczył. Nie mogłam uwierzyć, że taki mężczyzna chodzi po ziemi.
Nie wytrzymaliśmy długo patrząc na siebie. Po chwili oboje rzuciliśmy się ku sobie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Oboje klęczeliśmy na łóżku i obejmowaliśmy się, starając się być jak najbliżej siebie.
Po chwili poczułam jego chłodne dłonie na moim kręgosłupie, a chwilę po tym, jak rozpina mój stanik. Poczułam jego usta na moich piersiach. Zaczął je całować i ssać, przez co zaczęłam cicho jęczeć. Dłońmi natomiast dotykał moich pośladków, ściskając je lekko.
Nie musiałam długo czekać, by jego dłonie znalazły się pod moimi majtki, ściągając je. Dotknął ręką mojej kobiecości, chwilę później wkładając we mnie swoje dwa palce, które ledwo co się we mnie zmieściły. Jęknęłam głośniej.
Chwyciłam ręką jego bokserki, które po chwili udało mi się ściągnąć i odrzucić na bok. Dotknęłam dłonią jego penisa i zaczęłam ją poruszać. W odpowiedzi usłyszałam jego cichy jęk, który zmotywował mnie do dalszej pracy.
Jego palce działały cuda, wiedział doskonale co zrobić, by doprowadzić mnie na szczyt. Znał moje ciało lepiej niż ja. I kochałam to. Nigdy nie pomyślałabym, że lubię to, gdy ktoś ma nade mną kontrolę, ale mogłam oddać mu się cała. Ufałam mu.
Nagle wszedł we mnie jednym ruchem, chowając twarz w mojej szyi. Jęknęłam zamykając oczy. Pocałował mnie, poruszając w tym samym czasie swoimi biodrami. Nie mogłam się powstrzymać, przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie, tak że nic nas nie dzieliło. Byliśmy jednością.
Przez cały czas całował mnie, pokazując ile dla niego znaczę. Dotykał całe moje ciało, patrząc w moje oczy. Całował moje usta, chcąc pokazać ile dla niego znaczę.
Nie musieliśmy długo czekać na moment, w którym oboje osiągnęliśmy szczyt. Jęknęłam jego imię przytulając się mocno do niego i obejmując go nogami.
Gdy nasze oddechy się uspokoiły, spojrzeliśmy w swoje oczy z lekkim uśmiechem na ustach.
-Kocham Cię Lily- powiedział.
-Kocham Cię Justin.- odpowiedziałam, całując go w usta.
-I Ciebie też kocham.- powiedział cicho całując mój brzuch.- Nie mogę się doczekać kiedy pojawisz się na świecie.- dodał.

Obudziłam się nagle, podnosząc do pozycji siedzącej. To, ze byłam w szoku to mało powiedziane. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Ten sen był tak realistyczny, że przez moment myślałam, że to prawda.
Dotknęłam swoich ust, na których prawie mogłam poczuć jego pocałunki.
-Ja pierdole.- mruknęłam, chowając twarz w dłonie. Nie mogłam uwierzyć, że takie coś w ogóle mi się przyśniło. Byłam w szoku. To było takie głupie.
Po chwili wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Może nie planuje zakładać z Justinem rodziny, ale jest moim przyjacielem, nie mogę go stracić, musimy o tym porozmawiać. Podobam mu się, to nic strasznego. Chyba. Z każdej sytuacji można znaleźć jakieś wyjście tak? To, że tak zareagowałam nie znaczy, że mam jego uczucia w dupie- bo tak nie jest. Przez ten czas przywiązałam się do niego.
Gdy ubrałam jakieś dresy i założyłam na siebie kurtkę, zbiegłam na dół by zawiązać buty. Nie obchodziło mnie to, że boli mnie głowa i że prawdopodobnie później będę musiała wziąć jakieś mocniejsze proszki.
Nie miałam prawa jazdy, więc zmuszona byłam iść na pieszo, na szczęście Justin nie mieszkał tak daleko. Bałam się ciemności, jeszcze bardziej niż w dzieciństwie od czasu, gdy dowiedziałam się, że ktoś mnie śledzi. Nie wiedziałam czy robi to ciągle, ale zdjęcia które dostałam wystarczyły, bym była zdecydowanie ostrożna w każdej sytuacji.
Gdy już prawie byłam pod domem Justina, zobaczyłam, że światła na gangu się zapalają, a drzwi od jego domu otwierają. Stanęłam w miejscu, nie wiedząc co mu powiem. A jeśli nadal jest zły i nie chce ze mną rozmawiać?
Jednak gdy zobaczyłam, że z jego mieszkania wychodzi kobieta, przesunęłam się trochę w bok, by mnie nie zauważył, chociaż zdecydowanie, był zajęty kimś innym. Nie wiedziałam kto to jest dlatego nie chciałam wyciągać pochopnych wniosków, lecz kolejną rzeczą, którą zauważyłam to jego ręce oplatające jej ciało i jego usta na jej twarzy. Nie wiedziałam, gdzie ją pocałował, ponieważ z mojej perspektywy widziałam zdecydowanie mało, ale mogłam się domyślić.
Patrzyłam na to wszystko w szoku. Dlaczego to robił skoro kilka godzin temu powiedział, że mu się podobam i to mnie całował?
Po chwili kobieta zeszła po schodach, które prowadziły do jego domu  i wsiadła do samochodu odjeżdżając. W tej samej chwili chciałam odejść. Nie chciałam żeby mnie zauważył, nie chciałam, żeby wiedział, że tutaj byłam. Żeby wiedział, że przyszłam tutaj prawie w środku nocy, by go przeprosić. Nie chciałam, by wiedział, że mi zależy.
Jednak moje postanowienie zepsuł dzwonek telefonu, który był na tyle głośny, by głowa Justina odwróciła się w ta stronę. Zmarszczył brwi i zapalił dodatkowe światło, by zobaczyć  więcej.
-Lily?- zapytał, jednak nie miałam zamiaru mu odpowiadać. Spojrzałam na swój telefon i odblokowałam go, chcąc przeczytać smsa, którego dostałam.

Od: Nieznany
Zdziwiona? On robi to ze wszystkimi. Po prostu lubi się bawić.

Byłam w szoku i szybko się rozejrzałam, chcąc zobaczyć, czy nikogo nie zauważę. Przecież ta osoba musiała tutaj być prawda? Wszystko widziała skoro w tym samym momencie dostałam tego smsa.
-Lily!- krzyknął Justin, lecz w tym samym momencie odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domu, z każdym krokiem przyspieszałam.
Myślałam, że Justin jest inny, że naprawdę jest moim przyjacielem. Jak widać myliłam się. On po prostu lubi się bawić jak inni. 


 ~*~
 Więc co myślicie o tej sytuacji?

3 komentarze:

  1. Kurde, kto to mógł być? Szczerze mówiąc mam nadzieję, że to nie żadna jego dodatkowa kochanka...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow fajowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Jacie, ale fajny rozdział. Bardzo lubię twoje opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń