Czułam jego usta na swoich.
Wcześniej też się całowaliśmy, ale to było zdecydowanie coś innego. Nigdy nie
myślałam, że znowu poczuje jego usta na swoich. A jednak, teraz mnie całował.
Złapał moją twarz w dłonie i
pogłębił pocałunek, który odwzajemniłam. Nie mogłam się powstrzymać. A może nie chciałam?
Wiedziałam, że to jest złe na
milion sposobów, że nie powinniśmy tego robić, ale jednak pragnęłam tego.
Pragnęłam tego tak cholernie, że sama się do niego przysunęłam i niepewnie
położyłam swoje dłonie na jego klatce piersiowej. Mimo tego, że chciałam tego
najbardziej na świecie i ostatnio coraz częściej sobie to wyobrażałam, nie
wiedziałam jak się zachować.
Po dłuższej chwili, która dla mnie
trwała zdecydowanie zbyt krótko, odsunęliśmy się od siebie. Miałam zamknięte
oczy, bojąc się spojrzeć mu w oczy.
-Lily.- szepnął.- Spójrz na
mnie.- szepnął.
Pokręciłam głową.
-Nie.- szepnęłam.- To nie powinno
się wydarzyć.
-Lily nie mów tak.
-Ale taka jest prawda!- po raz
pierwszy od momentu pocałunku spojrzałam mu w oczy i momentalnie tego
pożałowałam. Był smutny?
-Dlaczego tak mówisz? Przecież
sama tego chciałaś.
-Sama nie wiem czego chce.-
szepnęłam.- Czuje się… zagubiona? Nie wiem co się teraz dzieje w moim życiu,
kiedy wszystko tak drastycznie się pozmieniało.- powiedziałam cicho, patrząc mu
w oczy.- Musisz mnie zrozumieć, sam jesteś w to wszystko zamieszany.
-Wiem Lily, ale czy nie uważasz,
że te wszystkie sytuacje nas do siebie zbliżyły?
-Oczywiście, że tak… ale
myślałam, że traktujesz mnie jak przyjaciółkę.
Parsknął.
-Jesteś inteligentna, ale czasami
taka głupia. –przetarł dłońmi swoją twarz.- Czy ty tego nie widzisz?
-Nie widzę czego?- zapytałam
zdezorientowana.
-Tego, że mi się podobasz?
Chwila, co?
-Podobam Ci się się?
-Od samego początku.
-Justin…
-Nie musisz nic mówić.- mruknął
cicho.
-Nie wiem co powiedzieć.-
przyznałam, patrzą cna niego. Patrzył wszędzie byle nie na moje oczy. Oboje
czuliśmy się niezręcznie.
Nic nie mówił, a mnie ta cisza
powoli wykańczała. Nie wiedziałam co robić. Nienawidziłam tego, że sytuacja
między nami stała się taka niezręczna.
-Justin?- zapytałam cicho.-
Jesteś zły?
-Jestem zły ale nie na ciebie.- przyznał po
chwili ciszy.- Jestem zły na siebie, że tak łatwo straciłem nad sobą kontrolę,
że tak szybko wszystko ci powiedziałem. Że teraz robie z siebie jakiegoś
kretyna przed tobą.
-Nie mów tak.
-Ale tak jest! Sama powiedziałaś,
że jesteśmy tylko przyjaciółmi tak? Więc o czym więcej rozmawiać? Teraz pewnie
i tak nie mam szans liczyć nawet na przyjaźń i jestem na siebie o to zły, bo
twoja przyjaźń to jedna z najlepszych rzeczy w moim życiu.
-Justin przecież wiesz, ze mi na
tobie zależy. Jesteś moim przyjacielem i zaskoczyłeś mnie tym.
-Wiesz co? Najlepiej nic nie
mów.- powiedział i chwilę potem wyszedł z mojego domu trzaskając drzwiami.
Minęły dwie godziny, a ja nadal
nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam po swoim pokoju, próbowałam czytać
i oglądać jakieś głupie filmy, które akurat leciały w telewizji. Próbowałam
chyba wszystkiego co mogło mnie odciągnąć od myślenia o tym co się stało, ale
prawda była taka, że nic nie pomagało.
Nie wiedziałam dlaczego tak
zareagowałam. Ostatnio myślałam tym jak to wspaniale, byłoby poczuć jego usta
na swoich a gdy w końcu to się stało, spanikowałam jak mała dziewczynką, którą
zresztą jestem. Przecież Justin jest dorosłym mężczyzną, a ja w porównaniu z
nim jestem dzieckiem. Może nie dzieli nas dwadzieścia lat, ale jest ode mnie
starszy.
Jęknęłam i położyłam się na
łóżku. Schowałam twarz w poduszkę i jęknęłam głośniej, kiedy zaczęła boleć mnie głowa. Od wypadku bóle głowy
stawały się dla mnie koszmarem. Przychodziły nagle i nie chciały odejść, chyba,
że wzięłam dużą dawkę leku, które przepisał mi lekarz.
Jego dłonie były na całym moim ciele. Dotykał mnie, tak jakby chciał mi
pokazać, że ma nade mną całą kontrolę- i miał. Gdy tylko jego skóra spotkała
się z moją czułam dreszcze. Nie mogłam powstrzymywać moich cichych jęków, gdy
jego usta dotykały moją szyję. Wiedział, że to kocham. Sam uwielbiał mnie tak
całować.
Spojrzał na mnie i pocałował mnie w usta. Pocałunek stawał się coraz
namiętniejszy. Jego ciało było przyciśnięte do mojego. Położył dłoń na moim
udzie i zaczął je lekko dotykać. Drugą dłonią trzymał mój policzek, całując
mnie namiętnie. Miał nade mną całkowitą kontrolę. Oddawałam mu się cała.
Wracając do całowania mojej szyi, podniósł moje ręce i ściągnął ze mnie
koszulkę, którą po chwili odrzucił na bok. Jego pocałunki były coraz bardziej
niedokładne. Nie zwracał uwagi gdzie mnie całuje, chciał jak najszybciej pozbyć
się moich ubrań. Chwycił za moje spodenki, by po chwili wylądowały na podłodze,
gdzieś koło koszulki. Zostałam w samej bieliźnie. Spojrzał na mnie,
przygryzając wargę. Uwielbiałam, gdy to robił. Wiedziałam, że podobam mu się.
Nie musiałam zakładać wymyślnej bielizny, by go sobą zainteresować.
Gdy chciałam sięgając po jego koszulkę, by ją ściągnąć, sam to zrobił.
Wstał i ściągnął swoje spodnie, odrzucając je gdzieś w bok. Teraz oboje byliśmy
w bieliźnie.
Jego ciało było idealne. Dużo ćwiczył. Nie mogłam uwierzyć, że taki
mężczyzna chodzi po ziemi.
Nie wytrzymaliśmy długo patrząc na siebie. Po chwili oboje rzuciliśmy
się ku sobie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Oboje klęczeliśmy na
łóżku i obejmowaliśmy się, starając się być jak najbliżej siebie.
Po chwili poczułam jego chłodne dłonie na moim kręgosłupie, a chwilę po
tym, jak rozpina mój stanik. Poczułam jego usta na moich piersiach. Zaczął je
całować i ssać, przez co zaczęłam cicho jęczeć. Dłońmi natomiast dotykał moich
pośladków, ściskając je lekko.
Nie musiałam długo czekać, by jego dłonie znalazły się pod moimi
majtki, ściągając je. Dotknął ręką mojej kobiecości, chwilę później wkładając
we mnie swoje dwa palce, które ledwo co się we mnie zmieściły. Jęknęłam
głośniej.
Chwyciłam ręką jego bokserki, które po chwili udało mi się ściągnąć i
odrzucić na bok. Dotknęłam dłonią jego penisa i zaczęłam ją poruszać. W
odpowiedzi usłyszałam jego cichy jęk, który zmotywował mnie do dalszej pracy.
Jego palce działały cuda, wiedział doskonale co zrobić, by doprowadzić
mnie na szczyt. Znał moje ciało lepiej niż ja. I kochałam to. Nigdy nie
pomyślałabym, że lubię to, gdy ktoś ma nade mną kontrolę, ale mogłam oddać mu
się cała. Ufałam mu.
Nagle wszedł we mnie jednym ruchem, chowając twarz w mojej szyi.
Jęknęłam zamykając oczy. Pocałował mnie, poruszając w tym samym czasie swoimi
biodrami. Nie mogłam się powstrzymać, przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie,
tak że nic nas nie dzieliło. Byliśmy jednością.
Przez cały czas całował mnie, pokazując ile dla niego znaczę. Dotykał
całe moje ciało, patrząc w moje oczy. Całował moje usta, chcąc pokazać ile dla niego
znaczę.
Nie musieliśmy długo czekać na moment, w którym oboje osiągnęliśmy
szczyt. Jęknęłam jego imię przytulając się mocno do niego i obejmując go
nogami.
Gdy nasze oddechy się uspokoiły, spojrzeliśmy w swoje oczy z lekkim
uśmiechem na ustach.
-Kocham Cię Lily- powiedział.
-Kocham Cię Justin.- odpowiedziałam, całując go w usta.
-I Ciebie też kocham.- powiedział cicho całując mój brzuch.- Nie mogę się
doczekać kiedy pojawisz się na świecie.- dodał.
Obudziłam się nagle, podnosząc do
pozycji siedzącej. To, ze byłam w szoku to mało powiedziane. Nie wiedziałam co
ze sobą zrobić. Ten sen był tak realistyczny, że przez moment myślałam, że to
prawda.
Dotknęłam swoich ust, na których prawie
mogłam poczuć jego pocałunki.
-Ja pierdole.- mruknęłam, chowając
twarz w dłonie. Nie mogłam uwierzyć, że takie coś w ogóle mi się przyśniło.
Byłam w szoku. To było takie głupie.
Po chwili wstałam z łóżka i zaczęłam
się ubierać. Może nie planuje zakładać z Justinem rodziny, ale jest moim
przyjacielem, nie mogę go stracić, musimy o tym porozmawiać. Podobam mu się, to
nic strasznego. Chyba. Z każdej
sytuacji można znaleźć jakieś wyjście tak? To, że tak zareagowałam nie znaczy,
że mam jego uczucia w dupie- bo tak nie jest. Przez ten czas przywiązałam się
do niego.
Gdy ubrałam jakieś dresy i
założyłam na siebie kurtkę, zbiegłam na dół by zawiązać buty. Nie obchodziło
mnie to, że boli mnie głowa i że prawdopodobnie później będę musiała wziąć
jakieś mocniejsze proszki.
Nie miałam prawa jazdy, więc
zmuszona byłam iść na pieszo, na szczęście Justin nie mieszkał tak daleko. Bałam
się ciemności, jeszcze bardziej niż w dzieciństwie od czasu, gdy dowiedziałam
się, że ktoś mnie śledzi. Nie wiedziałam czy robi to ciągle, ale zdjęcia które
dostałam wystarczyły, bym była zdecydowanie ostrożna w każdej sytuacji.
Gdy już prawie byłam pod domem
Justina, zobaczyłam, że światła na gangu się zapalają, a drzwi od jego domu
otwierają. Stanęłam w miejscu, nie wiedząc co mu powiem. A jeśli nadal jest zły i nie chce ze mną rozmawiać?
Jednak gdy zobaczyłam, że z jego
mieszkania wychodzi kobieta, przesunęłam się trochę w bok, by mnie nie
zauważył, chociaż zdecydowanie, był zajęty kimś
innym. Nie wiedziałam kto to jest dlatego nie chciałam wyciągać pochopnych
wniosków, lecz kolejną rzeczą, którą zauważyłam to jego ręce oplatające jej
ciało i jego usta na jej twarzy. Nie wiedziałam, gdzie ją pocałował, ponieważ z
mojej perspektywy widziałam zdecydowanie mało, ale mogłam się domyślić.
Patrzyłam na to wszystko w szoku.
Dlaczego to robił skoro kilka godzin temu powiedział, że mu się podobam i to mnie całował?
Po chwili kobieta zeszła po
schodach, które prowadziły do jego domu
i wsiadła do samochodu odjeżdżając. W tej samej chwili chciałam odejść.
Nie chciałam żeby mnie zauważył, nie chciałam, żeby wiedział, że tutaj byłam.
Żeby wiedział, że przyszłam tutaj prawie w środku nocy, by go przeprosić. Nie
chciałam, by wiedział, że mi zależy.
Jednak moje postanowienie zepsuł
dzwonek telefonu, który był na tyle głośny, by głowa Justina odwróciła się w ta
stronę. Zmarszczył brwi i zapalił dodatkowe światło, by zobaczyć więcej.
-Lily?- zapytał, jednak nie miałam
zamiaru mu odpowiadać. Spojrzałam na swój telefon i odblokowałam go, chcąc
przeczytać smsa, którego dostałam.
Od: Nieznany
Zdziwiona? On robi to ze wszystkimi. Po prostu lubi się bawić.
Byłam w szoku i szybko się
rozejrzałam, chcąc zobaczyć, czy nikogo nie zauważę. Przecież ta osoba musiała
tutaj być prawda? Wszystko widziała skoro w tym samym momencie dostałam tego
smsa.
-Lily!- krzyknął Justin, lecz w
tym samym momencie odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domu, z każdym
krokiem przyspieszałam.
Myślałam, że Justin jest inny, że
naprawdę jest moim przyjacielem. Jak widać myliłam się. On po prostu lubi się bawić jak inni.
~*~
Więc co myślicie o tej sytuacji?
Kurde, kto to mógł być? Szczerze mówiąc mam nadzieję, że to nie żadna jego dodatkowa kochanka...
OdpowiedzUsuńWow fajowy rozdział
OdpowiedzUsuńJacie, ale fajny rozdział. Bardzo lubię twoje opowiadanie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń