Tydzień później
Dzisiaj w końcu dostałam wypis.
Po prawie dwóch tygodniach w szpitalu w końcu mogłam wrócić do domu.
Od samego rana miałam jeszcze
robione badania kontrolne, które miały zdecydować o tym, czy mogę dostać wypis.
Jak się okazało już nic nie stoi na przeszkodzie. Miałam złamaną rękę, ale z
tym da się żyć. Czasami bolały mnie żebra, ale dostałam leki przeciwbólowe i
jakoś dawałam radę.
Bałam się powrotu do domu
ponieważ to znaczyło powrót do szkoły. Nie chciałam tam wracać, ale tata
pozwolił mi zostać w domu ostatnie kilka dni, przecież kiedyś muszę tam wrócić.
Został mi ostatni rok nauki, nie mogę tego zmarnować.
Wyszłam z samochodu i poczekałam
na tatę, który wziął moją torbę z ubraniami.
-Justin przyjechał, chciał
zobaczyć co u ciebie. Powiedziałem żeby na ciebie poczekał, przy okazji
popilnował Jamesa, spadł mi z nieba.
Uśmiechnęłam się lekko, kiwając
głową.
-Lily nie uważasz, że powinniśmy
porozmawiać o tym co łączy ciebie i Justina? Jest twoim nauczycielem na litość
boską, może ufam Ci ale naprawdę chciałbym wiedzieć co dzieje się w twoim
życiu, a ty ostatnio nic mi nie mówisz. Odsunęłaś się.
Zamknęłam oczy. Czy naprawdę
odsunęłam się od jedynej osoby, której mogę powiedzieć wszystko? Nie czułam
tego. W tym momencie byłam na siebie zła. Tata robił dla mnie wszystko, a ja
zaczęłam go ignorować, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie mogę odsuwać
się od niego, tym bardziej nie teraz.
-Przepraszam tato, nie robię tego
celowo, wiesz o tym.- powiedziałam szczerze, patrząc na niego. Uśmiechnął się
lekko.
-Wiem córcia. Wiem też, że nie
jesteś już małą dziewczynką, ale naprawdę chciałbym, żeby było tak jak kiedyś.
-Obiecuje, że weekend spędzimy
razem i wszystko ci opowiem.- uśmiechnęłam się do niego, wyciągając małego
paluszka.
Zaśmiał się i zrobił to samo. To
był nas zwyczaj, robiliśmy to gdy byłam malutka i robimy to do tej pory.
Gdy weszliśmy do domu, pierwsze
co zobaczyłam to mała postać biegnąca w moim kierunku.
-Lily!- krzyknął James.
Uśmiechnęłam się szeroko i kucnęłam przed nim, przytulając go mocno. –
Tęskniłem.
-Ja też skarbie.- szepnęłam i
spojrzałam na niego z uśmiechem.
Podniosłam głowę, gdy zobaczyłam,
ze Justin podszedł do nas.
-Hej Lily.
-Cześć, nie wiedziałam, że przyjedziesz.
Coś się stało?
-Nie, chciałem sprawdzić co u
ciebie.
-Oh.- uśmiechnęłam się lekko i
podniosłam się.- Może pójdziemy do mojego pokoju? Będziemy mogli pogadać.
-Jasne, tak właściwie to chciałem
ci coś powiedzieć.
Pokiwałam głową i spojrzałam na
Jamesa.
-Porozmawiam z Justinem i
wieczorem będę Twoja dobrze? Tatuś chciał Cię zabrać dzisiaj do zoo.-
uśmiechnęłam się.
James pokiwał główką i wybiegł z
pokoju.
-Jest bardzo żywy.- zaśmiał się
cicho Justin.
-Oh tak, zdecydowanie. Jakbyś
zobaczył co robi, gdy zje trochę cukru.- zaśmiałam się.- dlatego staramy się z
tatą nie dawać mu za dużo słodyczy.
-Moja siostra, gdy była mniejsza
miała tak samo, ale wyrosła z tego.- uśmiechnął się, chodząc za mną do mojego
pokoju.
-Ile lat ma twoja siostra?-
zapytałam ciekawa. Do tej pory nie wiedziałam, że Justin ma siostrę. Tak
naprawdę nie wiele wiem o Justinie.
-Pięć.- uśmiechnął się.- nie
długo będzie miała szóste urodziny.
-Aw, masz z nią dobry kontakt?
-Bardzo, jest moją małą
księżniczką.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na
niego.- Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
-Tak, dwóch braci. Jaxon ma trzy
latka, a Jason osiemnaście.-zauważyłam, że gdy mówił o drugim bracie spiął się
i zacisnął pięść, więc domyśliłam się, że nie jest to temat, o którym lubi
rozmawiać, więc zdecydowałam nie wypytywać go o nic.
-Powracając do tematu, chciałeś o
czymś porozmawiać?- spytałam po chwili ciszy.
-Tak, policja mnie
przesłuchiwała.
Pokiwałam głową. To było do przewidzenia.
Był na miejscu wypadku i zadzwonił na pogotowie.
-Lily oni chyba wiedzą, że
pomiędzy nami… no wiesz.
-Co?!- spojrzałam na niego w
szoku.
-Zadawali dziwne pytania, na
przykład dlaczego wtedy u mnie byłaś, wytłumaczyłem im, że pomagam ci w nauce,
a tamtego dnia nie mogliśmy spotkać się w szkole, a później okazało się, że
ktoś ze szkoły zeznawał w tej sprawie, nie wiem, chyba chcieli sprawdzić czy
nie masz jakiś wrogów, ktoś powiedział im, że nasza relacja nie wygląd na
relacje nauczyciela z uczennicą. – westchnął siadając na łóżku.
-I co? Nie zatrzymali cię prawda?
Nic ci nie mogą udowodnić, nie mają nawet żadnych dowodów.
-Nie mają, ale ta sytuacja
zaczyna być coraz dziwniejsza nie uważasz? Najpierw ktoś ci grozi, później ktoś
się próbuje cię zabić, nagle policja podejrzewa, że coś nas łączy i moja była
narzeczona może być w to zamieszana.
-Powiedziałeś coś policji? No
wiesz o niej? Że widząc te zdjęcia od razu przyszła ci na myśl?
-Nie.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
Przecież widząc te zdjęcia, był pewny, że to ona. Rozpoznał ją. Sam przed
chwilą powiedział, że te wszystkie wydarzenia muszą się ze sobą wiązać, to nie możliwe,
żeby to był jakiś zbieg okoliczności. A teraz nagle ma zamiar bronić ją przed
policją?
-Żartujesz sobie ze mnie? Ona
chciała mnie zabić Justin!
-Lily to nie tak-
-A jak? Czy was nadal coś łączy?
Czy będziesz tak ślepy i będziesz ją bronił? Nawet jeśli rozpoznałeś ją na
zdjęciu z tego nagrania?
-Daj mi wyjaśnić, to nie tak, że
nie chciałem o niej powiedzieć.
Odetchnęłam, zamykając oczy. Wzięłam
kilka głębokich oddechów i spojrzałam na niego.
-Powinniśmy porozmawiać na
spokojnie, przepraszam, że zaczęłam krzyczeć. Powiedz to co chciałeś.
-Nic się nie stało Lily. Siedząc
przed policjantem naprawdę chciałem żeby to stwierdzili, ale nagle coś sobie uświadomiłem,
a co jeśli to ona za wszystkim stoi? Wysyła ci te pogróżki, była w tym
samochodzie? Dlaczego następnego dnia tak nagle pojawiła się u mnie w domu i
chciała rozmawiać? Nawet nie wiedziałem, że jest w mieście, z tego co wiem
wyjechała.
-Myślisz, że mogłaby być do tego
dolna Justin?- zapytałam szeptem.
-Nie wiem Lily, ale tylko ta
wersja ma sens. Widzisz Bella nigdy nie była do końca… um spokojną dziewczyną.
Zawsze myślała jedynie o sobie i o tym co jej się najbardziej opłaca. Byłem tak
cholernie ślepy, ale w końcu to zrozumiałem. Ta dziewczyna myśli tylko o sobie.
Nie wiem jaki plan teraz zrodził jej się w głowie, ale boję się, że może coś ci
zrobić. Nie wiem do czego jest zdolna. Teraz gdy tak myślę chyba nigdy jej tak
do końca nie znałem wiesz? Więc pomyślałem, że nie powiem nic, a przynajmniej
na razie. Co jeśli wymyśli coś gorszego?
-Rozumiem Justin, naprawdę. Jako
jedyny z nas myślisz trzeźwo w tej sytuacji. Ja naprawdę nie wiem co robić
wiesz? Kto może być aż tak okrutny, by nam to robić?
-Nam? Na razie najbardziej
poszkodowaną jesteś ty Lily.- szepnął.
-Justin gdyby policja dowiedziała
się o tym pomiędzy nami jest straciłbyś pracę. To zrujnowałoby ci karierę.
Przecież wiem, że lubisz uczyć, wiem, że lubisz pracować z młodzieżą, zresztą
naprawdę dobrze ci to wychodzi.
Uśmiechnął się lekko.
-Naprawdę tak uważasz?
-Oczywiście, że tak. Jesteś stanie nauczyć nawet mnie, a ja naprawdę nie nadaje
się do tego języka.-zachichotałam.
-Nie przesadzaj. Zrobiłaś naprawdę
duże postępy, w krótkim czasie.
-Tak, wszystko dzięki tobie.
-Nie przesadzaj, naprawdę. To mój
obowiązek, poświęciłem ci tylko więcej czasu i… boże dlaczego byłem taki popierdolony
proponując ci ten cały układ.
-Nie myśl o tym Justin, nie
cofniemy tego tak? Nie ma co się zastanawiać co by było gdyby.- uśmiechnęłam
się do niego lekko.- Ja nap oczątku nie mogłam pogodzić się z tym, że się na to
zgodziłam, ale teraz jesteśmy tak jakby przyjaciółmi tak? Więc chyba nie wyszło
z tego nic złego… oczywiście oprócz tej dziwnej sytuacji.
-Masz rację, jesteśmy przyjaciółmi.-
uśmiechnął się lekko.- Naprawdę mi pomogłaś wiesz? Gdyby nie ty prawdopodobnie nie
byłoby mnie tutaj teraz więc jeszcze raz dziękuje.
-A ja dziękuje za pomoc w nauce, dzięki
tobie nie strącę stypendium i będę mogła iść na studia tak jak zawsze chciałam
i dziękuje, że opiekujesz się mną.
Uśmiechnął się do mnie i
przytulił mnie.
-To naprawdę dziwne, nigdy nie
pomyślałem, że zostaniesz moją przyjaciółką.
-A ja nie myślałam, że ty
zostaniesz moim przyjacielem.
Przez chwile milczeliśmy, ale
musiałam o coś zapytać, o coś co zawsze mnie zastanawiało.
-Justin? Tak właściwie to
dlaczego mi to zaproponowałeś?- zapytałam, podnosząc głowę.
-To proste. Jesteś strasznie
gorąca.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-Jestem twoją uczennicą, dlaczego
wyskoczyłeś z taką propozycją?
-Sam nie wiem. To był impuls,
nawet nie myślałem o tym, że mogłabyś zgłosić do dyrekcji, zaryzykowałem.-
wzruszył ramionami.- I nie żałuje.
-Tak właściwie gdzie jest
Ashley?- zapytał Justin, gdy wieczorem oglądaliśmy film.
-Nie wiem, ostatnio mówiła o tym,
że poznała jakiegoś chłopaka, może jest z nim na randce czy coś?- wzruszyłam
ramionami.- Ostatni tydzień siedziała przy mnie w szpitalu, więc chyba potrzebuje
przerwy.- uśmiechnęłam się.
-Od ciebie nie potrzeba przerwy.-
zaśmiał się cicho.
-Tylko ty jej nie potrzebujesz.-
spojrzałam mu w oczy.- Jak ty to robisz?
-Po prostu lubię przebywać w
twoim towarzystwie.- spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się lekko.
Przez chwilę po prostu na siebie
patrzyliśmy, nasze twarze były coraz bliżej siebie. Wiedziałam co zaraz się
wydarzy, ale nie mogłam się powstrzymać, pragnęłam tego. Gdy nasze usta były
milimetry od siebie, nagle ktoś otworzył drzwi i zapalił światła, od razu od
siebie odskoczyliśmy.
-Już jesteśmy!- krzyknął mój
tata.- Kupiłem pizze, zjecie z nami?
Patrzyłam w szoku na telewizor. Czy ja właśnie chciałam pocałować Justina?
kurcze, szkoda że tata Lily immprzerwał :/
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, super rozdział!
Czemu tata przerwał im w tym momencie? :/
OdpowiedzUsuńAww ostatnia akcja bardzo słodka <3
OdpowiedzUsuńmega <3 musza sie dowiedziec o swoich uczuciach !!!
OdpowiedzUsuńno i super! muszą być razem!
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, życzę weny :*
Genialne ! Kiedy następny ? *.*
OdpowiedzUsuńNareszcie nowy rozdział juz myslalam zde nie dodasz nic
OdpowiedzUsuńRewelacyjny 😚czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuń