Rozdział dwudziesty.



Tydzień później

Dzisiaj w końcu dostałam wypis. Po prawie dwóch tygodniach w szpitalu w końcu mogłam wrócić do domu.
Od samego rana miałam jeszcze robione badania kontrolne, które miały zdecydować o tym, czy mogę dostać wypis. Jak się okazało już nic nie stoi na przeszkodzie. Miałam złamaną rękę, ale z tym da się żyć. Czasami bolały mnie żebra, ale dostałam leki przeciwbólowe i jakoś dawałam radę.
Bałam się powrotu do domu ponieważ to znaczyło powrót do szkoły. Nie chciałam tam wracać, ale tata pozwolił mi zostać w domu ostatnie kilka dni, przecież kiedyś muszę tam wrócić. Został mi ostatni rok nauki, nie mogę tego zmarnować.
Wyszłam z samochodu i poczekałam na tatę, który wziął moją torbę z ubraniami.
-Justin przyjechał, chciał zobaczyć co u ciebie. Powiedziałem żeby na ciebie poczekał, przy okazji popilnował  Jamesa, spadł mi z nieba.
Uśmiechnęłam się lekko, kiwając głową.
-Lily nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać o tym co łączy ciebie i Justina? Jest twoim nauczycielem na litość boską, może ufam Ci ale naprawdę chciałbym wiedzieć co dzieje się w twoim życiu, a ty ostatnio nic mi nie mówisz. Odsunęłaś się.
Zamknęłam oczy. Czy naprawdę odsunęłam się od jedynej osoby, której mogę powiedzieć wszystko? Nie czułam tego. W tym momencie byłam na siebie zła. Tata robił dla mnie wszystko, a ja zaczęłam go ignorować, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie mogę odsuwać się od niego, tym bardziej nie teraz.
-Przepraszam tato, nie robię tego celowo, wiesz o tym.- powiedziałam szczerze, patrząc na niego. Uśmiechnął się lekko.
-Wiem córcia. Wiem też, że nie jesteś już małą dziewczynką, ale naprawdę chciałbym, żeby było tak jak kiedyś.
-Obiecuje, że weekend spędzimy razem i wszystko ci opowiem.- uśmiechnęłam się do niego, wyciągając małego paluszka.
Zaśmiał się i zrobił to samo. To był nas zwyczaj, robiliśmy to gdy byłam malutka i robimy to do tej pory.
Gdy weszliśmy do domu, pierwsze co zobaczyłam to mała postać biegnąca w moim kierunku.
-Lily!- krzyknął James. Uśmiechnęłam się szeroko i kucnęłam przed nim, przytulając go mocno. – Tęskniłem.
-Ja też skarbie.- szepnęłam i spojrzałam na niego z uśmiechem.
Podniosłam głowę, gdy zobaczyłam, ze Justin podszedł do nas.
-Hej Lily.
-Cześć, nie wiedziałam, że przyjedziesz. Coś się stało?
-Nie, chciałem sprawdzić co u ciebie.
-Oh.- uśmiechnęłam się lekko i podniosłam się.- Może pójdziemy do mojego pokoju? Będziemy mogli pogadać.
-Jasne, tak właściwie to chciałem ci coś powiedzieć.
Pokiwałam głową i spojrzałam na Jamesa.
-Porozmawiam z Justinem i wieczorem będę Twoja dobrze? Tatuś chciał Cię zabrać dzisiaj do zoo.- uśmiechnęłam się.
James pokiwał główką i wybiegł z pokoju.
-Jest bardzo żywy.- zaśmiał się cicho Justin.
-Oh tak, zdecydowanie. Jakbyś zobaczył co robi, gdy zje trochę cukru.- zaśmiałam się.- dlatego staramy się z tatą nie dawać mu za dużo słodyczy.
-Moja siostra, gdy była mniejsza miała tak samo, ale wyrosła z tego.- uśmiechnął się, chodząc za mną do mojego pokoju.
-Ile lat ma twoja siostra?- zapytałam ciekawa. Do tej pory nie wiedziałam, że Justin ma siostrę. Tak naprawdę nie wiele wiem o Justinie.
-Pięć.- uśmiechnął się.- nie długo będzie miała szóste urodziny.
-Aw, masz z nią dobry kontakt?
-Bardzo, jest moją małą księżniczką.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego.- Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?
-Tak, dwóch braci. Jaxon ma trzy latka, a Jason osiemnaście.-zauważyłam, że gdy mówił o drugim bracie spiął się i zacisnął pięść, więc domyśliłam się, że nie jest to temat, o którym lubi rozmawiać, więc zdecydowałam nie wypytywać go o nic.
-Powracając do tematu, chciałeś o czymś porozmawiać?- spytałam po chwili ciszy.
-Tak, policja mnie przesłuchiwała.
Pokiwałam głową. To było do przewidzenia. Był na miejscu wypadku i zadzwonił na pogotowie.
-Lily oni chyba wiedzą, że pomiędzy nami… no wiesz.
-Co?!- spojrzałam na niego w szoku.
-Zadawali dziwne pytania, na przykład dlaczego wtedy u mnie byłaś, wytłumaczyłem im, że pomagam ci w nauce, a tamtego dnia nie mogliśmy spotkać się w szkole, a później okazało się, że ktoś ze szkoły zeznawał w tej sprawie, nie wiem, chyba chcieli sprawdzić czy nie masz jakiś wrogów, ktoś powiedział im, że nasza relacja nie wygląd na relacje nauczyciela z uczennicą. – westchnął siadając na łóżku.
-I co? Nie zatrzymali cię prawda? Nic ci nie mogą udowodnić, nie mają nawet żadnych dowodów.
-Nie mają, ale ta sytuacja zaczyna być coraz dziwniejsza nie uważasz? Najpierw ktoś ci grozi, później ktoś się próbuje cię zabić, nagle policja podejrzewa, że coś nas łączy i moja była narzeczona może być w to zamieszana.
-Powiedziałeś coś policji? No wiesz o niej? Że widząc te zdjęcia od razu przyszła ci na myśl?
-Nie.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Przecież widząc te zdjęcia, był pewny, że to ona. Rozpoznał ją. Sam przed chwilą powiedział, że te wszystkie wydarzenia muszą się ze sobą wiązać, to nie możliwe, żeby to był jakiś zbieg okoliczności. A teraz nagle ma zamiar bronić ją przed policją?
-Żartujesz sobie ze mnie? Ona chciała mnie zabić Justin!
-Lily to nie tak-
-A jak? Czy was nadal coś łączy? Czy będziesz tak ślepy i będziesz ją bronił? Nawet jeśli rozpoznałeś ją na zdjęciu z tego nagrania?
-Daj mi wyjaśnić, to nie tak, że nie chciałem o niej powiedzieć.
Odetchnęłam, zamykając oczy. Wzięłam kilka głębokich oddechów i spojrzałam na niego.
-Powinniśmy porozmawiać na spokojnie, przepraszam, że zaczęłam krzyczeć. Powiedz to co chciałeś.
-Nic się nie stało Lily. Siedząc przed policjantem naprawdę chciałem żeby to stwierdzili, ale nagle coś sobie uświadomiłem, a co jeśli to ona za wszystkim stoi? Wysyła ci te pogróżki, była w tym samochodzie? Dlaczego następnego dnia tak nagle pojawiła się u mnie w domu i chciała rozmawiać? Nawet nie wiedziałem, że jest w mieście, z tego co wiem wyjechała.
-Myślisz, że mogłaby być do tego dolna Justin?- zapytałam szeptem.
-Nie wiem Lily, ale tylko ta wersja ma sens. Widzisz Bella nigdy nie była do końca… um spokojną dziewczyną. Zawsze myślała jedynie o sobie i o tym co jej się najbardziej opłaca. Byłem tak cholernie ślepy, ale w końcu to zrozumiałem. Ta dziewczyna myśli tylko o sobie. Nie wiem jaki plan teraz zrodził jej się w głowie, ale boję się, że może coś ci zrobić. Nie wiem do czego jest zdolna. Teraz gdy tak myślę chyba nigdy jej tak do końca nie znałem wiesz? Więc pomyślałem, że nie powiem nic, a przynajmniej na razie. Co jeśli wymyśli coś gorszego?
-Rozumiem Justin, naprawdę. Jako jedyny z nas myślisz trzeźwo w tej sytuacji. Ja naprawdę nie wiem co robić wiesz? Kto może być aż tak okrutny, by nam to robić?
-Nam? Na razie najbardziej poszkodowaną jesteś ty Lily.- szepnął.
-Justin gdyby policja dowiedziała się o tym pomiędzy nami jest straciłbyś pracę. To zrujnowałoby ci karierę. Przecież wiem, że lubisz uczyć, wiem, że lubisz pracować z młodzieżą, zresztą naprawdę dobrze ci to wychodzi.
Uśmiechnął się lekko.
-Naprawdę tak uważasz?
-Oczywiście, że tak. Jesteś  stanie nauczyć nawet mnie, a ja naprawdę nie nadaje się do tego języka.-zachichotałam.
-Nie przesadzaj. Zrobiłaś naprawdę duże postępy, w krótkim czasie.
-Tak,  wszystko dzięki tobie.
-Nie przesadzaj, naprawdę. To mój obowiązek, poświęciłem ci tylko więcej czasu i… boże dlaczego byłem taki popierdolony proponując ci ten cały układ.
-Nie myśl o tym Justin, nie cofniemy tego tak? Nie ma co się zastanawiać co by było gdyby.- uśmiechnęłam się do niego lekko.- Ja nap oczątku nie mogłam pogodzić się z tym, że się na to zgodziłam, ale teraz jesteśmy tak jakby przyjaciółmi tak? Więc chyba nie wyszło z tego nic złego… oczywiście oprócz tej dziwnej sytuacji.
-Masz rację, jesteśmy przyjaciółmi.- uśmiechnął się lekko.- Naprawdę mi pomogłaś wiesz? Gdyby nie ty prawdopodobnie nie byłoby mnie tutaj teraz więc jeszcze raz dziękuje.
-A ja dziękuje za pomoc w nauce, dzięki tobie nie strącę stypendium i będę mogła iść na studia tak jak zawsze chciałam i dziękuje, że opiekujesz się mną.
Uśmiechnął się do mnie i przytulił mnie.
-To naprawdę dziwne, nigdy nie pomyślałem, że zostaniesz moją przyjaciółką.
-A ja nie myślałam, że ty zostaniesz moim przyjacielem.
Przez chwile milczeliśmy, ale musiałam o coś zapytać, o coś co zawsze mnie zastanawiało.
-Justin? Tak właściwie to dlaczego mi to zaproponowałeś?- zapytałam, podnosząc głowę.
-To proste. Jesteś strasznie gorąca.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-Jestem twoją uczennicą, dlaczego wyskoczyłeś z taką propozycją?
-Sam nie wiem. To był impuls, nawet nie myślałem o tym, że mogłabyś zgłosić do dyrekcji, zaryzykowałem.- wzruszył ramionami.- I nie żałuje.

-Tak właściwie gdzie jest Ashley?- zapytał Justin, gdy wieczorem oglądaliśmy film.
-Nie wiem, ostatnio mówiła o tym, że poznała jakiegoś chłopaka, może jest z nim na randce czy coś?- wzruszyłam ramionami.- Ostatni tydzień siedziała przy mnie w szpitalu, więc chyba potrzebuje przerwy.- uśmiechnęłam się.
-Od ciebie nie potrzeba przerwy.- zaśmiał się cicho.
-Tylko ty jej nie potrzebujesz.- spojrzałam mu w oczy.- Jak ty to robisz?
-Po prostu lubię przebywać w twoim towarzystwie.- spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się lekko.
Przez chwilę po prostu na siebie patrzyliśmy, nasze twarze były coraz bliżej siebie. Wiedziałam co zaraz się wydarzy, ale nie mogłam się powstrzymać, pragnęłam tego. Gdy nasze usta były milimetry od siebie, nagle ktoś otworzył drzwi i zapalił światła, od razu od siebie odskoczyliśmy.
-Już jesteśmy!- krzyknął mój tata.- Kupiłem pizze, zjecie z nami?
Patrzyłam w szoku na telewizor. Czy ja właśnie chciałam pocałować Justina?


 
 

8 komentarzy:

  1. kurcze, szkoda że tata Lily immprzerwał :/
    czekam na kolejny, super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu tata przerwał im w tym momencie? :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww ostatnia akcja bardzo słodka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. mega <3 musza sie dowiedziec o swoich uczuciach !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. no i super! muszą być razem!
    super rozdział, życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne ! Kiedy następny ? *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie nowy rozdział juz myslalam zde nie dodasz nic

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjny 😚czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń