Rozdział dziewiętnasty.



-Powinnaś się przespać.- powtórzyłem po raz kolejny. Lily była już w szpitalu kilka dni, robili jej wszystkie potrzebne badania. Widać było, że jest wykończona, ale zamiast iść spać wolała czytać książki lub oglądać swoje seriale.
-Nie Justin, za pięć minut zacznie się mój serial, dobrze o tym wiesz.- jęknęła niezadowolona denerwując się tym, że znowu namawiam ją do odpoczynku.
-Dobrze wiesz, że możesz obejrzeć to później w Internecie, powinnaś iść spać.- powtórzyłem.
Jęknęła i odłożyła serial, kładąc się wygodniej.
-Dobrze, pójdę spać.- szepnęła naburmuszona.
Zachichotałem cicho i cmoknąłem do niej.- Dobranoc.
-Dobranoc.- parsknęła.
Nie musiałem długo czekać. Po chwili usłyszałem jej spokojny oddech i spokój wymalowany na jej twarzy. Wyglądała pięknie. Nie miała na twarzy żadnego makijażu. Nie potrzebowała tego, była idealna.
Przykryłem ją i poprawiłem jej włosy, całując ją lekko w czoło- nie mogłem się powstrzymać.
Wziąłem swoją kurtkę i udałem się do drzwi, chcąc iść na spacer, dopóki Lily się nie obudzi.  Niestety nie doszedłem daleko, gdy już przed drzwiami jej sali wpadłem na dwójkę policjantów.
-Pan Bieber?- zapytał jeden z nich.
-Tak, o co chodzi?- zapytałem, marszcząc brwi.
-Musi pan jechać z nami na komisariat. Wszystko wyjaśnimy na miejscu. Chodzi o spisanie pana zeznań.- wyjaśnił jeden z  nich.
-Oh oczywiście.- pokiwałem głową i poszedłem za nimi.

Gdy znaleźliśmy się już na komisariacie i wpuścili mnie do pokoju, gdzie siedział już jeden policjant, poczułem lekki zdenerwowanie.
-Pan Bieber?
-Tak.
-Mamy do pana kilka pytań, które mogą pomóc w sprawie panny Lily Shirley. Panna Shirley zeznała, że wracała tej nocy od pana czy to prawda?
-Tak.- pokiwałem głową.
-Ale jakimś cudem znalazł się pan na miejscu wypadku tak?
-Tak.
-Jak to możliwe?
-Zostawiła u mnie swój telefon, jej tata zadzwonił pytając kiedy będzie, gdy rozmawialiśmy usłyszałem pisk opon i krzyk kilku ludzi. Szybko połączyłem fakty. Nie mieszka daleko mnie, więc powinna być już w domu. Od razu tam pobiegłem. Widząc, że reszta ludzi jej w szoku od razu zadzwoniłem na pogotowie.
-Rozumiem.- mruknął zapisując coś na kartce.- Jest pan z zawodu nauczycielem tak?
Cholera.
-Tak.- powiedziałem, próbując brzmień normalnie.
-Rozmawialiśmy z kilkoma nauczycielami i przypadkowymi uczniami. Myślimy, że to może miało jakiś związek ze szkołą, dzieci w tych czasach robią szalone rzeczy, nie patrząc na konsekwencje. Nie zgadnie pan czego się dowiedzieliśmy- że jest pan nauczycielem panienki Shirley.
-Zgadza się.- pokiwałem głową.
-Więc co panna Lily robiła u pana w domu i to jeszcze tak późno?
-Oh Lily ma pewne problemy z moim przedmiotem, udzielam jej korepetycji. Zawsze zostajemy w szkole, ale tego dnia była inspekcja, więc postanowiłem, że nic się nie stanie jeśli poćwiczymy u mnie. Następnego dnia ich klasa miała sprawdzian.
Patrzył na mnie podejrzliwi wie. Miałem nadzieje, że jednak jakimś cudem łyknie to kłamstwo. Dobrze, że tego dnia naprawdę była inspekcja, to powód wizyty Lily był inny.
-Zna pan prawo tak? Wie pan, że nauczyciele nie mogą spotykać się z uczennicami?
-Słucham? Pan myśli, że mnie i Lily coś łączy?- udałem zaskoczonego.
-Kilka uczniów przyznało, że wasze relacje mogą być trochę inne niż powinny.- uniósł brew.
-Oh tak? A wspomnieli, że ją prześladują? Każdego dnia roku szkolnego?- uniosłem brew, patrząc na niego uważnie.- To, że jako jeden z niewielu jestem dla niej miły i to, że akurat zdarzyło się tak, że jestem jej nauczycielem nic nie znaczy. Praca nauczyciela na tym polega. Powinniśmy pomagać swoim uczniom i ja to robie.
Patrzył na mnie uważnie, jakby wiedział, że kłamie jak z nut. Mam jednak wielką nadzieje, że jestem wiarygodny.
-Kilka osób potwierdziło, że panienka Lily zostaje z panem sama w klasie na przerwach, a drzwi wtedy są zamknięte.
-Omawiamy wtedy sprawdziany, drzwi są zamknięte ale nie na klucz, każdy kto chce może wejść i nie zastałby nic niewłaściwego.
-Oh tak? Koleżanki z klasy przyznały, że kilka razy dotykał pan niewłaściwie swoją uczennicę Lily na lekcji.
Kurwa. Kurwa. Kurwa.
-Przepraszam? Co pan sugeruje?
-To, że pana stosunki z pana uczennicą mogą nie być takie jak powinny i mamy na to dowody.
-Zeznania jakiś nastolatek, które próbują zrujnować biedną dziewczynę od początku szkoły?
-Skoro była prześladowana to dlaczego nigdzie nie jest to zgłoszone?- uśmiechnął się kpiąco. Naprawdę wiele musiałem robić, by nie wstać i nie przyłożyć mu w tej chwili. Jednak to naprawdę nie byłoby odpowiednie w sytuacji, w której się znajduje. W żadnej sytuacji nie byłoby to dobre- jest policjantem.
-Widać, że nie miał pan problemów w szkole. Nie wie pan jak to jest. Gdy tak naprawdę każdy próbuje pana zniszczyć za nic. Sam pan powiedział, że nastolatki w tych czasach robią głupie rzeczy, więc wie pan do czego są zdolne. Nic dziwnego, że Lily trzyma to w ukryciu i nie rozpowiada o tym na prawo i lewo.
-A pan? Skąd pan o tym wie? Musicie być blisko skoro zna pan jej tajemnice.
-Jestem nauczycielem, obserwuje uczniów, gdy mam taką okazje. Potrafią wyśmiać ją na lekcji. Na ostatniej wycieczce szkolnej doszło do nieprzyjemnego incydentu, w którym grupka dziewczyn potraktowała ją strasznie. Mam kontynuować?
Obserwował mnie chwilę milcząc. Tak jakby miał nadzieje, że wychwyci jakieś kłamstwo.
-Dobrze, na dzisiaj tyle. Mamy pana numer telefonu, odezwiemy się, gdy będzie nam pan potrzebny.
-Dowidzenia.- pokiwałem głową, wstając i wychodząc. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy w zasięgu wzroku nie było już nikogo. Chyba jednak jestem dobrym aktorem.

Idąc przez park dostałem smsa od Lily, która poinformowała mnie o wizycie Ashley, która w końcu wyzdrowiała i mogła ja odwiedzić. Ashley próbowała kilka razy wejść do Lily ale za każdym zatrzymywał ją jakiś lekarz, niestety było widać z dala, że jest chora.
Do: Lily
Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to napisz.
Postanowiłem, że nie będę im przeszkadzał i pójdę do domu. Musiałem posprawdzać sprawdziany i przygotować się do jutrzejszych lekcji. Niestety mój urlop się kończył, a nie chciałem brać dłuższego. Jak widać ludzie coś podejrzewają. Zamknąłem oczy biorąc głęboki oddech. Najpierw jakieś groźby, które ktoś wysyła do Lily, później ktoś próbuje ją zabić, a teraz nagle ludzie w szkole podejrzewają nas o jakiś romans? To wszystko jest popieprzone, ale wiedziałem, że czym szybciej dowiem się o co w tym wszystkim chodzi, tym szybciej sprawa się rozwiąże i będziemy mogli żyć w spokoju.


Lily’s POV
-Żartujesz?- zaśmiałam się.- Jak ty to robisz? Jesteś w tej szkole tak krótko, a już wszyscy Cię lubią, a chłopaki zapraszają Cię na randki.
-Przesadzasz.- zaśmiała się.
-Przesadzam? Chłopaki ze szkolnej drużyny koszykówki pobili się o ciebie.- zaśmiałam się zakrywając twarz dłońmi.
-To nie jest śmieszne, źle się z tym czuje.- próbowała być poważna, lecz po chwili sama zaczęła chichotać.- Ale Lily nie udawaj takiej skromnej, cała szkoła o tobie mówi.
-Co?- zapytałam cicho. Wiedziałam, ze to nie może wróżyć nic dobrego.
-No cała szkoła szepce o tym, że masz romans z panem Justinem.
-Co?!- zapytałam przerażona.- Od kogo to słyszałaś?
-Od Katie Sprout, powiedziała mi to na lunchu.
Nie było dobrze. Katie nie była osobą, która plotkuje- była wręcz przeciwieństwem. Miała dobre oceny i była przykładem dobrej uczennicy. To, że przekazywała dalej jakąś plotkę, nie wróżyła nic dobrego.
-Lily nie denerwuj się, wszystko będzie.
-Nic nie jest dobrze Ashley! Wszystko się sypie, wiedziałam, ze to był cholernie głupi pomysł zgadzając się na ten układ, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wszystko może potoczyć się tak źle, o mój boże. Wiedziałam, że ta osoba, która wysłała mi te zdjęcia nie będzie siedziała cicho, tym bardziej, że jej nie posłuchałam.
-Lily uspokój się naprawdę. Gdybyś robiła wszystko co każe ta osoba, byłabyś pod jej wpływem. Jedyne co robisz to spotykasz się z Justinem po lekcjach na korepetycje tak? Pomaga ci w nauce. Słowo tej osoby przeciwko twojemu i Justina. Nic nie mogą Wam zrobić skoro obydwoje temu zaprzeczycie.
-A co jeśli ten ktoś pokaże odpowiedniej osobie zdjęcia? Justin będzie skończony, tak naprawdę on wiele ryzykuje.
-Lily… czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl, że może coś do ciebie czuć?
-Kto? Justin?
-Tak
-Nie żartuj, to tylko układ oparty na seksie.
-Jesteś pewna? Nie trzeba być głupim żeby wiedzieć, że układ oparty na seksie oznacza tylko seks, a z tego co mi opowiadałaś robicie razem wiele rzeczy.
-No tak… Jesteśmy tak jakby przyjaciółmi.
-Więc przyjaciele z korzyściami?
-Nie wiem czy można tak to nazwać, nie wiem czy to co dzieje się między nami można jakoś nazwać, ale to określenie chyba pasuje najbardziej.
-Uważam, że on coś do ciebie czuje, czy ty dziewczyno nie widzisz jak on na ciebie patrzy?
-Patrzy normalnie Ashley i proszę skończmy ten temat.
Widać, że chciała coś powiedzieć, ale gdy podniosłam brew, zamknęła swoje usta.


 _________________________________________________________
Przepraszam, że długo nic nie dodawałam ale dużo się działo. Mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba, chociaż żałuje że nie miałam czasu popracować nad nim dłużej, po prostu nie chce żebyście czekali jeszcze dłużej. 
Dziękuje za wasze komentarze, uwielbiam je czytać ♥

Zapraszam na moje tłumaczenie ff o Justinie -> Locked Up

3 komentarze:

  1. Mega rozdział ! <3 Prosze dodaj następny szybko :c

    OdpowiedzUsuń
  2. ta dziewczyna jest chyba jakaś ślepa albo cos xd czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Czekam aż Lily się ogarnie i przyzna sie do uczuć :D
    życzę weny i już nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń