Siedziałem
w szpitalu, ani razu nie zmieniając swojego miejsca przez kilka godzin.
Patrzyłem w ścianę zastanawiając się dlaczego wplątałem w to wszystko Lily.
Czułem, że to moja wina. Pragnąłem jej i dopiąłem swego, a teraz ona leży tam
nieprzytomna, ponieważ ktoś stwierdził, że to świetna zabawa, by pobawić się z
dwójką osób.
Nie
mogłem doczekać się momentu kiedy w końcu dowiem się kto to zrobił. Nie będę
się wtedy hamował. Zrobię wszystko, by popamiętał, żeby nie zadzierać ze mną,
ani z osobami na których mi zależy. Szczególnie jeśli chodzi o Lily.
Westchnąłem,
chowając twarz w dłonie. Nie wiedziałem
co ze sobą zrobić. Niestety tata Lily musiał wrócić do domu ponieważ jej brat
był bardzo śpiący i wyglądało na to, że zaczyna chorować. Obiecałem mu, że gdy
czegoś się dowiem od razu do niego zadzwonię lub napisze smsa, mówiąc, by zajął
się swoim synkiem. Lily na pewno nie chciałaby, żeby siedział tutaj z Jamesem,
narażając go na gorsze choroby.
-Pan
Bieber?- zapytał lekarz, który właśnie do mnie podszedł. Pokiwałem szybko głowa
wstając. Tata Lily poinformował personel o tym, by przekazywali mi wszystkie
informacje bez żadnych problemów.
-Mam
informację o stanie zdrowia Lily Shirley. Przeszła operacje, która się udała.
Teraz nic nie zagraża jej życiu. Niestety dostała kilka poważniejszych kontuzji,
ale to z czasem się zagoi. Można powiedzieć, że naprawdę miała dużo szczęścia.
Odetchnąłem
głośno z ulgą. Chociaż dowiedziałem się, że z Lily nic poważnego się nie stało
jakiś niepokój jednak pozostał. Jeśli ktoś posunął się do czegoś takiego, to co
jest w stanie zrobić, gdy dowie się, że to nie zadziałało? Że Lily jednak
przeżyła?
Szybko
podziękowałem lekarzowi i pobiegłem do sali Lily. Wszystkie emocje zebrały się
we mnie i miałem ochotę się rozpłakać, ale wiedziałem ze muszę być silny, dla
Lily.
Gdy
dotarłem do Sali moje ręce zaczęły się trząść. Tak cholernie się o nią bałem. Była
taka krucha, potrzebowała kogoś kto się nią zajmie, a nie sprowadzi na nią to
cale gówno. Nie zasługiwałem na nią i to wiedziałem, ale w głębi duszy miałem
nadzieje, że może jakimś cudem jesteśmy sobie przeznaczeni. Chciałem mieć ja
tylko dla siebie, ale nie mogłem. Złamałem już tyle zasad i tyle razy ją
zraniłem.
Dlaczego
ranimy tych, na których nam zależy? Czy to nie o nich powinniśmy dbać? Troszczyć
się się o nich? Chociaż są dla nas bardzo ważni, zawsze zrobimy coś co i tak
ich zrani.
Wszedłem
do sali i gdy zobaczyłem Lily, otworzyłem usta w szoku. Wiedziałem, że właśnie przeżyła
wypadek, ale nie spodziewałem się, że aż tak zaboli mnie jej widok. Leżała tutaj podłączona do tych wszystkich
maszyn, a ja nie mogłem nic zrobić. Gdybym tylko mógł odjąć jej bólu i
przełożyć to na siebie. Zrobiłbym to. Ona na to wszystko nie zasługiwała. Była
za dobra na ten świat.
Wszedłem
powoli do sali, przygryzając wargę. Usiadłem obok jej łóżka i złapałem jej
drobną dłoń. Uśmiechnąłem się. Uwielbiałem to, że była ode mnie mniejsza. To
było strasznie słodkie, ledwo dosięgała mi głową do ramienia. Ale to było
idealne. Uwielbiałem ją przytulać, uwielbiałem to, że gdy była zaspana wtulała
się we mnie i przez krótką chwilę byliśmy jak para. Boże ile bym dał za to, by
to była prawda. Chciałem by Lily była moja. Bym mógł o nią dbać i sprawiać, że
już zawsze będzie szczęśliwa. Niestety w życiu nic nie dzieje się po naszej
myśli. Jestem jej nauczycielem i to zawsze będzie siedziało w mojej głowie. Nie
mogę tego ciągnąć, wiedząc, że ktoś o nas wie i zagraża Lily.
Westchnąłem,
zamykając oczy. Dlaczego ona się nie budzi? Lekarz powiedział, że wszystko
będzie dobrze, ale ona nadal leży nieprzytomna podłączona do tych wszystkich
maszyn.
Patrzyłem
na spokój na jej twarzy. Zawsze uroczo wyglądała, gdy spała, nawet teraz- gdy
miała plaster na twarzy i kilka lekkich siniaków. Była piękna w każdej
sytuacji.
Nie
wiedziałem nawet kiedy zasnąłem. Musiałem być strasznie zmęczony, skoro
zasnąłem takiej dziwnej pozycji. Cały czas trzymałem Lily za rękę, spojrzałem
na jej twarz i zorientowałem się, że właśnie się przebudza, poczułem jak lekko
porusza palcami- powinienem puścić jej dłoń, ale nie mogłem.
-Lily?-
zapytałem cicho.
-Hm?-
wymruczała cicho, otwierając oczy.
-Jak się
czujesz? Zawołać lekarza?
-Nie, nie
trzeba.- odpowiedziała cicho i wolno.- Jest okay.
-Przyniosę
Ci wodę dobrze? Musisz być spragniona.- pogładziłem kciukiem lekko jej dłoń.
Pokiwała głową. Wstałem i pocałowałem ja w głowę, czym widocznie ją zdziwiłem,
ale nie przejąłem się tym w tamtym momencie. Poszedłem szybo po jej ulubioną
wodę i pomogłem jej usiąść, by mogła jej się napić. Poprawiłem plaster na jej
twarzy i uśmiechnąłem się do niej lekko.
-Justin?
Co się dokładnie stało?
-Nie
pamiętasz?
-Nie
wszystko.- szepnęła marszcząc brwi.- To dziwne, ale pamiętam tylko niektóre
momenty. Pamiętam jak na mnie nakrzyczałeś, a ja wyszłam z twojego domu.
-Chciałem
Cię za to przeprosić… byłem tak spanikowany, że jak zwykle wyżyłem się na
tobie. Wystraszyłem się, że możesz mieć przez to wszystko jakieś problemy,
nigdy tego dla ciebie nie chciałem. Ciągle sprawiam ci przykrość, a to ty
jesteś jedyną osobą, która zawsze jest przy mnie.
-Nic się
nie stało, niepotrzebnie ci o tym mówiłam.
-Nie,
właśnie, że potrzebnie. Powinienem o tym wiedzieć Lily. Dobrze, że mi o tym
powiedziałaś. Razem jakoś do tego dojdziemy, dowiemy się kto to, obiecuje ci
to. Będziesz bezpieczna, nic Ci się już nie stanie. Gdy zobaczyłem wszystkie
wiadomości, które dostajesz, byłem zły, że nie wiedziałem o niczym.
-Przepraszam.
Gdy to wszystko się zaczęło nie wiedziałam co robić.- westchnęła cicho, patrząc
na nasze splecione dłonie.- Ashley powiedziała, że pomimo wszystkiego
powinieneś o tym wiedzieć bo sprawa dotyczy też ciebie i nie powinnam być w tym wszystkim sama.
-Miała
rację.- przyznała.- Nie powinnaś być w tym sama.
Po chwili
ciszy dodałem.
-Lily?
Myślałaś kiedyś, że to Ashley może być ta osobą, która to wszystko robi?
-J-ja…
Nie.-przyznała.- Ashley przez ostatni czas bardzo mi pomagała, to dzięki niej
dałam radę.
Pokiwałem
głową, widząc, że jest zmęczona- nie chciałem jej męczyć dalej. Szybko
poprawiłem jej poduszki i przykryłem ją, by mogła iść spać. Przed tym
zaproponowałem, by zadzwoniła do swojego taty i powiedziała mu osobiście jak
się czuje, co powinno go trochę uspokoić. Nie wyobrażam sobie, jak bardzo
musiał się o nią martwić. To jego córka, pewnie nawet teraz, gdy powiedziała,
że czuje się lepiej nadal się o nią boi. Na szczęście zgodził się zostać w domu
i odpocząć, mówiąc, że jutro przyjedzie na pewno. Widziałem lekki uśmiech na
twarzy Lily, gdy z nim rozmawiała. Było widać więź między nimi. Zazdrościłem
jej tego- nie miałem czegoś takiego z moim tatą.
Gdy Lily obudziła
się z kilkugodzinnego snu- który był chyba wystarczający, patrząc na to, że była
żywsza i nawet się uśmiechała- musiała złożyć zeznania policji. Funkcjonariusze
przyjechali, gdy lekarz powiadomił ich o polepszającym się stanie zdrowia Lily.
Nie miałem im za złe, że tak szybko chcą wyciągnąć wszystko od Lily. Im
szybciej to zrobią, tym szybciej dowiemy się kto za tym stoi. Niestety Lily
sama niewiele mogła powiedzieć. Nie pamiętała wszystkiego, jak sama mówiła to
kawałki tego co się wydarzyło, jednak lekarz zapewniał, że pamięć powróci, gdy
tylko odpocznie.
Tata Lily
przyjechał koło południa i przywiózł wszystkie potrzebne rzeczy. Książki- które
Lily kochała, mogła czytać całymi dniami, a ja uświadomiłem sobie, że uwielbiam
patrzeć jak to robi. Za każdym razem jej twarz zmieniała wyraz. Gdy przeczytała
coś smutnego, od razu było to widać. Gdy przeczytała coś śmiesznego, zawsze
cicho chichotała. To tak jakby sama była bohaterką danej historii. To
wspaniałe, jak bardzo potrafiła wczuć się w książkę. Jej tata przyniósł również
laptopa z dostępem do Internetu, by mogła oglądać swoje ulubione seriale. Sam zostałem
do tego zmuszony, ale nie narzekam. Uwielbiam spędzać czas z Lily, a gdy szybko
streściła mi co działo się wcześniej w danych serialach, muszę przyznać, że sam
się wciągnąłem. Aktualnie oglądaliśmy Pretty Little Liars ponieważ Lily
koniecznie musiała nadrobić najnowszy sezon, jak to sama powiedziała.
Dowiedziałem się, że przeczytała wszystkie książki z tej serii i jest wielką
fanką tej historii. Uwielbiałem słuchać jak bardzo ekscytuje się serialami lub
książkami. Uwielbiałem, gdy opowiadała mi te wszystkie historie. Po prostu
uwielbiałem wszystko co robiła. Uwielbiałem
ją.
Następnego
dnia wstałem wcześniej i poszedłem po coś dobrego dla Lily. Mogła jeść już
normalnie, ale niestety szpitalne jedzenie nie jest za dobre, a ona po prostu
kochała jeść, więc szybko poszedłem do sklepu i wróciłem jeszcze zanim się obudziła.
Oh tak, kochała też spać.
Gdy w
końcu się obudziła, uśmiechnęła się.
-Justin?
Myślałam, że pójdziesz do domu.
-Nie zostawię
cię samej w szpitalu. Poszedłem tylko po jedzenie.- pokazałem na torbę.- Mam
nadzieje, że jesteś głodna.
-Bardzo.-zachichotała
i wzięła ode mnie jedzenie.
Gdy jadła
kanapkę i rozmawiała ze mną o tym, że w kinie nie długo będzie premiera
jakiegoś fajnego filmu, nagle zamilkła.
-Coś się
stało? Coś cię boli?
-To
kobieta.-szepnęła.
-Co? Lily
o czym ty mówisz?
-Justin
to była kobieta.
-Jaka
kobieta Lily?
-W
samochodzie, który we mnie wjechał. To była kobieta.-szepnęła.
-Jesteś
pewna?- zapytałem.
-Tak. Nie
wiem jak to możliwe, ale po prostu sobie to przypomniałam i kilka innych
momentów z tamtego wieczoru. Wcześniej nie pamiętałam jak dostałam się na tamtą
ulicę.
-Pamiętasz
jak wyglądała?
-Myślę,
że tak, ale nie jestem pewna.
-Spokojnie,
to też sobie przypomnisz.- pogładziłem kciukiem jej dłoń- to był odruch,
robiłem to zawsze gdy chciałem ją pocieszyć lub gdy chciałem, żeby wiedziała,
że ma wsparcie.
Po
długich namowach Lily postanowiłem jej posłuchać i pojechać do domu odświeżyć
się i trochę odpocząć. Chciałem tez wjechać do sklepu i kupić jakieś filmy dla
Lily by nie nudziła się w szpitalu.
Wszedłem
do domu i od razu poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i rzuciłem brudne
rzeczy do kosza. Wszedłem pod prysznic i puściłem ciepłą wodę czując jak się
rozluźniam- zdecydowanie tego potrzebowałem.
Gdy już
zrobiłem wszystko co musiałem zszedłem na dół, biorąc jabłko z kuchni i
kluczyki od samochodu z blatu. Odwróciłem się w stronę salonu, by wyjść z domu
ale to co zobaczyłem, a raczej kogo sprawiło, że stanąłem zdziwiony w jednym
miejscu.
-Tęskniłeś?-
zapytała blondynka, która siedziała u mnie w salonie. Tego zdecydowanie się nie spodziewałem.
_________________________________________________________
Przepraszam za tak długie niedodawanie rozdziału, ale znowu miałam urwanie głowy w szkole(mam nadzieje, że to rozumiecie). Jak zwykle dziękuje za komentarze i mam nadzieje, że rozdział wam się spodoba ♥
Niestety kolejny rozdział pojawi się z opóźnieniem(jest to spowodowane moją chorobą i urwaniem głowy szkole, mam nadzieje, ze rozumiecie)
Niestety kolejny rozdział pojawi się z opóźnieniem(jest to spowodowane moją chorobą i urwaniem głowy szkole, mam nadzieje, ze rozumiecie)
O BOŻE KTO TO JEST?
OdpowiedzUsuńO ja *-*
OdpowiedzUsuńna 100% psychiczna byla !!!! dodaj szybko <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ze następny bedzje w miarę szybko <3
OdpowiedzUsuńjedno z najlepszych ff jakie kiedykolwiek czytałam, naprawdę sanjdsdsk nie mogę się doczekać nowego rozdziału
OdpowiedzUsuńco to za dziewczyna?!?!?!?1
OdpowiedzUsuńZarabisty blog. Czekam na więcej. Zapraszam do mnie : dangerisme.blogspot.com
OdpowiedzUsuńświetny blog ;* http://swaaagjb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNew *-*
OdpowiedzUsuńCudowne :* kiedy nn?
OdpowiedzUsuńOby ten ktoś nie popsuł wszystkiego! Czekam cierpliwie na rozdział, a tymczasem zapraszam do siebie, gdzie pojawił się już prolog, a w tym tygodniu pojawi się 1 rozdział http://friends-jbff.blogspot.com/ pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity *.*
OdpowiedzUsuń