Szybko się rozłączyłem i wybiegłam z domu, w pośpiechu zakładając
jakieś buty i kurtkę, bo na dworze było dość chłodno. Nie mogłem uwierzyć, że
to wszystko naprawdę się dzieje. Do tej pory widziałem to tylko na filmach, a
teraz biorę w tym udział. Nie mogę uwierzyć, że Lily miała wypadek. A właściwie
to nie był wypadek. Po rozmowie z nią i przeczytaniu tych wiadomości,
wiedziałem, że ktoś zrobił to celowo.
Po raz kolejny zachowałem się jak dupek. Nie uwierzyłem jej. Byłem
tak wystraszony tą całą sytuacją, ze nakrzyczałem na nią i zwaliłem to wszystko
na nią. Chociaż dobrze wiedziałem, że to nie jej wina. Przecież to ja wszystko zacząłem.
-Zostań po
lekcji Lily, porozmawiamy.- powiedziałem, gdy oddała swoją pracę, która była
prawie pusta. Wróciłem do prowadzenia lekcji, ale nadal myślałem co mogę
zrobić. Nie chciałem, by miała problemy.
-Lily, przykro mi ale
ta kartkówka również Ci nie poszła- powiedziałem spokojnie, obserwując ją.
-Czyli jestem
zagrożona- mruknęła cicho, wzdychając.
-Niekoniecznie-
powiedziałem, przyglądając jej się uważnie- mogę Ci pomóc w nauce Lily, jednak
chce czegoś w zamian- powiedziałem, wstając i podchodząc bliżej jej.
Spojrzała na mnie
lekko zaskoczona, objąłem jej biodra i przyciągnął bliżej siebie, patrząc w jej
piękne oczy. Wyglądała na przerażoną, ale nie mogłem sobie pomóc. Była taka
piękna, musiałem jakoś spróbować, by była moja.
-Chce Ci pomóc Lily-
powiedziałem spokojnie- Widzę, że się starasz i wiem, że masz dobre oceny z
innych przedmiotów. Nie wiem dlaczego nie idzie Ci z tym językiem ale mam
propozycje- spojrzałem na nią- Pomogę Ci
z nauką ale chcę czegoś w zamian. Chcę Ciebie.
-Lily zgadzasz się?-
zapytałem po chwili, zjeżdżając swoją ręką jeszcze niżej- nie mogłem się
powstrzymać.
Spojrzała na mnie, widać
było, że jest zdenerwowana. Od razu się ogarnąłem. Nie chciałem jej wystraszyć.
-Nie musisz tego
robić, to nie tak że w zemście Cię obleje, po prostu będzie Ci trudniej.
-Dlaczego akurat to w
zamian?- spytała cicho, w końcu się odzywając.
-To proste.. podobasz
mi się.. ty.. Twoje ciało.- powiedziałem, przyglądając mi się. Zdecydowałem, że
w tej sytuacji mogę po prostu powiedzieć prawdę. –To tylko seks Lily.
-To chyba moje jedyne
wyjście prawda?
-Zgadzasz się?- moja
ręka była jeszcze niżej.
-Będę mogła się w
każdej chwili wycofać?- zapytała w końcu patrząc mi w oczy.
Pokiwałem głową- W
każdej chwili- Odpowiedział.
-Dobrze.. zgadzam się-
szepnęła.
Tak to się zaczęło. Głupia propozycja padła z moich
ust. To nigdy nie powinno się wydarzyć, przecież jestem jej nauczycielem do
cholery. Ale ona się zgodziła i skłamałbym gdybym powiedział, że mnie to nie
ucieszyło.
Od tamtej pory miałem ją przy sobie, spędzaliśmy razem
dużo czasu jak przyjaciele. Czuliśmy się przy sobie swobodnie, dzieliliśmy się
ze sobą wszystkim, pisaliśmy całe noce lub po prostu rozmawialiśmy przez
telefon. Była ode mnie młodsza, ale to nie zmieniało faktu, że naprawdę
świetnie się przy niej czułem- mogłem być po prostu sobą.
Od czasu kiedy przestałem ćpać i zerwałem wszystkie
kontakty z poprzednimi „przyjaciółmi”
byłem całkowicie sam. Na początku zupełnie mi to nie przeszkadzało. Skupiłem
się na studiach, strasznie mnie to wciągnęło. Ukończyłem je z wysokimi ocenami,
moi rodzice byli dumni a tata wiedział, że nie popełnił błędu wyciągając mnie z
tego gówna.
Znalazłem pracę i wtedy wszystko się zaczęło. Miałem o wiele
więcej wolnego czasu i nie miałem co ze sobą robić. Ile razy mogłem odwiedzać
rodziców? Byłem dorosły i powinienem mieć własne życie, ale nie mogłem znaleźć
nikogo przy kim czułbym się dobrze. Miałem jednego kumpla ze studiów, ale on nawet
nie mieszkał w tym mieście. Spotykaliśmy się naprawdę rzadko. Dlatego tak
bardzo cieszyłem się obecnością Lily w moim życiu. Była wszystkim czego
potrzebowałem, zawsze była przy mnie i zawsze mi pomagała. Dzięki niej
zrozumiałem, że przyszłość nie może mnie blokować. Powinienem patrzeć w
przyszłość i tylko na tym się skupić.
Otrząsnąłem się ze swoich myśli, gdy przybiegłem na miejsce
wypadku. Było tutaj już kilku ludzi, którzy- jak dowiedziałem się z ich
rozmowy- już zadzwonili po karetkę, która była w drodze. Podszedłem bliżej i
poczułem jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Zobaczyłem ciało Lily leżące na
chodniku. Koło niej klęczała kobieta i przeprowadzała reanimację. Poczułem łzy
w oczach. Wiedziałem, że to wszystko przeze mnie. To przeze mnie to wszystko ją
spotyka.
Podszedłem bliżej i uklęknąłem przy kobiecie, wiedziałem, że musze
jej pomóc. Kobieta wyglądała na zmęczoną, ale nie chciała się poddawać, aż do
przyjazdu karetki. Jak widać nikt inny nie wiedział co trzeba zrobić, ale
przynajmniej pospieszali karetkę przez telefon.
-Zmienię panią.- powiedziałem, patrząc na kobietę.- Skończyłem kurs
pierwszej pomocy.
Spojrzała na mnie i pokiwała głową, wiedząc, że sama nie da już
rady.
Gdy odsunęła się trochę, zacząłem uciskać klatkę piersiową, patrząc
na nią z łzami w oczach.
-Lily musisz być silna. Potrzebujemy cię.- szepnąłem, kontynuując swoje
ruchy, aż do czasu przyjechania karetki. Lekarz od razu kazał zawieść ją do
szpitala. Zdążyłem jedynie zapytać, do którego zanim odjechali na sygnale.
Otarłem łzy i spojrzałem na kobietę, która tak dużo zrobiła. Nawet
nie znała Lily a tak bardzo jej pomogła.
-Dziękuje za wszystko. Gdyby nie pani to…- szepnąłem, czując, że jak
powiem coś jeszcze mój głos pęknie. Nie chciałem płakać, musiałem być silny.
-Zawiozę Cię do szpitala dobrze?- potarła lekko moje ramię.
-Byłbym naprawdę wdzięczny.- szepnąłem.
Kobieta była naprawdę dobrym kierowcą i już po chwili byłem w
szpitalu. Chciałem jej się jakoś odwdzięczyć, ale zapewniła, że to normalne co
zrobiła i żebym po prostu upewnił się czy z Lily wszystko w porządku.
Przytuliłem ją mocno, dziękując jeszcze raz. Nigdy nie
pomyślałbym, że Przytule obca osobę, ale w tamtym momencie byłem jej tak
cholernie wdzięczny, że zrobiłbym dla niej wszystko.
Pobiegłem szybko do recepcji, próbując dowiedzieć się co dzieje
się z Lily. Po długich namowach kobieta zgodziła się powiedzieć mi wszystko co
wiadomo na ten temat. Podziękowałem, zapewniając, że zadzwonię po opiekuna Lily.
Gdy tata Lily odebrał telefon, nie wiedziałem co powiedzieć.
-Justin?- zapytał.- Co się stało.
-Lily… ona.- nie wiedziałem jak to powiedzieć.
-Co z Lily?
-Ona miała wypadek.- odpowiedziałem w końcu, wiedząc, że przecież
musiał o tym wiedzieć.
Po chwili ciszy, usłyszałem jak wstaje i chodzi po pomieszczeniu.
-Jaki szpital?
-Na Yellow Street. Wiem tylko, że w tym momencie ma operację.
-Zaraz będę.- powiedział, rozłączając się.
Usiadłem na jednym z krzesełek, które stały tutaj dla osób czekających.
Rozejrzałem się widząc, że większość osób tutaj czeka na chirurga, który założy
im gips na złamaną rękę lub nogę. Zauważyłem kobietę w ciąży, po którą chwilę
później przyszła pielęgniarka z wózkiem. Zgaduje się właśnie na świat chce
przyjść jej dziecko. Uśmiechnąłem się lekko widząc jej męża, który był w tym
samym momencie niesamowicie szczęśliwy, ale również przerażony. Czy też kiedyś
będę na tym miejscy? Czy znajdę kobietę, z którą będę pragnął założyć rodzinę?
Czy to w ogóle możliwe w moim przypadku? Nigdy nie myślałem o sobie jako o
osobie, która może być tak szczęśliwa jak ten facet.
Westchnąłem głośno, chowając głowę w ręce. To czekanie mnie
zabija. Jest najgorsze. Niewiadomo co się dzieje i czy dostanie się dobre
wieści, chociaż z całej siły starasz się w to wierzyć. Nie dopuszczasz do
siebie wiadomości, że ta naprawdę coś może pójść nie tak. Przecież lekarze to
nie cudotwórcy. Chociaż niewiadomo jak wykwalifikowani, nie zawsze dadzą radę
komuś pomóc.
Poczułem nowe łzy na Polikach, gdy wyobraziłem sobie, że z Lily
może być coś nie tak. Nie wybaczyłbym sobie tego do końca mojego nędznego
życia. Wiedziałem to. Wiedziałem, że to przeze mnie miała wypadek i leży teraz
na sali operacyjnej, gdzie walczy o życie.
Każda sekunda trwała jak minuta, a minuta jak godzina. Nie
wiedziałem ile minęło czasu. Usłyszałem, że ktoś gwałtownie otworzył drzwi i
zobaczyłem tatę Lily z Jamesem na rękach. Zgaduje, że nie miał go z kim
zostawić.
-Coś się zmieniło?- zapytał, od razu podchodząc do mnie, gdy
wstałem.
-Jeszcze nie. Musi pan podejść do recepcji i wypełnić wszystkie
potrzebne dokumenty. – powiedziałem, biorąc od niego chłopca. Pan Shirley
podszedł do recepcji, od razu starając się załatwić wszystko co potrzebne.
Spojrzałem na Jamesa i przytuliłem go do siebie, siadając z nim na
moich kolanach.
-Z Lily wszystko będzie dobrze prawda?- zapytał cichutko smutny.-
Tatuś mi powiedział, że coś złego się stało.
-Lekarze pomogą Lily wiesz? Wszystko będzie dobrze.- pocałowałem
go w główkę. Był taki mały, a taki mądry. Nie mogłem wyjść z podziwu. Rozumiał
tak dużo rzeczy. Zdawałem sobie sprawę, ze to głownie przez Lily. To ona
zajmowała się nim najczęściej. Jej tata niestety często zostawał po godzinach w
pracy, by zapewnić im wszystko co najlepsze. Wiem, że oboje to doceniali,
chociaż brakowało im go bardzo, od czasy, gdy mama Lily nie mogła poradzić
sobie ze swoim nałogiem i zaczęła pić tak często, że nawet nie spędzali z nią
czasu.
Mały przytulił się do mnie i po chwili zasnął. Nie dziwię mu się.
Wiem, że martwił się o Lily, ale był bardzo zmęczony i byłem zadowolony z tego,
że śpi, zamiast siedzieć razem ze mną i swoim tatą, kiedy byliśmy tak zdenerwowani,
że jedyne co robiliśmy to tępe patrzenie w ścianę.
Podniosłem wzrok, gdy zauważyłem dwóch policjantów wchodzących do
pomieszczenia. Zawsze, gdy widziałem policjantów miałem głupie przeczucie, że
to po mnie. Zostało mi to od czasu, gdy wplątałem się w nieciekawe towarzystwo,
a teraz za każdym razem myślę, że ktoś zgłosił na policję to co robię z Lily. Ale
w tej sytuacji dobrze wiedziałem, że chcieli porozmawiać o tym co się stało.
Podeszli do nas, przedstawiając się i pokazując swoje odznaki.
-Dobry wieczór. Wiemy, że to może nieodpowiednia chwila, ale
naprawdę musimy zadać kilka pytań.
Pokiwaliśmy głowami, rozumiejąc to, chociaż nikt nie chciał z nimi
rozmawiać w tym momencie.
-Byli państwo na miejscu wypadku.
-Nie.- odpowiedział tata Lily.- Dowiedziałem się od Justina, że
Lily miała wypadek, gdy był już w szpitalu, od razu przyjechałem. Niestety nie
wiem co się stało.
-Więc mam rozumieć, że pan tam był?- zapytał mnie jeden z nich.
-Nie do końca. Lily wyszła z mojego domu, później dostałem telefon
od jej taty, że jeszcze nie dotarła do domu. Po chwili usłyszałem głośny huk i
domyśliłem co mogło się stać Gdy dobiegłem na miejsce kilka osób było na
miejscu. Jedna kobieta pomagała Lily, a dwie inne dzwoniły na kartkę.
Zamieniłem się z kobietą, który była wyczerpana przez pierwszą pomoc, a jakiś
czas później przyjechała karetka i zabrała Lily do szpitala.
-Dobrze, rozumiem. Czy orientuje się może pan czy gdzieś w tamtej
okolicy są jakieś kamery, z których można by było odczytać co tak naprawdę się
wydarzyło?
-Na tej ulicy jest sklep, myślę, że kamery mogły coś uchwycić. Mam
też numer telefonu do kobiety, która pomogła Lily. Nie mogła czekać, ale
powiedziała, że gdyby policja chciałaby się z nią skontaktować to przyjdzie na przesłuchanie. – przyznałem,
dziękując teraz, ze kobieta była na tyle ogarnięta, by wcisnąć mi swój numer
telefonu, gdy ja byłem w szoku. Dzięki temu prawdopodobniej szybciej dowiemy
się kto to zrobił.
Żałuje, że nie mogłem powiedzieć, że wiem, że to co się stało to
nie był żaden wypadek, ale nie chciałem dokładać nam dych problemów. Byłem
pewien, że sam znajdę ta osobę która zrobiła coś tak potwornego i sam się nią
zajmę.
-To zdecydowanie by nam pomogło.- przyznał jeden z nich, gdy
podałem mu jej numer.- Zadzwonimy do tej
kobiety jutro z samego rana, sprawdzimy też nagranie z kamer. Jeśli czegokolwiek
się dowiemy damy znać.
-Dziękujemy.- powiedział pan Tom do policjantów, którzy po chwili
wyszli, zostawiając nas samych.
Miałem nadzieje, że wszystko wyjaśni się jak najszybciej, a z Lily
wszystko będzie w porządku. Musi być.
_________________________________________________________
Przepraszam że ta długo musieliście czekać na nowy rozdział, ale naprawdę nie miałam wcześniej czasu(przez szkołę, na której mi zależy i staram się jak tylko mogę. Niestety nie każdy rozumie). Jak zwykle dziękuje za komentarze(które uwielbiam czytać). ♥
Jezu! Biedna Liliy :( mam nadzieję że będzie wszystko dobrze!!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn! ♥
@damequeen
supi rozdział! Oby Lily z tego wyszła :/ czekam na next
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko będzie dobrze♥
OdpowiedzUsuńnarescie <3 niech bd dobrze <3
OdpowiedzUsuńmusisz pisać dłuższe części, bo jak zaczynam czytać to nie chcę kończyć! :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię twój styl pisania, tak samo jak uwielbiam to ff i nie mogę doczekać się dalszych części, jest cudownie :)
oby Lily nic nie było :C czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńJejciu biedna Lily :(
OdpowiedzUsuńJedno z lepszych opowiadań! Czekam na kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńLily musisz przeżyć dla taty, dla brata, dla Justina ... Noo ... :'c
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze będzie z nia wszystko dobrze
OdpowiedzUsuńBiedna Lily, biedny Justin ,biedny tata ... :(
OdpowiedzUsuńZ nią musi być wszystko dobrze i muszą się Justinem pogodzić!
Uwielbiam to < 3