Patrzyłem na nią i czekałem, aż
coś powie. Bałem się tej rozmowy jak cholera. Nie chciałem jej stracić. Wiem,
że zrobiłem jej świństwo, czego nie mogłem sobie wybaczyć, ale ja wtedy nawet
nie byłem sobą. Poddałem się i znowu wziąłem. A później ją skrzywdziłem. Gdybym mógł, chciałbym wszystko cofnąć.
Spojrzała na mnie smutna,
widziałem w jej oczach dużo emocji. Zranienie.
Strach. Gniew.
-Tak nie może być Justin.-
zaczęła szeptem.- Nie możesz brać narkotyków i pić tyle alkoholu. To
niebezpieczne dla Twojego zdrowia Justin.- spojrzała na mnie, zaskakując mnie
ponownie . Myślałem, że zacznie na mnie krzyczeć, a ona zaczęła tłumaczyć mi,
że to co robie może zaprowadzić mnie do śmierci.
-Lily.- zacząłem.
-Posłuchaj mnie przez chwilę Justin.-
przerwała mi, podnosząc na mnie wzrok.- Chce Ci pomóc, ale nie zrobię tego
jeśli mi nie pozwolisz. Musisz mi zaufać.
-Ufam Ci Lily.- powiedziałam, od
razu patrząc jej w oczy. Nie musiałem
kłamać, mówiłem prawdę. Naprawdę jej
ufałem. I nie czułem się przez to jak głupiec. Nie obchodziło mnie, to, że
zajęło jej tak mało czasu bym jej zaufał. To była Lily. Wiedziałem, że jej mogę
ufać zawsze.
-Opowiesz mi jak to wszystko się
zaczęło?- zapytała niepewnie.- To chyba nie pierwszy raz co?
Pokiwałem niepewnie głową. Nie
wiedziałem, czy chcę o tym rozmawiać.
-Nie wiem czy chcę o tym
rozmawiać Lily. To było dawno temu… A to co robiłem przez ten tydzień… Nie warto o tym rozmawiać.
-Mylisz się Justin. Musisz
zrozumieć, że jest ktoś kto chce Ci pomóc, tą osobą jestem ja. Tylko… tylko
pozwól mi Ci pomóc.- dodała szeptem.
-Nie zrozum mnie źle Lily.-
zacząłem, po dłuższej przerwie.- Bardzo się cieszę, że chcesz mi pomóc i
doceniam to ale… dlaczego?
-Bo ty pomogłeś mi Justin. Byłeś
jedyną osobą, która to zrobiła. A ja teraz chce pomóc tobie. Nie dlatego, że
mam wobec Ciebie dług, ale dlatego, że chce to zrobić. Bo na to zasługujesz.
-Zasługuje? A te wszystkie gówna,
które Ci zrobiłem?- westchnąłem.- Nie zasługuje na pomoc, a szczególnie na
pomoc od Ciebie. Jesteś dla mnie o wiele za miła, jesteś dobrą osobą, ale ja
naprawdę na to nie zasługuje.- powiedziałem cicho, czując łzy w oczach, gdy
przypomniałem sobie co zrobiłem jej tydzień temu.
-Justin, nadal jestem na Ciebie
zła, ale nigdy bym Cię nie zostawiła. Bo żaden człowiek na to nie zasługuje.-
powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.- A szczególnie nie ty.
Przyglądałem jej się i nie
przejmowałem tym, że widzi moje łzy w oczach. Wiedziałem, że przy niej mogę być
sobą i nie wstydzić się emocji, które akurat teraz przejęły moje ciało. Czułem
się w tej chwili bezbronny. Wiedziałem, że gdy teraz nic z tym nie zrobię,
znowu wpadnę w ciąg. A to nie mogło się stać. Wiedziałem, że potrzebuje kogoś
kto pomoże mi w tej chwili, ale nie chciałem żeby Lily znowu pakowała się w
gówno przeze mnie.
-Nie chcę żebyś znowu wpakowała
się w problemy.
-Pozwól mi sobie pomóc.-szepnęła,
patrząc w moje oczy z determinacją. –
Chce Ci pomóc.
-Dobrze.- powiedziałem po chwili.
-Więc, powiesz mi jak to wszystko
się zaczęło?
Pokiwałem głową.- Pierwszy raz
wziąłem, gdy byłem jakoś w Twoim wieku. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Moja
rodzina przechodziła naprawdę trudny okres. Nie zrozum mnie źle, wiem, że każdy
ma jakieś problemy, a to nie jest usprawiedliwienie, ale naprawdę byłem wtedy
cholernie zagubiony. Nie wiedziałem… ugh nie wiedziałem co mam robić. Byłem
cholernie głupi, wpadłem w nieodpowiednie towarzystwo i wszystko samo się
zaczęło. Na początku były to jakieś słabe narkotyki, żeby czasami się rozluźnić
i chociaż na chwilę od wszystkiego się oderwać, ale później dilerzy proponowali
coś mocniejszego i oczywiście droższego, co było dla nich korzyścią. Byłem
młodym chłopakiem z dużą ilością pieniędzy, oczywiście, że chcieli mnie
wykorzystać.- odetchnąłem, patrząc na Lily. Siedziała przede mną i patrzyła na
mnie, słuchając mnie uważnie.
-Gdy mój tata zorientował się, że
nagle wykorzystuje o wiele więcej pieniędzy niż wcześniej, domyślił się, że coś
się dzieje. Zacząłem kłamać, a on się o tym wszystkim dowiedział, więc odciął
mnie od pieniędzy. Ale wtedy byłem już uzależniony. Nie wiedziałem co robić,
musiałem brać, więc… więc sam zacząłem sprzedawać. Na szczęście sprzedałem
tylko kilka działek. Później wpadłem.- westchnąłem.- Złapał mnie jakiś
policjant. Mój tata jest prawnikiem, wszystko załatwił, ale od tamtej pory
przestałem brać. Nie potrzebowałem odwyku, wiedziałem, ze gdy znowu wezmę to
nigdy się nie skończy, a pomoc mojego ojca pójdzie na marne.
-O mój boże.- szepnęła,
zaskoczona Lily.- Nie wiedziałam, że tyle się działo się w Twoim życiu. Te
problemy.. um przez które się w to wpakowałeś… Chcesz o ty pogadać?
-Przepraszam Lily, ale nie chcę
na razie o tym rozmawiać.- spojrzałem na nią, uśmiechając się lekko, nie chcąc
by pomyślała, że się obrażam. Nie mogłem być na nią zły, chciała mi tylko
pomóc, a ja lubiłem to jak się przy niej czułem. Wiedziałem, że jest osoba,
która się mną interesuje.
-Nie przepraszaj.- uśmiechnęła
się Lily.- Cieszę się, że mi o tym opowiedziałeś, to znaczy, że mi ufasz, a to
znaczy, że początek mamy za tobą. Wyciągnę Cię z tego, obiecuje.- dodała, łapiąc
moją dłoń z lekkim uśmiechem na ustach.
-Dziękuje, to wiele dla mnie
znaczy Lily. Naprawdę wiele.- znowu spojrzałem w jej oczy, chociaż to był głupi
pomysł. Zawsze, gdy patrzyłem w jej oczy odpływałem. Były idealne. Miały
wyrazisty odcień i zawsze pokazywały emocje, które towarzyszyły Lily w danym
momencie.- Obiecuje, że wynagrodzę Ci to wszystko Lily.
Chciała coś powiedzieć, ale nie
dałem jej tego zrobić, pocałowałem ją nie przejmując się konsekwencjami.
Potrzebowałem tego w tej chwili, wiedziałem też, że to może być ostatni raz
kiedy jestem tak blisko niej, musiałem to wykorzystać.
-Przepraszam.- szepnąłem, gdy po
chwili odsunąłem się od niej, wiedząc, że to ostatnie czego chce w tej chwili.-
Za wszystko.- dodałem.
-Nie możesz tego robić Justin,
nie całuj mnie. To i tak nic dla Ciebie nie znaczy.
-Lily nic ni-
-Po prostu tego nie rób.-
przerwała mi, odwracając wzrok.
Wiedziałem, że byłem głupcem
myśląc, że ona kiedyś spojrzy na mnie tak samo jak kiedyś, ale pragnąłem tego.
Chciałem móc znowu ją całować i przytulać. Ale to już nigdy się nie stanie, bo
sam to zawaliłem i byłem tego w pełni świadomy.
Jej telefon zadzwonił,
sygnalizując, że właśnie dostała smsa, przeczytała go i spojrzała na mnie.
-To mój tata, wyjeżdżam dzisiaj z
bratem do babci na weekend, niestety nie mogę tego odwołać. Dasz rade prawda?
-Oczywiście.- mruknąłem,
uśmiechając się lekko.
-Jak coś to w każdej chwili
możesz do mnie zadzwonić, przyjadę do Ciebie po powrocie.
-Po prostu jedź i wypocznij,
przytul ode mnie Jamesa.
-Zrobię to.- uśmiechnęła się
lekko wstając i niepewnie mnie przytuliła. Objąłem ją, przytulając ją mocniej.
Po chwili odsunęła się ode mnie i
wyszła z domu, a ja wiedziałem musze być silny. Muszę być silny dla niej.
Lily’s POV
Nie chciałam jechać i zostawiać
Justina, ale wiedziałam, że potrzebuje odpoczynku od tego wszystkiego.
Potrzebowałam nawet tych dwóch dni. Trudno było mi zostawić Justina akurat w
tym momencie, gdy wszystkie w jego życiu zaczęło się walić, ale wiedziałam, że
sama muszę zrobić coś by moje życie nie zawaliło się w tym samym momencie.
-Lily jedziemy do baby!- pisnął
James, wskakując w moje ramiona, zachichotałam podnosząc go.
-Babci skarbie, jedziemy do
babci.- pocałowałam go w główkę, idąc z nim do samochodu, gdzie czekał na nas
tata.
-Tiak!- zaśmiał się, przytulając
do mnie. Posadziłam go w foteliku i zapięłam, a gdy upewniłam się, że wszystko
wzięliśmy, usiadłam obok niego z tyłu, wiedząc, że będę musiała bawić się z nim
całą drogę.
-Gotowi do drogi?- zapytał tata z
uśmiechem. Pokiwaliśmy z Jamesem głowami, uśmiechając się.
Uwielbiałam przebywać u babci,
atmosfera była wspaniała, a moja babcia była wspaniałą kobietą, była wzorem do
naśladowania. Była bardzo silną kobietą i była gotowa poświęcić wszystko dla
swoich najbliższych, których kochała.
Po około godzinie byliśmy na
miejscu, James podekscytowany zaczął skakać w foteliku, wiec szybko go odpięłam
i pomogłam wysiąść z auta, stawiając go na ziemi, by mógł podbiec do babci.
-Baba!- krzyknął szczęśliwy
wtulając się w jej nogi.
Uśmiechnęłam się do starszej
kobiety i przytuliłam ją.
-Lily kochanie, tęskniłam.- uśmiechnęła
się, obejmując mnie.
-Cześć babciu, ja za tobą też.-
ucałowałam ją w policzek i podniosłam Jamesa.
-Zostajecie na weekend?
-Tiak!- pisnął szczęśliwy James.
Razem z babcią zaśmiałyśmy się
widząc jego radość.
-Cześć mamo.- powiedział mój
tata, stawiając torbę z naszymi rzeczami na schodach.
Wiedząc, że dawno się nie
widzieli i potrzebują czasu do rozmowy, wzięłam Jasona i poszłam z nim do
ogródka, sadzając go na huśtawce i pilnując żeby nie spadł.
Wiedziałam, że właśnie tego
potrzebuje. Kilku dni wolnego od tego całego gówna, kilku dni, podczas których spędzę
czas z najbliższymi.
Ale pomimo tego bałam się też o
Justina. Bałam się, że jednak nie da sobie rady, a wiedziałam, że gdy mu się coś
stanie nigdy sobie tego nie wybaczę. Jestem jedyną osobą, która wie o jego
problemie w tym momencie i tylko ja mogę mu pomóc.
Wyciągnęłam telefon ze swoich
spodenek i zaczęłam pisać do Justina.
Do: Justin
Jak się czujesz?
Na odpowiedź nie musiałam długo
czekać, chyba akurat robił coś na telefonie.
Od: Justin
Wszystko w porządku.
Do: Justin
Nie kłamiesz prawda?
Od: Justin
Ciebie? Nigdy.
Uśmiechnęłam się, gdy to
przeczytałam. Nawet w takich chwilach potrafi sprawić, że na mojej twarzy
pojawia się uśmiech. To zdecydowanie nie było normalne i czułam się z tym
dziwnie, a zarazem dobrze. Sama nie umiałam rozpoznać swoich emocji w tym
momencie. Wiedziałam, że to nie jest dobre. Najbardziej
boje się tego, że lubię go za bardzo.
_________________________________________________________
Przepraszam, że wyszedł taki krótki, ale to rozdział "przejściowy" więc nie chciałam wciskać tutaj nic na siłe. Jak zwykle dziękuje za wszystkie komentarze i wyświetlenia(których jest prawie 100tysięcy woah♥)
nowy rozdział pojawi się z opóźnieniem, przepraszam ale nie jestem w stanie wstawić go wcześniej.
nowy rozdział pojawi się z opóźnieniem, przepraszam ale nie jestem w stanie wstawić go wcześniej.
Dziekuje za info kochana :* rozdzial swietny jak zawsze, czekam na nn<3
OdpowiedzUsuń@Always_with_Jus
<3 słodko, fajnie, że postanowiła mu pomóc :3
OdpowiedzUsuń<3 dodawaj czesciej <3 mega <3
OdpowiedzUsuńPrzecież on się zakochuje ;) Tak jaki i Justin w niej :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział xoxo
Krótki, ale bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze supi! Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńFAJNY
OdpowiedzUsuńoby pod jej nieobecnosc nic złego się nie działo :x fajny rozdział ;D czekam na next
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńCudny rozdział *.* oby Justin nie zrobił nic głupiego jak jej nie będzie. I taaak! Zakochują się w sobie :D Mam nadzieję, że będą razem *-* uwielbiam to < 3
OdpowiedzUsuńCzekam nn *.*
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, ale zdecydowanie za szybko rozwijają się uczucia. Zwłaszcza po gwałcie
OdpowiedzUsuńCudowne opowiadanie ;) Powodzenia!!! <3
OdpowiedzUsuńświetny
OdpowiedzUsuń