Rozdział dwunasty.



Lily's POV

Czułam się okropnie. W ciągu ostatnich kilku dni tak dużo się pozmieniało. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszystko waliło mi się na głowę. Najpierw liściki z groźbami, później jakiś nachalny chłopak zaczyna się przy mnie kręcić, a później Justin traktuje mnie jak dziwke. Gdyby nie Ashley naprawdę nie dałabym rady.
Siedziałam już cały tydzień w domu płacząc, prawie przez całe dni. Mój tata wyjechał w podróż służbową a mój brat spędza czas u babci na wsi. Skłamałam, mówiąc tacie, że jestem chora. Nie jestem z tego dumna, ponieważ nienawidzę go okłamywać, ale nie wiedziałam co innego mogę zrobić w tym momencie. Potrzebowałam czasu dla siebie, dopuszczałam do siebie jedynie Ashley, która przychodziła do mnie codziennie i spędzała ze mną jak najwięcej czasu tylko mogła. Sama nie wiedziałam dlaczego dopuściłam ją tak szybko do siebie. Z natury byłam bardzo nieufnym człowiekiem, a wszystkie rzeczy które przydarzyły mi się w moim życiu utwierdzały mnie w przekonaniu, że nie warto ufać innym, bo i tak na końcu wszystkiego cie zranią, ale tym razem było inaczej. Chciałam jej zaufać i to zrobiłam i nie żałuje. Nieważne, że nie znamy się długo, wiem, ze mogę na nią liczyć i nazywać ją swoją przyjaciółką. Jeśli nasza znajomość okaże się klapą, tak naprawdę nie będę tego żałować, ponieważ to Ashley jest teraz przy mnie i wspiera mnie w tak trudnym dla mnie okresie.
Nie mogłam zrozumieć dlaczego to wszystko potoczyło się akurat w ten sposób, nie mogłam znieść myśli, że moje życie tak bardzo się wali. Chciałam w końcu być szczęśliwa, chciałam w końcu szczerze się uśmiechać, ale nic z tego nie wyszło. Zamiast tego leżałam cały tydzień w łóżku i płakałam, ponieważ zostałam okropnie potraktowana przez Justina i nie mogłam zapomnieć jego zachowania wobec mnie.
-Hej Lily.- szepnęła Ashley z lekkim uśmiechem na ustach.- Co u ciebie?
Zawsze w tym momencie próbowałam skłamać, że wszystko jest w porządku, a Ashley od razu orientowała się, że chce wcisnąć w nią kłamstwo, ale tym razem było inaczej. Po tym całym tygodniu, gdy wypłakałam wszystkie swoje smutki nie musiałam kłamać.
-Jest lepiej.- powiedziałam z lekkim, niewymuszonym uśmiechem na twarzy.- Dziękuje, że tyle mi pomogłaś.
-Oj daj spokój, jestem Twoją przyjaciółką, zawsze będę przy tobie.- powiedziała z uśmiechem, siadając obok mnie.
-Więc opowiadaj co dzieje się w szkole, siedziałam cały tydzień w domu, na pewno wydarzyło się coś ciekawego.- To akurat prawda, w naszej szkole nigdy nie było spokojnie, zawsze coś się działo.
-Chodzą plotki, że pan Bieber się rozchorował, nie było go na lekcjach od tygodnia.
-Jak to?- zmarszczyłam brwi. Ashley na szczęście nie wiedziała co zaszło między nami i nigdy się tego nie dowie, zabiłaby Justina- jestem tego pewna.  
-Nie wiem, słyszałam od kilku dziewczyn, że nauczyciele nie wiedzą co się z nim dzieje.
-Ale skoro nie chodzi od tygodnia do pracy to ktoś musi coś wiedzieć prawda?
-Pewnie tak.- wzruszyła ramionami.- Chociaż to dziwne, słyszałam, że nawet dyrektor o niczym nie wiedział.
-Jak to? Przecież to jego szef, musi wiedzieć takie rzeczy.
-Dlatego powstają jakieś chore plotki, jak to w szkole bywa.- zaśmiała się, wstając.- Pójdę zrobić Ci coś do jedzenia, zaraz wrócę.
-Jasne, dziękuje Ashley.- uśmiechnęłam, się lekko do niej.
Patrzyłam na ścianę i zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim. Dziwne uczucie pojawiło się w moim brzuchu- niepokój. Co musiało się stać, że Justin tak po prostu przestał przychodzić do szkoły? Uwielbiał swoją pracę, wiem to bo prawie ciągle mi to powtarzał. To musiał być przypadek, że nagle unikał pojawiania się w szkole, prawda? Nic nie mogło mu się stać, tak?

Justin’s POV

Obudził mnie straszny ból głowy. Jęknąłem głośno, łapiąc się za nią i lekko podnosząc. Rozejrzałem się i uświadomiłem sobie, że jestem w salonie i zasnąłem w jakiejś niewygodnej pozycji na kanapie. Gdy spojrzałem na stolik, wszystko było jasne. Zobaczyłem pełno butelek po alkoholu i białe proszki w woreczkach. Przeklinałem się w myślach.
To było najdziwniejsze uczucie w całym moim życiu. Ostatnie co pamiętałem to sytuacja w szkole, a jestem pewien, ze to nie było dzisiaj. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem, że zaczyna się ściemniać, odblokowałem telefon i zobaczyłem, że mam pełno nieodebranych połączeń, głównie od Pana Blacka- dyrektora szkoły, który był moim szefem.
-Kurwa.-mruknąłem wkurzony widząc, że minął tydzień odkąd ostatni raz pojawiłem się w pracy. Jestem pewien, ze wyleje mnie na zbity pysk, gdy tylko się do niego odezwę. Ale nie mogłem tak szybko zrezygnować. Wiedziałem, że nie mogę z dnia na dzień stracić pracy ponieważ są mi potrzebne pieniądze, a nie znajdę nic nowego w takim stanie. Napisałem szybko e-meila, w którym postarałem się wszystko jak najlepiej wyjaśnić i wysłałem go do niego, modląc się by wszystko było dobrze. Nie mogłem stracić i tego.
Spojrzałem na zdjęcie, które stało nad kominkiem i lekko się uśmiechnąłem. Zrobiliśmy je kiedyś z Lily, gdy nam się nudziło. Pamiętam, że była wtedy strasznie marudna przez okres- problemy kobiet, a ja chciałem zrobić wszystko, by czuła się jak najlepiej. Nienawidziłem wiedzieć jej w takim stanie i byłem wściekły, gdy przypomniałem sobie co takiego jej zrobiłem.
Wstałem z trudem po zdjęcie i przejechałem po nim palcem z lekkim uśmiechem na ustach. Była tutaj taka uśmiechnięta i szczęśliwa, siedziałem obok niej i również uśmiechnąłem się do zdjęcia. Postanowiłem oprawić je w ramce, ponieważ była mi bliska… za bliska.
Nie mogłem udawać, że wszystko jest w porządku. Wszystko się waliło, a ja nie wiedziałem co robić. Wiedziałem, że zawaliłem po całości i ona nigdy mi tego nie wybaczy, ale nie mogłem się z tym po prostu pogodzić. Wiedziałem, że lepiej by było, gdybym dał jej spokój, ale ja po prostu nie potrafię. Próbowałem to zrobić ale nie potrafię po prostu usunąć się z jej życia.
Postawiłem zdjęcia na stoliku i wziąłem butelkę wódki, odkręcając ją i biorąc dużego łyka prosto z butelki. Straciłem to wszystko, straciłem przyjaciółkę, a zarazem dziewczynę, z którą dogadywałem się jak z nikim innym. Nie mogłem się opanować i nim zobaczyłem, opróżniłem całą butelką. Rozejrzałem się szybko po pokoju, widząc, że nie zostało mi ani trochę alkoholu. Długo nie myśląc, sięgnąłem po woreczki z białym proszkiem i nie zwracając uwagi na nic, skupiłem się tylko na tym. Rozsypałem na stole równe linie i zacząłem je wciągać.

Lily’s POV

Możliwe, że byłam idiotką, ale nie mogłam postąpić inaczej. Stałam pod domem Justina i zastanawiałam się co mogę powiedzieć, gdy zapukam do drzwi. Między nami już nie układało się tak jak kiedyś, skrzywdził mnie i doskonale o tym wiedziałam, ale nie mogłam pozostać obojętna na to, że coś mogło mu się stać. Tym bardziej, że wiedziałam o osobie, która nas śledzi i widzi każdy nasz krok.
Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do drzwi, zapukałam i czekałam, aż mi otworzy. Starałam się szybko wymyślić coś co mogłabym powiedzieć, ale nie mogłam wpaść na nic rozsądnego.
Nagle usłyszałam głośny huk i odgłosy stóp, które zbliżają się do drzwi.
-Kto tam?- wybełkotał Justin, otwierając drzwi.- Oh Lily! Jak dobrze Cię widzieć, tak bardzo tęskniłem.-szepnął, patrząc na mnie smutny.
-Piłeś?- zapytałam, unosząc brwi. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
-Może tak, może nie.- zachichotał i oparł się o drzwi, które otworzyły się bardziej, przez co prawie upadł na ziemie. Szybko go złapałam, bojąc się, że może sobie coś zrobić.
-Chodź Justin, położę Cię do łóżka.- powiedziałam, pomagając mu iść na górę.
Gdy byliśmy już na górze i położyłam go na łóżku, pomagając mu się rozebrać do bokserek, by spało mu się lepiej, przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.
-Nie wierze, że tutaj jesteś.- szepnął.- Po tym wszystkim…
-Shh- uciszyłam go, nie chcąc o tym rozmawiać. Przecież nie jest nawet w stanie ułożyć normalnego zdania. – Porozmawiamy jutro, a teraz idź spać.
Nie musiałam długo czekać, był tak padnięty, ze zasnął po chwili. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół. Gdy zobaczyłam wszystkie butelki po alkoholu i pełno białego proszku, zamknęłam oczy i głośno odetchnęłam.
Wiedziałam, że coś się z nim dzieje, ale nie wiedziałam że to jest aż tak poważna sprawa. Nie ważne jak mnie skrzywdził, wiedziałam, ze muszę mu pomóc. Wiedziałam też, że muszę zrobić to jak najszybciej jeśli chce mu naprawdę pomóc. To nie tylko alkohol, to również narkotyki, co zdecydowanie nie było dobrym połączeniem.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam zbierać wszystkie butelki w jedno miejsce, starając się nie narobić przy tym żadnego hałasu. Wzięłam wielki worek i zaczęłam je w nim układać, nie chciałam ich zostawiać w domu więc poszłam szybko je wyrzucić, rozglądając się po okolicy. Lubiłam miejsce, w którym mieszkał Justin. Było tutaj tak spokojnie i ludzie byli bardzo mili. Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do domu zbierając wszystkie paczki z białym proszkiem, jak i te puste, których było sporo i poszłam do kuchni wysypując wszystko do zlewu i spłukując to wodą, wyrzuciłam puste woreczki do śmieci i odetchnęłam widząc, że nie zostało nic więcej.
Nie chciałam zostawiać go samego, a co jeśli obudzi się w nocy i przyjdzie mu do głowy coś głupiego? A co jeśli rano gdzieś wyjdzie i znowu się naćpa? Wiedziałam, że mnie zranił ale nie potrafiłam tak po prostu wyjść i zostawić go samego. Musze mu pomóc, nawet jeśli jego widok będzie mnie ranił, po prostu muszę to zrobić.
Położyłam się na kanapie i zamknęłam oczy, postanawiając, że zostanę i prześpię się tutaj. Ułożyłam się w wygodnej dla mnie pozycji i zgasiłam lampkę, by było ciemno w pokoju. Byłam zmęczona tym wszystkim, więc nie musiałam długo czekać na sen.

Justin’s POV

Jęknąłem, gdy poczułem promienie słońca na mojej twarzy. Zmarszczyłem brwi i otworzyłem oczy. Zdziwiłem się widząc, że jestem w swoim pokoju. Ostatnie co pamiętam to picie i wciąganie, nie pamiętam, żebym był w mojej sypialni. Podniosłem się zdezorientowany i jęknąłem, gdy ból głowy był nie do zniesienia. Chciałem czy nie, musiałem zejść na dół do kuchni po jakieś tabletki.
Przechodząc przez salon zobaczyłem Lily na kanapie, nie chcąc jej budzić po prostu przeszedłem cicho koło niej, wchodząc do kuchni. Chwila. Szybko wróciłem do salonu i szeroko otworzyłem oczy widząc, że ona tutaj naprawdę jest i nie jest to moja kolejna urojona halucynacja.
Podszedłem do niej i uklęknąłem przy niej. Wyglądała tak spokojnie, gdy spała. Uśmiechnąłem się lekko, czując łzy w oczach. Jak mogłem ją tak skrzywdzić? Pogładziłem lekko jej policzek, odgarniając jej włosy z twarzy. Musze zrobić wszystko, by naprawić swoje błędy.
-Justin?- usłyszałem cichy głos który sprawił, że wyrwałem się ze swoich myśli.- Już wstałeś?- zapytała, podnosząc się lekko i przecierając swoje oczy. Cholera, była taka słodka.
-Tak. Co ty tutaj robisz Lily? Nie zrozum mnie źle, naprawdę cieszę się, że cię widzę. Cały tydzień o tobie myślałem… Chciałem nawet zadzwonić, ale wiedziałem, że nie odbierzesz.- powiedziałem cicho, patrząc na podłogę.- Nie dziwie się.- dodałem szeptem.
-Słyszałam, że nie było Cię w szkole przez cały tydzień, musiałam sprawdzić co u Ciebie.
Ona jest najlepszym człowiekiem na świecie. Po tym wszystkim co jej zrobiłem ona nadal się o mnie martwi, tak bardzo, że przyszła do mnie, by sprawdzić co się dzieje. Mogła zadzwonić prawda? Nie rozumiałem dlaczego taką osobę jak Lily spotyka tyle nieszczęścia  wżyciu. To było cholernie niesprawiedliwe. Jeszcze bardziej zabolało mnie to, że sam sprawiłem, by cierpiała.
-Um… Wszystko okay Lily.- uśmiechnąłem się, próbując udawać, ze wszystko gra. Niestety nadal nie pamiętałem jakim sposobem ona się tutaj dostała. Zawsze zamykam drzwi a jestem pewny na sto procent, że nie ma swojego kompletu.
-Nie kłam mnie Justin, jesteś w tym naprawdę kiepski.- przewróciła oczami, sprawiając, że zachichotałem cicho.
-Um przepraszam… po prostu naprawdę dobrze mnie znasz.-szepnąłem, lekko uśmiechając się pod nosem.
-Musimy porozmawiać Justin.- westchnęła, patrząc na mnie.
Coś mi się się wydaje, że nie spodoba mi się to co zaraz usłyszę.



 _________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale musiałam go pisać drugi raz(nie pytajcie). Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Jak zwykle dziękuje za wszystkie miłe komentarze, to wiele dla mnie znaczy ♥ 
Mój nowy ask => ask.fm/bierbae

18 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny! Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny! *. * Nie mogę się doczekać nexta. Ciekawe jak potoczy się ich rozmowa. Uwielbiam to <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu i dlaczego tak się zniszczył głupi Justin? :(

    OdpowiedzUsuń
  4. rodział świetny!
    moze za duzo nie wnosi do opowiadanianale podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohhh, nareszcie jesteś, wchodziłam tu codziennie żeby sprawdzić czy nie ma nic nowego :) Rozdział jak zawsze fajnie napisany, tak lekko. Dobrze że Lily się odezwała do Justina bo mam głęboką nadzieję że zostaną piękną i zgodną parą, kiedy to wszystko się wyjaśni :)
    Dużo weny i czasu życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. COME ON! W takim momencie!? Dziewczyno! Nie zostawiaj nas z tyloma pytaniami!!
    Mam nadzieję na jak najszybszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko ja uważam, że to było zbyt proste? W końcu to był przecież gwałt do cholery! Kto normalny tak robi? Trochę więcej stonowania!
    No ale jak mogę być zła o coś takiego kiedy w powietrzu wisi 'ta' rozmowa ;)
    czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  8. zal mi jej :( dodaj szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Już jestem ciekawa dalszego ciągu ich rozmowy. Czekam na next i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rewelacyjny ! ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  11. jedno z najlepszych ff jakie kiedykolwiek czytałam snjmkskas czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny (: Czekam na nn (:

    OdpowiedzUsuń
  13. cała noc nie spałam tylko czytałam od początku, świetne ff, czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń