Lily's POV
Czułam się okropnie. W ciągu
ostatnich kilku dni tak dużo się pozmieniało. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
Wszystko waliło mi się na głowę. Najpierw liściki z groźbami, później jakiś
nachalny chłopak zaczyna się przy mnie kręcić, a później Justin traktuje mnie
jak dziwke. Gdyby nie Ashley naprawdę nie dałabym rady.
Siedziałam już cały tydzień w
domu płacząc, prawie przez całe dni. Mój tata wyjechał w podróż służbową a mój
brat spędza czas u babci na wsi. Skłamałam, mówiąc tacie, że jestem chora. Nie
jestem z tego dumna, ponieważ nienawidzę go okłamywać, ale nie wiedziałam co
innego mogę zrobić w tym momencie. Potrzebowałam czasu dla siebie, dopuszczałam
do siebie jedynie Ashley, która przychodziła do mnie codziennie i spędzała ze
mną jak najwięcej czasu tylko mogła. Sama nie wiedziałam dlaczego dopuściłam ją
tak szybko do siebie. Z natury byłam bardzo nieufnym człowiekiem, a wszystkie
rzeczy które przydarzyły mi się w moim życiu utwierdzały mnie w przekonaniu, że
nie warto ufać innym, bo i tak na końcu wszystkiego cie zranią, ale tym razem
było inaczej. Chciałam jej zaufać i to zrobiłam i nie żałuje. Nieważne, że nie
znamy się długo, wiem, ze mogę na nią liczyć i nazywać ją swoją przyjaciółką.
Jeśli nasza znajomość okaże się klapą, tak naprawdę nie będę tego żałować,
ponieważ to Ashley jest teraz przy mnie i wspiera mnie w tak trudnym dla mnie
okresie.
Nie mogłam zrozumieć dlaczego to
wszystko potoczyło się akurat w ten sposób, nie mogłam znieść myśli, że moje
życie tak bardzo się wali. Chciałam w końcu być szczęśliwa, chciałam w końcu
szczerze się uśmiechać, ale nic z tego nie wyszło. Zamiast tego leżałam cały
tydzień w łóżku i płakałam, ponieważ zostałam okropnie potraktowana przez
Justina i nie mogłam zapomnieć jego zachowania wobec mnie.
-Hej Lily.- szepnęła Ashley z
lekkim uśmiechem na ustach.- Co u ciebie?
Zawsze w tym momencie próbowałam
skłamać, że wszystko jest w porządku, a Ashley od razu orientowała się, że chce
wcisnąć w nią kłamstwo, ale tym razem było inaczej. Po tym całym tygodniu, gdy
wypłakałam wszystkie swoje smutki nie musiałam kłamać.
-Jest lepiej.- powiedziałam z
lekkim, niewymuszonym uśmiechem na twarzy.- Dziękuje, że tyle mi pomogłaś.
-Oj daj spokój, jestem Twoją
przyjaciółką, zawsze będę przy tobie.- powiedziała z uśmiechem, siadając obok
mnie.
-Więc opowiadaj co dzieje się w
szkole, siedziałam cały tydzień w domu, na pewno wydarzyło się coś ciekawego.-
To akurat prawda, w naszej szkole nigdy nie było spokojnie, zawsze coś się
działo.
-Chodzą plotki, że pan Bieber się
rozchorował, nie było go na lekcjach od tygodnia.
-Jak to?- zmarszczyłam brwi.
Ashley na szczęście nie wiedziała co zaszło między nami i nigdy się tego nie
dowie, zabiłaby Justina- jestem tego pewna.
-Nie wiem, słyszałam od kilku
dziewczyn, że nauczyciele nie wiedzą co się z nim dzieje.
-Ale skoro nie chodzi od tygodnia
do pracy to ktoś musi coś wiedzieć prawda?
-Pewnie tak.- wzruszyła
ramionami.- Chociaż to dziwne, słyszałam, że nawet dyrektor o niczym nie
wiedział.
-Jak to? Przecież to jego szef,
musi wiedzieć takie rzeczy.
-Dlatego powstają jakieś chore
plotki, jak to w szkole bywa.- zaśmiała się, wstając.- Pójdę zrobić Ci coś do
jedzenia, zaraz wrócę.
-Jasne, dziękuje Ashley.-
uśmiechnęłam, się lekko do niej.
Patrzyłam na ścianę i zaczęłam
się zastanawiać nad tym wszystkim. Dziwne uczucie pojawiło się w moim brzuchu-
niepokój. Co musiało się stać, że Justin tak po prostu przestał przychodzić do
szkoły? Uwielbiał swoją pracę, wiem to bo prawie ciągle mi to powtarzał. To
musiał być przypadek, że nagle unikał pojawiania się w szkole, prawda? Nic nie
mogło mu się stać, tak?
Justin’s POV
Obudził mnie straszny ból głowy.
Jęknąłem głośno, łapiąc się za nią i lekko podnosząc. Rozejrzałem się i
uświadomiłem sobie, że jestem w salonie i zasnąłem w jakiejś niewygodnej
pozycji na kanapie. Gdy spojrzałem na stolik, wszystko było jasne. Zobaczyłem
pełno butelek po alkoholu i białe proszki w woreczkach. Przeklinałem się w
myślach.
To było najdziwniejsze uczucie w
całym moim życiu. Ostatnie co pamiętałem to sytuacja w szkole, a jestem pewien,
ze to nie było dzisiaj. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem, że zaczyna się
ściemniać, odblokowałem telefon i zobaczyłem, że mam pełno nieodebranych
połączeń, głównie od Pana Blacka- dyrektora szkoły, który był moim szefem.
-Kurwa.-mruknąłem wkurzony
widząc, że minął tydzień odkąd ostatni raz pojawiłem się w pracy. Jestem
pewien, ze wyleje mnie na zbity pysk, gdy tylko się do niego odezwę. Ale nie
mogłem tak szybko zrezygnować. Wiedziałem, że nie mogę z dnia na dzień stracić
pracy ponieważ są mi potrzebne pieniądze, a nie znajdę nic nowego w takim
stanie. Napisałem szybko e-meila, w którym postarałem się wszystko jak
najlepiej wyjaśnić i wysłałem go do niego, modląc się by wszystko było dobrze.
Nie mogłem stracić i tego.
Spojrzałem na zdjęcie, które
stało nad kominkiem i lekko się uśmiechnąłem. Zrobiliśmy je kiedyś z Lily, gdy
nam się nudziło. Pamiętam, że była wtedy strasznie marudna przez okres- problemy kobiet, a ja chciałem zrobić wszystko,
by czuła się jak najlepiej. Nienawidziłem wiedzieć jej w takim stanie i byłem
wściekły, gdy przypomniałem sobie co takiego jej zrobiłem.
Wstałem z trudem po zdjęcie i
przejechałem po nim palcem z lekkim uśmiechem na ustach. Była tutaj taka uśmiechnięta
i szczęśliwa, siedziałem obok niej i również uśmiechnąłem się do zdjęcia.
Postanowiłem oprawić je w ramce, ponieważ była mi bliska… za bliska.
Nie mogłem udawać, że wszystko
jest w porządku. Wszystko się waliło, a ja nie wiedziałem co robić. Wiedziałem,
że zawaliłem po całości i ona nigdy mi tego nie wybaczy, ale nie mogłem się z
tym po prostu pogodzić. Wiedziałem, że lepiej by było, gdybym dał jej spokój,
ale ja po prostu nie potrafię. Próbowałem to zrobić ale nie potrafię po prostu
usunąć się z jej życia.
Postawiłem zdjęcia na stoliku i
wziąłem butelkę wódki, odkręcając ją i biorąc dużego łyka prosto z butelki.
Straciłem to wszystko, straciłem przyjaciółkę, a zarazem dziewczynę, z którą
dogadywałem się jak z nikim innym. Nie mogłem się opanować i nim zobaczyłem,
opróżniłem całą butelką. Rozejrzałem się szybko po pokoju, widząc, że nie
zostało mi ani trochę alkoholu. Długo nie myśląc, sięgnąłem po woreczki z
białym proszkiem i nie zwracając uwagi na nic, skupiłem się tylko na tym.
Rozsypałem na stole równe linie i zacząłem je wciągać.
Lily’s POV
Możliwe, że byłam idiotką, ale
nie mogłam postąpić inaczej. Stałam pod domem Justina i zastanawiałam się co
mogę powiedzieć, gdy zapukam do drzwi. Między nami już nie układało się tak jak
kiedyś, skrzywdził mnie i doskonale o tym wiedziałam, ale nie mogłam pozostać
obojętna na to, że coś mogło mu się stać. Tym bardziej, że wiedziałam o osobie,
która nas śledzi i widzi każdy nasz krok.
Wzięłam głęboki oddech i
podeszłam do drzwi, zapukałam i czekałam, aż mi otworzy. Starałam się szybko
wymyślić coś co mogłabym powiedzieć, ale nie mogłam wpaść na nic rozsądnego.
Nagle usłyszałam głośny huk i
odgłosy stóp, które zbliżają się do drzwi.
-Kto tam?- wybełkotał Justin,
otwierając drzwi.- Oh Lily! Jak dobrze Cię widzieć, tak bardzo
tęskniłem.-szepnął, patrząc na mnie smutny.
-Piłeś?- zapytałam, unosząc brwi.
Nigdy nie widziałam go w takim stanie.
-Może tak, może nie.- zachichotał
i oparł się o drzwi, które otworzyły się bardziej, przez co prawie upadł na
ziemie. Szybko go złapałam, bojąc się, że może sobie coś zrobić.
-Chodź Justin, położę Cię do
łóżka.- powiedziałam, pomagając mu iść na górę.
Gdy byliśmy już na górze i
położyłam go na łóżku, pomagając mu się rozebrać do bokserek, by spało mu się
lepiej, przyglądał mi się z lekkim uśmiechem.
-Nie wierze, że tutaj jesteś.-
szepnął.- Po tym wszystkim…
-Shh- uciszyłam go, nie chcąc o
tym rozmawiać. Przecież nie jest nawet w stanie ułożyć normalnego zdania. –
Porozmawiamy jutro, a teraz idź spać.
Nie musiałam długo czekać, był
tak padnięty, ze zasnął po chwili. Westchnęłam cicho i zeszłam na dół. Gdy
zobaczyłam wszystkie butelki po alkoholu i pełno białego proszku, zamknęłam
oczy i głośno odetchnęłam.
Wiedziałam, że coś się z nim
dzieje, ale nie wiedziałam że to jest aż tak poważna sprawa. Nie ważne jak mnie
skrzywdził, wiedziałam, ze muszę mu pomóc. Wiedziałam też, że muszę zrobić to
jak najszybciej jeśli chce mu naprawdę pomóc. To nie tylko alkohol, to również
narkotyki, co zdecydowanie nie było dobrym połączeniem.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam
zbierać wszystkie butelki w jedno miejsce, starając się nie narobić przy tym żadnego
hałasu. Wzięłam wielki worek i zaczęłam je w nim układać, nie chciałam ich
zostawiać w domu więc poszłam szybko je wyrzucić, rozglądając się po okolicy. Lubiłam
miejsce, w którym mieszkał Justin. Było tutaj tak spokojnie i ludzie byli
bardzo mili. Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do domu zbierając wszystkie
paczki z białym proszkiem, jak i te puste, których było sporo i poszłam do
kuchni wysypując wszystko do zlewu i spłukując to wodą, wyrzuciłam puste
woreczki do śmieci i odetchnęłam widząc, że nie zostało nic więcej.
Nie chciałam zostawiać go samego,
a co jeśli obudzi się w nocy i przyjdzie mu do głowy coś głupiego? A co jeśli
rano gdzieś wyjdzie i znowu się naćpa? Wiedziałam, że mnie zranił ale nie
potrafiłam tak po prostu wyjść i zostawić go samego. Musze mu pomóc, nawet
jeśli jego widok będzie mnie ranił, po prostu muszę to zrobić.
Położyłam się na kanapie i zamknęłam
oczy, postanawiając, że zostanę i prześpię się tutaj. Ułożyłam się w wygodnej
dla mnie pozycji i zgasiłam lampkę, by było ciemno w pokoju. Byłam zmęczona tym
wszystkim, więc nie musiałam długo czekać na sen.
Justin’s POV
Jęknąłem, gdy poczułem promienie
słońca na mojej twarzy. Zmarszczyłem brwi i otworzyłem oczy. Zdziwiłem się
widząc, że jestem w swoim pokoju. Ostatnie co pamiętam to picie i wciąganie,
nie pamiętam, żebym był w mojej sypialni. Podniosłem się zdezorientowany i jęknąłem,
gdy ból głowy był nie do zniesienia. Chciałem czy nie, musiałem zejść na dół do
kuchni po jakieś tabletki.
Przechodząc przez salon
zobaczyłem Lily na kanapie, nie chcąc jej budzić po prostu przeszedłem cicho
koło niej, wchodząc do kuchni. Chwila. Szybko wróciłem do salonu i szeroko otworzyłem
oczy widząc, że ona tutaj naprawdę jest i nie jest to moja kolejna urojona
halucynacja.
Podszedłem do niej i uklęknąłem
przy niej. Wyglądała tak spokojnie, gdy spała. Uśmiechnąłem się lekko, czując
łzy w oczach. Jak mogłem ją tak skrzywdzić? Pogładziłem lekko jej policzek,
odgarniając jej włosy z twarzy. Musze zrobić wszystko, by naprawić swoje błędy.
-Justin?- usłyszałem cichy głos
który sprawił, że wyrwałem się ze swoich myśli.- Już wstałeś?- zapytała,
podnosząc się lekko i przecierając swoje oczy. Cholera, była taka słodka.
-Tak. Co ty tutaj robisz Lily?
Nie zrozum mnie źle, naprawdę cieszę się, że cię widzę. Cały tydzień o tobie
myślałem… Chciałem nawet zadzwonić, ale wiedziałem, że nie odbierzesz.-
powiedziałem cicho, patrząc na podłogę.- Nie dziwie się.- dodałem szeptem.
-Słyszałam, że nie było Cię w
szkole przez cały tydzień, musiałam sprawdzić co u Ciebie.
Ona jest najlepszym człowiekiem
na świecie. Po tym wszystkim co jej zrobiłem ona nadal się o mnie martwi, tak
bardzo, że przyszła do mnie, by sprawdzić co się dzieje. Mogła zadzwonić prawda?
Nie rozumiałem dlaczego taką osobę jak Lily spotyka tyle nieszczęścia wżyciu. To było cholernie niesprawiedliwe. Jeszcze
bardziej zabolało mnie to, że sam sprawiłem, by cierpiała.
-Um… Wszystko okay Lily.-
uśmiechnąłem się, próbując udawać, ze wszystko gra. Niestety nadal nie pamiętałem
jakim sposobem ona się tutaj dostała. Zawsze zamykam drzwi a jestem pewny na
sto procent, że nie ma swojego kompletu.
-Nie kłam mnie Justin, jesteś w
tym naprawdę kiepski.- przewróciła oczami, sprawiając, że zachichotałem cicho.
-Um przepraszam… po prostu naprawdę
dobrze mnie znasz.-szepnąłem, lekko uśmiechając się pod nosem.
-Musimy porozmawiać Justin.-
westchnęła, patrząc na mnie.
Coś mi się się wydaje, że nie spodoba mi się to co zaraz usłyszę.
_________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale musiałam go pisać drugi raz(nie pytajcie). Mam nadzieje, że Wam się spodoba. Jak zwykle dziękuje za wszystkie miłe komentarze, to wiele dla mnie znaczy ♥
Mój nowy ask => ask.fm/bierbae
Rozdział cudowny! Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńRewelacyjny! *. * Nie mogę się doczekać nexta. Ciekawe jak potoczy się ich rozmowa. Uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńJezu i dlaczego tak się zniszczył głupi Justin? :(
OdpowiedzUsuńCzekam na nn xx
OdpowiedzUsuńrodział świetny!
OdpowiedzUsuńmoze za duzo nie wnosi do opowiadanianale podoba mi sie :)
Ohhh, nareszcie jesteś, wchodziłam tu codziennie żeby sprawdzić czy nie ma nic nowego :) Rozdział jak zawsze fajnie napisany, tak lekko. Dobrze że Lily się odezwała do Justina bo mam głęboką nadzieję że zostaną piękną i zgodną parą, kiedy to wszystko się wyjaśni :)
OdpowiedzUsuńDużo weny i czasu życzę :*
COME ON! W takim momencie!? Dziewczyno! Nie zostawiaj nas z tyloma pytaniami!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję na jak najszybszy rozdział :)
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja uważam, że to było zbyt proste? W końcu to był przecież gwałt do cholery! Kto normalny tak robi? Trochę więcej stonowania!
OdpowiedzUsuńNo ale jak mogę być zła o coś takiego kiedy w powietrzu wisi 'ta' rozmowa ;)
czekam nn
zal mi jej :( dodaj szybko <3
OdpowiedzUsuńJuż jestem ciekawa dalszego ciągu ich rozmowy. Czekam na next i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńRewelacyjny ! ;* czekam na kolejny ^ ^
OdpowiedzUsuńjedno z najlepszych ff jakie kiedykolwiek czytałam snjmkskas czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny (: Czekam na nn (:
OdpowiedzUsuńświetny! czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńcała noc nie spałam tylko czytałam od początku, świetne ff, czekam nn
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :))
OdpowiedzUsuń