Rozdział szósty.




Justin

Patrzyłem jak powoli uspokaja się w moich ramionach. Jak jej oddech staje się miarowy, a ona w tym czasie zasypia. Odgarnąłem delikatnie włosy z jej twarzy i pogładziłem delikatnie po policzku. Nawet w takim stanie była piękna. Jej rzęsy rzucały lekki cień na policzki, przez światło wpadające przez okno, które było nad łóżkiem. Jej usta były lekko napuchnięte przez płacz i były lekko uchylone, gdy oddychała lekko przez sen. Wytarłem jej mokre policzki i delikatnie przykryłem ją kocem, gdy lekko zadrżała. Nie chciałem żeby została sama w takim stanie więc postanowiłem, że zostanę przy niej.
To co stało się kilkanaście minut temu nadal siedziało w mojej głowie. Gdy usłyszałem co te wszystkie dziewczyny mówią o Lily byłem naprawdę wkurzony bo jakim cudem ktoś może widzieć ją w takim świetle? A później wkurzyłem się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem, że ona to wszystko usłyszała i naprawdę się tym przejęła.
Nie myśląc tak naprawdę o tym, że ktoś mógł nas zobaczyć od razu pobiegłem za nią, nie chciałem żeby została sama, chciałem ją mocno przytulić i powiedzieć, że to kłamstwa, że tak naprawdę jest wspaniała i żeby nie płakała, bo to łamało moje serce.
 Poruszyła się lekko w moich ramionach i myślałem, że się obudzi jednak ona nadal spała, uśmiechnąłem się lekko patrząc na nią, była naprawdę bardzo słodka.
Myślami wróciłem do momentu, w którym zobaczyłem ją pierwszy raz w klasie. Była inna od wszystkich dziewczyn w szkole. Nieśmiała i niewinna co sprawiało, że była idealna. Spodobała mi się na tyle, że musiałem wymyślić coś co by mnie do niej zbliżyło. Byłem idiotą  proponując jej korepetycje w zamian za seks ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie podoba mi się w ten sposób. Cholera, Lily to najseksowniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widziałem. Gdy wchodziła do klasy w spódniczce nie mogłem nic poradzić na to, że wyobrażałem sobie ją na moim biurku, gdy ostro ją pieprze a ona krzyczy moje imię. Nie mogłem nic z tym zrobić, chociaż się starałem.
Postanowiłem zaryzykować i zapytać ją o to. Miałem wiele do stracenia, mogła pójść do dyrekcji i zgłosić to co zaproponowałem ale ona się zgodziła. Wiem, że była tak naprawdę w jakimś stopniu do tego zmuszona- miała problemy z językiem francuskim i mogła zawalić ostatnią klasę, nie chciałem tego dla niej.  Wymyśliłem ten cały układ żebyśmy oboje z niego skorzystali, ona ma korepetycje i dostaje lepsze oceny, a ja w zamian mam ją. Było po prostu idealnie. Wiedziałem, że nikt nigdy nie dotykał jej w ten sposób, że jest tylko moja.
Po tak długim czasie mogę spokojnie powiedzieć, że dobrze się poznaliśmy, ona zna mnie tak naprawdę jak nikt inny, a ja staram się być dla niej jak najlepszy chociaż ta cała sytuacja jest popieprzona. Jestem nauczycielem, który pieprzy swoją uczennice i za to wstawia jej lepsze oceny. Jestem dupkiem. Wiem, że taka jest prawda ale nie mogłem pozwolić jej odejść. Była jedyną osobą, która mnie nie oceniała i zawsze starała się mi pomóc. Zastanawiając się nad tą sytuacją doszedłem  do wniosku traktowałem ją jak przyjaciółkę. Pomimo tego, że Lily była młodsza o kilka lat wiedziałem, że jest ode mnie dojrzalsza, uwielbiałem to w niej.  Uwielbiałem w niej pełno rzeczy i zaczynałem powoli dostrzegać jak bardzo.
Spojrzałem na nią i przełknąłem ślinę, gdy uświadomiłem sobie, że naprawdę się do niej zbliżam, a to zaczęło mnie przerażać. Nie chciałem ponownie zostać zraniony.


Lily

Obudziłam się, gdy poczułam, że słońce razi mnie w twarz. Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Obok mnie spał Justin, który mocno mnie obejmował, jakby się bał, że zaraz stąd ucieknę.
Po chwili przypomniałam sobie co stało się wczoraj pomimo tego cieszyłam się, że tutaj został. Wiedział, że potrzebuje pocieszenia i został ze mną przez całą noc, wiele tym ryzykując.  Poruszyłam się lekko co było złym pomysłem, bo Justin przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Justin, Justin, Justin- pisnęłam, gdy nie mogłam oddychać. Otworzył oczy i spojrzał na mnie zaspany.
-Co się dzieje Lily?- zapytał lekko spanikowany.
-Dusisz mnie, dusisz- zachichotałam, bo wyglądał tak słodko, od razu po przebudzeniu.
Spojrzał na mnie i zaśmiał się cicho- Przepraszam, nie kontroluje swoich ruchów przez sen- Odsunął się lekko ode mnie, nadal mnie obejmując.- Wyspałaś się? Wszystko dobrze?
-Tak, dziękuje-uśmiechnęłam się lekko- No wiesz, za to, że zostałeś ze mną przez noc i nie zostawiłeś mnie samej.- szepnęłam.
-Nie masz za co dziękować, to chyba oczywiste, że nie zostawiłbym Cię samej. Lily słuchaj, chce żebyś wiedziała, że to co one mówiły nie jest prawdą. Nie jesteś taką osobą, o której mówiły rozumiesz? Nie jesteś.- powiedział, poprawiając moje włosy, gdy spadły na moją twarz.- Rozumiesz?
Pokiwałam lekko głową, patrząc w jego oczy. Te słowa bolały ale skoro jedyny przyjaciel- o ile mogę go tak nazwać- uważa, że to kłamstwa to nie powinnam aż tak bardzo się tym przejmować, prawda?
-I naprawdę przepraszam za to, że namówiłem Cię na tą wycieczkę.- szepnął.
-Daj spokój Justin, nic się nie stało. A co do tej sytuacji, jestem przyzwyczajona.- wzruszyłam lekko ramionami.
-Czy takie sytuacje zdarzają się częściej?- zapytał niepewnie.
-Tak.- pokiwałam głową w odpowiedzi.- Od kąt pamiętam ludzie zawsze mieli coś do mnie, tak naprawdę tego nie rozumiem ale nadal boli tak samo.- szepnęłam, bojąc się, że zaraz się popłacze, przypominając sobie te wszystkie okropne sytuacje.
W odpowiedzi Justin mocno mnie przytulił. Doskonale wiedział, że właśnie tego teraz potrzebuje i miał racje, bo właśnie tak było.
Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie, jakbyśmy nie widzieli się przez długi czas, jakby za mną tęsknił.  Myślałam, że jak zwykle zmierza to do seksu ale pomyliłam się. Justin przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował mnie w czoło, dając do zrozumienia, że jest przy mnie.


-Hej! Już jestem.- krzyknęłam, gdy weszłam do domu ale jak zwykle odpowiedziała mi cisza. Przynajmniej dopóki nie usłyszałam jak moja mama schodzi po schodach.
-I czego tak wrzeszczysz?! Mówiłam Ci, żebyś się zamknęła!
Podeszła do mnie i popchnęła mnie na szafkę, od której się odbiłam. Proszę, żeby Jamesa tutaj nie było. Nie chciałam żeby to wszystko widział, był za mały na to całe gówno związane z mamą.
Nadal na mnie krzyczała, a ja po prostu chciałam żeby to się skończyło. Nie mogłam wytrzymać. Nagle podniosła na mnie rękę i uderzyła w twarz tak mocno, że upadłam na ziemie.
Na szczycie schodów stanął James ze swoim ulubionym misiem w dłoni i zaczął płakać słysząc krzyki.
-Na litość boską, zamknij się!- krzyknęła do niego.
Tego było za wiele, mogła mnie bić i krzyczeć na mnie ile tylko chce ale nie pozwolę żeby skrzywdziła Jamesa, szybko pokazałam, żeby do mnie podszedł, a gdy zszedł ze chodów, wzięłam go na ręce i wyszłam z nim z domu.
Nie mogłam pozwolić, by spotkało go to samo co mnie, po prostu nie mogłam.


Chodziłam z Jamesem po parku od ponad godziny. Było coraz zimniej i robiło się ciemno ale nie mogliśmy wrócić do domu, sama nie mogę go obronić, a mój tata wyjechał na weekend. Czułam się bezbronna, nie wiedziałam co zrobić w tym momencie. Nie wzięłam ze sobą ani telefonu, ani pieniędzy.
-Przepraszam- szepnęłam, podnosząc głowę, gdy na kogoś wpadłam.
-Lily?- zapytał zaskoczony Justin.- Co ty tutaj robisz o tej godzinie tylko w sukience?- od razu podał m swoją bluzę ale zamiast sobie założyłam ją małemu, nie mogłam pozwolić na to, by było mu zimno.
Spojrzał na niego.- To Twój syn?
-Nie- pokręciłam głową.- To mój braciszek.- szepnęłam, czując jak moje gardło boli, a łzy spływają po moich policzkach.
-Lily powiesz mi co się stało? Martwię się.- szepnął.
-N-nie- zatrzęsłam się z zimna.- To nic takiego.
-Chodźcie do mnie, mieszkam nie daleko.
Chciałam mu podziękować i powiedzieć, że dam rade ale prawda jest taka, że nie dawałam. To już kolejny raz kiedy moja mama był pijana i robiła te wszystkie szalone rzeczy, a ja nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.
Po krótkiej chwili byliśmy u niego w domu, zapomniałam, że mieszkał tak blisko. Od razu podał mi koc i opatulił mnie nim, gdy zaczęłam się trząść i dał mniejszy kocyk Jamesowi, który uroczo się do niego uśmiechnął.
-Hej mały.- Justin wyciągnął do niego rękę a mały podał mu swoją rączkę, witając się z nim.- Lubisz oglądać bajki? Zaraz znajdziemy jakąś fajną co?- Gdy pokiwał główką siadając ładnie, Justin zaczął szukać jakiejś bajki, która zajęłaby małego, to oczywiste, że chciał porozmawiać ze mną o tym co się stało.
-Ta- pisnął James, gdy Justin przełączył na jego ulubiony kanał z bajkami, podał mu jakieś chrupki i zaprowadził mnie do swojej sypialni, gdy upewnił się, że nic mu się nie stanie.
-Lily powiesz mi co się stało Lily?- zapytał szeptem, siadając obok mnie.- I dlaczego masz po uderzeniu na twarzy?
Cholera, całkowicie o tym zapomniałam. Teraz z pewnością nie da mi spokoju ale ufałam mu i naprawdę nie bałam się mu o tym wszystkim powiedzieć.
-Moja mama mnie uderzyła.- szepnęłam.
Justin spojrzał na mnie w szoku, niedowierzając w to co właśnie powiedziałam.
-To nie był pierwszy raz, ma problemy z alkoholem i staje się strasznie agresywna, nie mogłam zostać z małym w domu więc po prostu wyszłam, zapomniałam portfela i telefonu. Nie wiem co zrobić, nie mogę wrócić do domu bo boje się o Jamesa.
-Zostaniecie u mnie, a jutro coś wymyślimy okay?- zaproponował, pocierając moje ramiona, by było mi cieplej.
Wiedziałam, że nie powinnam się zgadzać ale po prostu nie miałam inne możliwości, musiałam zaopiekować się moim bratem i to on był teraz najważniejszy, więc po prostu pokiwałam głową.
-Dziękuje za wszystko Justin.- szepnęłam.
   _________________________________________________________
Chciałam przeprosić za to, że czekaliście tak długo ale wyskoczyło mi parę rzeczy. Mogę Wam powiedzieć, że fanfiction zaczyna się rozkręcać, a to wszystko jest ciszą przed wielką burzą.
Rozdział dedykuję Julci(ona wie za co) i każdemu Was z osobna Dziękuje za wszystkie komentarze.

19 komentarzy:

  1. Ekstra ! Czekam na nn ! :)


    @Beliebers3107

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww jaki Justin jest kochany <3 Wspaniały!

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! pierwsza cześć Justina była po prostu tak słodka, że to aż niemożliwe! Hm... Co do matki Lily to nie mam słów.. Ale Justin pojawił się jak rycerz na białym koniu ❤❤❤ mam nadzieję, że następny rozdział dodasz troszkę szybciej ����

    OdpowiedzUsuń
  4. długo czekaliśmy na ten rozdział ale jak najbardziej się opłacało, rozdział jak zwykle genialny i dobrze, że dałaś coś z perspektywy justina, dobrze wiedzieć co mu siedzi w głowie :)
    "cisza przed burzą" no cóż, zapowiada się ciekawie, mam nadzieje, że nie będę płakać i że nic strasznego się nie stanie, życzę weny i trzymam kciuki za to żeby kolejny udało ci się napisać szybciej x

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow jest coraz lepiej *.* życze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział ❤ już nie mogę się doczekać następnego, dziękuję ci za to że piszesz i życzę ci dużo, dużo weny (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rewelacyjny rozdział ! Nie mogę się juz doczekać nexta :**

      Usuń
  8. o mój boshe *o* cudowny rozdział.
    czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział! Justin jest naprawdę kochany. jestem ciekawa co wydarzy się dalej. x @Kidrauhl_loove_

    OdpowiedzUsuń
  10. Super *-* czekam na kolejny 💚

    OdpowiedzUsuń
  11. genialny! :)
    powodzenia życzę i weny <3
    http://art-of-killing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. aż mnie kręci w śródku co się stanie dalej kdskjfdkf

    OdpowiedzUsuń
  13. ojacie! a to wszystko jest ciszą przed wielką burzą? :o zjada mnie ciekawość co mogłaś wymyślić, nie mogę się doczekać następnego a ten rozdział jak zawsze super! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. cisza przed burzą? chyba zaczynam się bać, zdecydowanie będzie się dziać
    czekam na kolejny~Ka

    OdpowiedzUsuń
  15. Warto było czekać, Justin jest aww słodki!

    OdpowiedzUsuń
  16. jedno z lepszych ff jakie ostatnio czytam, w końcu coś oryginalnego i godnego uwagi, świetnie piszesz, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń