Obudziłam się,
gdy poczułam ruch obok siebie. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że James śpi obok
mnie, słodko wtulony w kocyk. Uśmiechnęłam się na ten widok, uwielbiałam go,
był najlepszym braciszkiem na świecie i zawsze sprawiał, że się uśmiechałam,
nawet gdy było naprawdę źle.
Rozejrzałam się po pokoju i nie zajęło mi dużo czasu, by zorientować się, że śpimy w pokoju Justina, który jak zwykle mi pomógł.
Rozejrzałam się po pokoju i nie zajęło mi dużo czasu, by zorientować się, że śpimy w pokoju Justina, który jak zwykle mi pomógł.
Przetarłam oczy
i wstałam z łóżka idąc do łazienki, która była w jego pokoju. Mając nadzieje,
że nie będzie miał nic przeciwko, szybko wzięłam prysznic i umyłam zęby,
czesząc po tym dwoje włosy w koczka bo do niczego innego się nie nadawały.
Upewniając się,
że James jeszcze śpi, zeszłam cicho na dół. Justin spał na kanapie, w bardzo
niewygodnej pozycji, która na pewno sprawi, że nie będzie mógł się ruszyć.
Przygryzłam
wargę, zerkając na niego- tak bardzo mi pomógł. Zawsze jest gdy potrzebuje
pomocy, nigdy nie zostawia mnie samej za co jestem mu wdzięczna. Nawet nie chce
pomyśleć jak to wszystko mogło się potoczyć gdybym wczoraj na niego nie wpadła.
Chcąc
odwdzięczyć się w jakiś sposób poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia mu
śniadania- chociaż tyle mogę zrobić. Wiedziałam że lubi jeść omlety na
śniadanie ale prawie nigdy nie ma czasu ich zrobić. Lubi pić kawę ale nie mocna
bo tak naprawdę za nią nie przepada, jedyna jaka pije to kawa z mlekiem, by
trochę się rano rozbudzić.
Rozejrzałam się
po kuchni. Była mała ale zdecydowanie niczego w niej nie brakowało. Wszystko było
ładnie i starannie poukładane czego nikt nie spodziewałby się w domu, gdzie
mieszka sam facet. Ale Justin przecież nie był jak inni faceci.
Uwielbiał porządek
i nie ukrywał tego, wszystko musiało być na swoim miejscu bo w przeciwnym razie
wariował, wiec dlatego postanowiłam nie ruszać zbyt wielu rzeczy żeby nie zrobić
mu bałaganu.
Wyciągnęłam patelkę i inne potrzebne rzeczy do zrobienia omletów. W tym samym czasie zaczęłam robić małe kanapeczki dla Jasona, wiedząc ze Justin nie będzie miał nic przeciwko w szczególności, że jego lodówka była pełna.
Wyciągnęłam patelkę i inne potrzebne rzeczy do zrobienia omletów. W tym samym czasie zaczęłam robić małe kanapeczki dla Jasona, wiedząc ze Justin nie będzie miał nic przeciwko w szczególności, że jego lodówka była pełna.
Wyjrzałam przez
okno przypominając sobie wczorajsze zdarzenie. To nie powinno się zdarzyć. Nigdy. A najgorsze jest to ze James
wszystko widział. Był malutki a jedyne co chciałam zrobić to chronić go przed
tym. Ale jak miałam to zrobić? Skoro nie potrafię pomoc sobie? Czy dobrze robię
ukrywając to przed wszystkimi? Jedyną osobą, która to wie jest Justin bo tylko on naprawdę się tym zainteresował, tata nic nie wie bo nie chce go krzywdzić i zawracać mu głowy,
gdy pracuje żebyśmy mogli mieć jak najlepiej. Co by zrobił gdyby dowiedział się
jaka jest jego żona a nasza matka? Przecież ja kochał, to na pewno by na niego wpłynęło.
A gdyby się o to wszystko obwiniał? Nie chce sie o tym przekonać.
-Dzień dobry- szepnął
Justin, stając za mną- Teraz jesteś moja kucharka?
-Dzień dobry, pomyślałam
że przynajmniej tak w jakimś stopniu się odwdzięczę. Pamiętam jak kiedyś wspominałeś
co lubisz jeść na śniadanie i właśnie to zrobiłam, mam nadzieje że będzie ci smakować.
Pocałował mnie w
czoło i usiadł przy stole.
-Na pewno będzie
mi smakować. Nie musiałaś nic robić ale bardzo Ci dziękuje, dawno nie jadłem
prawdziwego śniadania.- uśmiechnął się lekko nalewając soku do szklanki.- Zjesz
ze mną prawda?
-Um jasne.-
uśmiechnęłam się lekko, zerkając na niego. Wyglądał jak nastolatek. Był w
samych dresach, które lekko spadły i gdyby od czasu do czasu ich nie poprawiał
to zdecydowanie już dawno leżały na ziemi. Jego włosy sterczały we wszystkich
kierunkach, często musiał je poprawiać, bo były dość długie i wpadały mu do
oczu, co go strasznie drażniło ale jednocześnie wyglądało słodko i śmiesznie.
Gdybym zobaczyła
go na mieście nigdy nie powiedziałabym, że jest nauczycielem, zdecydowanie tak
nie wyglądał.
-Wyspałaś się?-
zapytał, patrząc na mnie, gdy robiłam omlety. W odpowiedzi pokiwałam głową.
-Tak i jeszcze
raz Ci za wszystko dziękuje, nie wiem co bym zrobiła, gdybym wtedy na Ciebie
nie wpadła.- przyznałam, nadal dziwnie czując się z tym, że dowiedział się o
tym wszystkim.
-Nie masz za co
dziękować, cieszę się, że wczoraj na ciebie wpadłem wiesz? Nie chciałbym żebyś
spędziła noc niewiadomo gdzie, szczególnie ze swoim młodszym bratem. A skoro o
nim mowa jeszcze śpi?
-Tak, jest
strasznym śpiochem. W sumie jak ja.- zachichotałam.
-Jesteś pewna,
że to nie Twój syn?- zaśmiał się.- Naprawdę tak pomyślałem, gdy Cię z nim
zobaczyłem, jesteście do siebie strasznie podobni.
Nie mogłam go
winić, dużo osób tak myślało. James był do mnie bardzo podobny.
-Tak, jestem
pewna, że to nie jest mój syn.- zaśmiałam się.- Wiedziałabym, gdybym urodziła
dziecko.
-Dziękuje, że mi
wczoraj zaufałaś i wszystko opowiedziałaś, naprawdę to doceniam, bo wiem że to
musiało być trudne. Pamiętaj, że zawsze Ci pomogę.
-Dziękuje za
wszystko jeszcze raz, nie odwdzięczę Ci się do końca życia, zrobiłeś dla mnie
już tak dużo.
-Zdecydowanie
przesadzasz, zrobiłem to co zrobiłby każdy na moim miejscu.
-Nie każdy
pomógłby mi w tym momencie i dobrze o tym wiesz. Ludzie w dzisiejszych czasach
są okropni i jedyne co ich obchodzi to czubek własnego nosa. Nie patrzą co
dzieje się wokoło nich, a dzieje się bardzo wiele i to głównie złego.
Najważniejsze jest to żeby oni mięli najlepiej, nie ważne, że stanie się to
czyimś kosztem. Ten świat jest okropny Justin i jest niewielu takich ludzi jak
ty.- szepnęłam.
Przez chwilę
patrzył na mnie w milczeniu, po chwili pokiwał głową.
-Masz rację, że
ten świat jest okropny ale wierzę, że takich ludzi jak ja jest więcej. Takich,
którzy pomogliby takiej dziewczynie jak ty.- uśmiechnął się lekko.
Szczerze w to
wątpiłam. To prawda, że w tych czasach ludzie są okropni, bardzo wiele razy się
o tym przekonałam i nie zmienię swojego zdania.
Gdy zrobiłam
omlety położyłam je na dwóch talerzach i usiadłam przy stole, zaczynając jeść
razem z Justinem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak dwójka przyjaciół, która
znała się od dzieciństwa. Lubiłam to, że przy nim mogłam być po prostu sobą. I
to, że nikt mnie wtedy nie oceniał. Lubiłam jego i zaczęłam się zastanawiać czy
nie za bardzo.
Spędziliśmy u
Justina cały dzień, czekając aż mój tata wróci do miasta. Justin namówił mnie
żebym nie bała się i powiedziała mu wszystko i stwierdziłam, że to najwyższa
pora, nie mogłam pozwolić na to, by James tak cierpiał.
Mój tata
przyjechał wieczorem, od razu chcąc wiedzieć o co chodzi.
-Jestem Justin.-
wyciągnął rękę do mojego taty, witając się z nim kulturalnie.
-Jesteś
chłopakiem Lily?- zapytał tata marszcząc brwi, również wyciągając do niego
rękę.- Jesteś chyba trochę starszy prawda?
-Tak, jestem chł-
-Nie, Justin to mój
przyjaciel.- powiedziałam od razu.
Cholera, czy on naprawdę chciał powiedzieć
tacie, że jest moim chłopakiem?
Justin spojrzał
na mnie rozbawiony, jednak w jego oczach było coś jeszcze, coś czego nie mógł
ukryć, coś czego nie mogłam rozpoznać.
-Oh
rozumiem.-mruknął mój tata.- Może mi ktoś powiedzieć co tutaj się dzieje?
Przyjechałem tak szybko jak tylko mogłem.
-To może niech
pan porozmawia z Lily, a ja zajmę się Jamesem- uśmiechnął się, biorąc małego na
ręce i wychodząc z pokoju.
Tata patrzył na
mnie, próbując rozczytać mój wyraz twarzy. Widać było, że był zmartwiony i
chciał wiedzieć co się dzieje, a ja tym razem naprawdę nie miałam zamiaru kryć
mamy. Podjęłam decyzje.
-Spędziliśmy
tutaj całą noc. Wczoraj… mama była pijana i mnie uderzyła.- przyznałam cicho,
nie chcąc patrzeć na tatę, po tym jak zobaczyłam ból w jego oczach.- To nie był
pierwszy raz tato. Mama robi to za każdym razem jak wyjeżdżasz. Nie chciałam Ci
mówić żebyś się nie martwił ale ja nie mogę pozwolić na to żeby zraniła małego,
on na to nie zasługuje.
Tata od razu
mnie przytulił, wiedząc, że właśnie tego potrzebuje w tym momencie. Chociaż sam
w tym momencie był z pewnością załamany, oczywiście na pierwszym miejscu były
jego dzieci. Kochałam go tak bardzo, był wspaniałym tatą.
-Dlaczego mi nie
powiedziałaś? Powinnaś była powiedzieć od razu. Za każdym razem zostawiałem Was
z nią myśląc, że się Wami opiekuje a tymczasem? Ona... Lily tak nie może być.
-Tato proszę, to
nie Twoja wina, nie wiedziałeś i gdyby nie to, że James tym razem wszystko
widział i był przy tym prawdopodobnie byś się nie dowiedział.- przyznałam
szeptem.- Tak właściwie nie chciałam Ci nic mówić, to Justin namówił mnie na to
i utwierdził w przekonaniu, że to jedyne dobre wyjście z tej sytuacji i że
musisz o tym wiedzieć.
-I dobrze zrobił
skarbie, teraz mogę zrobić to co powinienem dawno temu.- szepnął, gładząc mnie
po włosach.- To dobry przyjaciel..
-Tak właściwie
to.. um to.. nie wiem czy mogę nazwać go przyjacielem.
-Dlaczego nie?
Widać, że o ciebie dba.
-Bo Justin to..
Zmarszczył brwi
i spojrzał na mnie.
-Justin to kto?
-Justin to mój
nauczyciel.- mruknęłam, bojąc się jak zareaguje.
-Zmusza Cię do
czegoś?
-Oczywiście, że
nie tato! Pomaga mi z francuskim, bo mam kiepskie oceny, zaczęliśmy po prostu
spędzać ze sobą więcej czasu, poznaliśmy się lepiej.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam
się lekko, widząc że tata nie ma zamiaru na mnie krzyczeć.
-Dobrze księżniczko,
cieszę się że tak Ci pomaga.- uśmiechnął się.- Ale gdy będzie czegoś próbował
albo na coś Cię namawiał, słowo daje, że go zabije.
-Okay-
powiedziałam chichocząc.- Justin mi nic nie zrobi.
Mój tata wstał
akurat, gdy do pokoju wszedł Justin z małym.
-Przepraszam, że
przeszkadzam ale James jest głodny. Może pan też coś zje?- zapytał, przechodząc
koło nas w stronę kuchni.
-Oh jeśli to nie
problem to zostanę, muszę ochłonąć zanim wszystko załatwię. Dziękuje Justin za
zajęcie się moimi dziećmi, bardzo to doceniam.- tata uśmiechnął się, co Justin
odwzajemnił.
-Nie ma za co,
nie mogłem ich zostawić na ulicy prawda?
-W sumie
mogłeś.- powiedziałam.- Mogłeś mnie olać.
-Nigdy bym tego
nie zrobił.- powiedział, patrząc na mnie i uśmiechając się do mnie.- I
zyskałem, dostałem pyszne omlety na śniadanie. Może będziesz nocować częściej?
-Nie licz na
to.- parsknęłam śmiechem i poszłam do kuchni razem z nim.
-Nie przeginaj,
nadal jestem jej tatą i stoję obok ciebie.- powiedział mój tata, wyglądając na
poważnie wkurzonego ale widząc wystraszony wraz twarzy Justina, nie wytrzymał i
zaczął się śmiać.- Żartuje.
Zaśmiałam się i
spojrzałam na Justina, który nadal był w lekkim szoku.
-Daj spokój,
myślisz że serio by Ci coś zrobił? Mój tata jest świetny, a tak w ogóle to wie,
że jesteś moim nauczycielem, nie musimy nic udawać.- zaśmiałam się.
-Wolałem wersje
z chłopakiem. Ale jak widać nie mam szans.- mruknął i uśmiechnął się, chcąc powiedzieć
to w żartobliwy sposób lecz niekoniecznie mu to wyszło a ja naprawdę nie wiedziałam
co się z nim dzieje. I nie wiedziałam czy
chce wiedzieć.
_________________________________________________________
Rozdział w sumie spokojny(nie podoba mi się ale stwierdziłam,że zanim napisze drugi minie dużo czasu), w porównaniu z
tym co będzie działo się później. Jak zwykle dziękuje za wszystkie komentarze i
mam nadzieje, że Wam się podoba. Starałam się napisać trochę dłuższy.
Super :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńZajefajny rozdział :p oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńBoże, uwielbiam to! Niech ona przejrzy na oczy! A Justin powinien się wziąć za siebie... i za nią hahaha!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Jest naprawdę wspaniałe i cieszę się, że mogę je czytać. Rozdział może i spokojny, ale jego druga część bardzo mi się podoba. Czyżby Justin naprawdę chciał być kimś więcej niż tylko nauczycielem/przyjacielem od seksu? To byłoby cudowne! <3 Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Regulamin i pytania znajdziesz u mnie na blogu : )
OdpowiedzUsuńhttp://dark-bieber-fanfiction.blogspot.com/
jak zwykle najlepiej jak tylko się da :*
OdpowiedzUsuńKocham!!
OdpowiedzUsuńRewelka jak zawsze ! Uwielbiam to! *.* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Niech ona w końcu przejrzy na oczy i niech będą z Justinem razem ! Uwielbiam to <33
OdpowiedzUsuńZapraszam :) :
www.neversaye.blogspot.com
Kurde już czekam na następny.
OdpowiedzUsuńomomom *,*
OdpowiedzUsuńJustin taki kochaaany <33
ja chcę następny ;cc czekam,
życzę weny :**
omomomo jak słodko :3 Tak bardzo podoba mi się fabuła, ale nie wiem, czy zgodziłabym się na taki układ, chyba że mój nauczyciel byłby Justinem, albo Adamem Levine :3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na tego bloga :3 na pewno zostanę tutaj na dłużej :3 pozdrawiam <3
http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com
zajebisty <3
OdpowiedzUsuńcudny <3
OdpowiedzUsuńjedno z najlepszych ff jakie ostatnio czytałam, czekam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle wspaniały, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, nie mogę się doczekać tak bardzo się wciągnęłam
OdpowiedzUsuńw końcu trafiłam na jakieś oryginalne ff, gdzie ciągle coś się dzieje, a to dopiero siódmy rozdział, mam nadzieje, że kolejne będą równie ciekawe
Super rozdział już pokochałam to FF
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle genialny, czekam na kolejny :) x
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle >>>
OdpowiedzUsuńwidać że się rozkręcasz i wychodzą ci coraz dłuższe rozdziały, jestem ciekawa co stanie się nie długo, gdy ciągle powtarzasz że to cisza przed burza haha
-O
kiedy nowy rozdział? nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńLubie to czytać, naprawdę. Rozdział mi się podobał:)
OdpowiedzUsuńAle jeśli coś Ci się nie podoba(?) to tego nie dodawaj(?)..
To nie tak, że coś mi nie pasuje, wręcz przeciwnie! Jest świetny, to po prostu moje zdanie :)
W każdym bądź razie czekam na kolejny!
Nie zgadzam się zbytnio z osobą nade mną/\ bo rozdział jest świetny i nie widze problemu, w tym, że czasem Ci się coś nie podoba, to normalne! Rozdział jest fantastyczny i nie mogę się doczekać kolejnego!!! + życzę weny!
OdpowiedzUsuńRoozdzial genialny ;* czekam na kolejny ^ ^
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam wszystkie rozdziały na tym blogu na jednym tchu i jest ono NIESAMOWITE! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, przyjaciółka podała mi link do tego bloga i się w nim zakochałam!
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
mysle, ze masz bardzo dobry pomysł na fanfiction, ale bardzo nie podoba mi sie, ze występują w nim tylko 4 moze 5 osob, nie ma prawie dialogów a ona po dwóch rozdziałach nagle widzi w nim cos cudownego i to, ze nie ma żadnej koleżanki albo z nikim nie gada, albo, ze śmieją sie z niej, ale nawet nie wiemy z czego. troche sie rozczarowałam, bo myslalam, ze bedzie to dobre ff
OdpowiedzUsuńSwietne ff . Ciekawy temat. Czekam na neksta:)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zawsze! <3
OdpowiedzUsuńkiedy następny? :)
Świetny rozdział *-* Tylko teraz nie rozumiem on się nie liczy ? Bo w rozdziałach jest wykreślony... I czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuń