Rozdział siódmy.



Obudziłam się, gdy poczułam ruch obok siebie. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że James śpi obok mnie, słodko wtulony w kocyk. Uśmiechnęłam się na ten widok, uwielbiałam go, był najlepszym braciszkiem na świecie i zawsze sprawiał, że się uśmiechałam, nawet gdy było naprawdę źle.
Rozejrzałam się po pokoju i nie zajęło mi dużo czasu, by zorientować się, że śpimy w pokoju Justina, który jak zwykle mi pomógł.
Przetarłam oczy i wstałam z łóżka idąc do łazienki, która była w jego pokoju. Mając nadzieje, że nie będzie miał nic przeciwko, szybko wzięłam prysznic i umyłam zęby, czesząc po tym dwoje włosy w koczka bo do niczego innego się nie nadawały.
Upewniając się, że James jeszcze śpi, zeszłam cicho na dół. Justin spał na kanapie, w bardzo niewygodnej pozycji, która na pewno sprawi, że nie będzie mógł się ruszyć.
Przygryzłam wargę, zerkając na niego- tak bardzo mi pomógł. Zawsze jest gdy potrzebuje pomocy, nigdy nie zostawia mnie samej za co jestem mu wdzięczna. Nawet nie chce pomyśleć jak to wszystko mogło się potoczyć gdybym wczoraj na niego nie wpadła.
Chcąc odwdzięczyć się w jakiś sposób poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia mu  śniadania- chociaż tyle mogę zrobić. Wiedziałam że lubi jeść omlety na śniadanie ale prawie nigdy nie ma czasu ich zrobić. Lubi pić kawę ale nie mocna bo tak naprawdę za nią nie przepada, jedyna jaka pije to kawa z mlekiem, by trochę się rano rozbudzić.
Rozejrzałam się po kuchni. Była mała ale zdecydowanie niczego w niej nie brakowało. Wszystko było ładnie i starannie poukładane czego nikt nie spodziewałby się w domu, gdzie mieszka sam facet. Ale Justin przecież nie był jak inni faceci.
Uwielbiał porządek i nie ukrywał tego, wszystko musiało być na swoim miejscu bo w przeciwnym razie wariował, wiec dlatego postanowiłam nie ruszać zbyt wielu rzeczy żeby nie zrobić mu bałaganu.
Wyciągnęłam patelkę i inne potrzebne rzeczy do zrobienia omletów. W tym samym czasie zaczęłam robić małe kanapeczki dla Jasona, wiedząc ze Justin nie będzie miał nic przeciwko w szczególności, że jego lodówka była pełna.
Wyjrzałam przez okno przypominając sobie wczorajsze zdarzenie. To nie powinno się zdarzyć. Nigdy. A najgorsze jest to ze James wszystko widział. Był malutki a jedyne co chciałam zrobić to chronić go przed tym. Ale jak miałam to zrobić? Skoro nie potrafię pomoc sobie? Czy dobrze robię ukrywając to przed wszystkimi? Jedyną osobą,  która to wie jest Justin bo tylko on naprawdę się tym zainteresował, tata nic nie wie bo nie chce go krzywdzić i zawracać mu głowy, gdy pracuje żebyśmy mogli mieć jak najlepiej. Co by zrobił gdyby dowiedział się jaka jest jego żona a nasza matka? Przecież ja kochał, to na pewno by na niego wpłynęło. A gdyby się o to wszystko obwiniał? Nie chce sie o tym przekonać.
-Dzień dobry- szepnął Justin, stając za mną- Teraz jesteś moja kucharka?
-Dzień dobry, pomyślałam że przynajmniej tak w jakimś stopniu się odwdzięczę. Pamiętam jak kiedyś wspominałeś co lubisz jeść na śniadanie i właśnie to zrobiłam, mam nadzieje że będzie ci smakować.
Pocałował mnie w czoło i usiadł przy stole.
-Na pewno będzie mi smakować. Nie musiałaś nic robić ale bardzo Ci dziękuje, dawno nie jadłem prawdziwego śniadania.- uśmiechnął się lekko nalewając soku do szklanki.- Zjesz ze mną prawda?
-Um jasne.- uśmiechnęłam się lekko, zerkając na niego. Wyglądał jak nastolatek. Był w samych dresach, które lekko spadły i gdyby od czasu do czasu ich nie poprawiał to zdecydowanie już dawno leżały na ziemi. Jego włosy sterczały we wszystkich kierunkach, często musiał je poprawiać, bo były dość długie i wpadały mu do oczu, co go strasznie drażniło ale jednocześnie wyglądało słodko i śmiesznie.
Gdybym zobaczyła go na mieście nigdy nie powiedziałabym, że jest nauczycielem, zdecydowanie tak nie wyglądał.
-Wyspałaś się?- zapytał, patrząc na mnie, gdy robiłam omlety. W odpowiedzi pokiwałam głową.
-Tak i jeszcze raz Ci za wszystko dziękuje, nie wiem co bym zrobiła, gdybym wtedy na Ciebie nie wpadła.- przyznałam, nadal dziwnie czując się z tym, że dowiedział się o tym wszystkim.
-Nie masz za co dziękować, cieszę się, że wczoraj na ciebie wpadłem wiesz? Nie chciałbym żebyś spędziła noc niewiadomo gdzie, szczególnie ze swoim młodszym bratem. A skoro o nim mowa jeszcze śpi?
-Tak, jest strasznym śpiochem. W sumie jak ja.- zachichotałam.
-Jesteś pewna, że to nie Twój syn?- zaśmiał się.- Naprawdę tak pomyślałem, gdy Cię z nim zobaczyłem, jesteście do siebie strasznie podobni.
Nie mogłam go winić, dużo osób tak myślało. James był do mnie bardzo podobny.
-Tak, jestem pewna, że to nie jest mój syn.- zaśmiałam się.- Wiedziałabym, gdybym urodziła dziecko.
-Dziękuje, że mi wczoraj zaufałaś i wszystko opowiedziałaś, naprawdę to doceniam, bo wiem że to musiało być trudne. Pamiętaj, że zawsze Ci pomogę.
-Dziękuje za wszystko jeszcze raz, nie odwdzięczę Ci się do końca życia, zrobiłeś dla mnie już tak dużo.
-Zdecydowanie przesadzasz, zrobiłem to co zrobiłby każdy na moim miejscu.
-Nie każdy pomógłby mi w tym momencie i dobrze o tym wiesz. Ludzie w dzisiejszych czasach są okropni i jedyne co ich obchodzi to czubek własnego nosa. Nie patrzą co dzieje się wokoło nich, a dzieje się bardzo wiele i to głównie złego. Najważniejsze jest to żeby oni mięli najlepiej, nie ważne, że stanie się to czyimś kosztem. Ten świat jest okropny Justin i jest niewielu takich ludzi jak ty.- szepnęłam.
Przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu, po chwili pokiwał głową.
-Masz rację, że ten świat jest okropny ale wierzę, że takich ludzi jak ja jest więcej. Takich, którzy pomogliby takiej dziewczynie jak ty.- uśmiechnął się lekko.
Szczerze w to wątpiłam. To prawda, że w tych czasach ludzie są okropni, bardzo wiele razy się o tym przekonałam i nie zmienię swojego zdania.
Gdy zrobiłam omlety położyłam je na dwóch talerzach i usiadłam przy stole, zaczynając jeść razem z Justinem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak dwójka przyjaciół, która znała się od dzieciństwa. Lubiłam to, że przy nim mogłam być po prostu sobą. I to, że nikt mnie wtedy nie oceniał. Lubiłam jego i zaczęłam się zastanawiać czy nie za bardzo.

Spędziliśmy u Justina cały dzień, czekając aż mój tata wróci do miasta. Justin namówił mnie żebym nie bała się i powiedziała mu wszystko i stwierdziłam, że to najwyższa pora, nie mogłam pozwolić na to, by James tak cierpiał.
Mój tata przyjechał wieczorem, od razu chcąc wiedzieć o co chodzi.
-Jestem Justin.- wyciągnął rękę do mojego taty, witając się z nim kulturalnie.
-Jesteś chłopakiem Lily?- zapytał tata marszcząc brwi, również wyciągając do niego rękę.- Jesteś chyba trochę starszy prawda?
-Tak, jestem chł-
-Nie, Justin to mój przyjaciel.- powiedziałam od razu.
Cholera, czy on naprawdę chciał powiedzieć tacie, że jest moim chłopakiem?
Justin spojrzał na mnie rozbawiony, jednak w jego oczach było coś jeszcze, coś czego nie mógł ukryć, coś czego nie mogłam rozpoznać.
-Oh rozumiem.-mruknął mój tata.- Może mi ktoś powiedzieć co tutaj się dzieje? Przyjechałem tak szybko jak tylko mogłem.
-To może niech pan porozmawia z Lily, a ja zajmę się Jamesem- uśmiechnął się, biorąc małego na ręce i wychodząc z pokoju.
Tata patrzył na mnie, próbując rozczytać mój wyraz twarzy. Widać było, że był zmartwiony i chciał wiedzieć co się dzieje, a ja tym razem naprawdę nie miałam zamiaru kryć mamy. Podjęłam decyzje.
-Spędziliśmy tutaj całą noc. Wczoraj… mama była pijana i mnie uderzyła.- przyznałam cicho, nie chcąc patrzeć na tatę, po tym jak zobaczyłam ból w jego oczach.- To nie był pierwszy raz tato. Mama robi to za każdym razem jak wyjeżdżasz. Nie chciałam Ci mówić żebyś się nie martwił ale ja nie mogę pozwolić na to żeby zraniła małego, on na to nie zasługuje.
Tata od razu mnie przytulił, wiedząc, że właśnie tego potrzebuje w tym momencie. Chociaż sam w tym momencie był z pewnością załamany, oczywiście na pierwszym miejscu były jego dzieci. Kochałam go tak bardzo, był wspaniałym tatą.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? Powinnaś była powiedzieć od razu. Za każdym razem zostawiałem Was z nią myśląc, że się Wami opiekuje a tymczasem? Ona... Lily tak nie może być.
-Tato proszę, to nie Twoja wina, nie wiedziałeś i gdyby nie to, że James tym razem wszystko widział i był przy tym prawdopodobnie byś się nie dowiedział.- przyznałam szeptem.- Tak właściwie nie chciałam Ci nic mówić, to Justin namówił mnie na to i utwierdził w przekonaniu, że to jedyne dobre wyjście z tej sytuacji i że musisz o tym wiedzieć.
-I dobrze zrobił skarbie, teraz mogę zrobić to co powinienem dawno temu.- szepnął, gładząc mnie po włosach.- To dobry przyjaciel..
-Tak właściwie to.. um to.. nie wiem czy mogę nazwać go przyjacielem.
-Dlaczego nie? Widać, że o ciebie dba.
-Bo Justin to..
Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie.
-Justin to kto?
-Justin to mój nauczyciel.- mruknęłam, bojąc się jak zareaguje.
-Zmusza Cię do czegoś?
-Oczywiście, że nie tato! Pomaga mi z francuskim, bo mam kiepskie oceny, zaczęliśmy po prostu spędzać ze sobą więcej czasu, poznaliśmy się lepiej.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się lekko, widząc że tata nie ma zamiaru na mnie krzyczeć.
-Dobrze księżniczko, cieszę się że tak Ci pomaga.- uśmiechnął się.- Ale gdy będzie czegoś próbował albo na coś Cię namawiał, słowo daje, że go zabije.
-Okay- powiedziałam chichocząc.- Justin mi nic nie zrobi.
Mój tata wstał akurat, gdy do pokoju wszedł Justin z małym.
-Przepraszam, że przeszkadzam ale James jest głodny. Może pan też coś zje?- zapytał, przechodząc koło nas w stronę kuchni.
-Oh jeśli to nie problem to zostanę, muszę ochłonąć zanim wszystko załatwię. Dziękuje Justin za zajęcie się moimi dziećmi, bardzo to doceniam.- tata uśmiechnął się, co Justin odwzajemnił.
-Nie ma za co, nie mogłem ich zostawić na ulicy prawda?
-W sumie mogłeś.- powiedziałam.- Mogłeś mnie olać.
-Nigdy bym tego nie zrobił.- powiedział, patrząc na mnie i uśmiechając się do mnie.- I zyskałem, dostałem pyszne omlety na śniadanie. Może będziesz nocować częściej?
-Nie licz na to.- parsknęłam śmiechem i poszłam do kuchni razem z nim.
-Nie przeginaj, nadal jestem jej tatą i stoję obok ciebie.- powiedział mój tata, wyglądając na poważnie wkurzonego ale widząc wystraszony wraz twarzy Justina, nie wytrzymał i zaczął się śmiać.- Żartuje.
Zaśmiałam się i spojrzałam na Justina, który nadal był w lekkim szoku.
-Daj spokój, myślisz że serio by Ci coś zrobił? Mój tata jest świetny, a tak w ogóle to wie, że jesteś moim nauczycielem, nie musimy nic udawać.- zaśmiałam się.
-Wolałem wersje z chłopakiem. Ale jak widać nie mam szans.- mruknął i uśmiechnął się, chcąc powiedzieć to w żartobliwy sposób lecz niekoniecznie mu to wyszło a ja naprawdę nie wiedziałam co się z nim dzieje. I nie wiedziałam czy chce wiedzieć.
_________________________________________________________
Rozdział w sumie spokojny(nie podoba mi się ale stwierdziłam,że zanim napisze drugi minie dużo czasu), w porównaniu z tym co będzie działo się później. Jak zwykle dziękuje za wszystkie komentarze i mam nadzieje, że Wam się podoba. Starałam się napisać trochę dłuższy.



28 komentarzy:

  1. Zajefajny rozdział :p oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, uwielbiam to! Niech ona przejrzy na oczy! A Justin powinien się wziąć za siebie... i za nią hahaha!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam to opowiadanie! Jest naprawdę wspaniałe i cieszę się, że mogę je czytać. Rozdział może i spokojny, ale jego druga część bardzo mi się podoba. Czyżby Justin naprawdę chciał być kimś więcej niż tylko nauczycielem/przyjacielem od seksu? To byłoby cudowne! <3 Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Regulamin i pytania znajdziesz u mnie na blogu : )
    http://dark-bieber-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. jak zwykle najlepiej jak tylko się da :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelka jak zawsze ! Uwielbiam to! *.* Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Niech ona w końcu przejrzy na oczy i niech będą z Justinem razem ! Uwielbiam to <33

    Zapraszam :) :
    www.neversaye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurde już czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  8. omomom *,*
    Justin taki kochaaany <33
    ja chcę następny ;cc czekam,
    życzę weny :**

    OdpowiedzUsuń
  9. omomomo jak słodko :3 Tak bardzo podoba mi się fabuła, ale nie wiem, czy zgodziłabym się na taki układ, chyba że mój nauczyciel byłby Justinem, albo Adamem Levine :3
    Cieszę się, że trafiłam na tego bloga :3 na pewno zostanę tutaj na dłużej :3 pozdrawiam <3

    http://fighteverysecond-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. jedno z najlepszych ff jakie ostatnio czytałam, czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział jak zwykle wspaniały, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, nie mogę się doczekać tak bardzo się wciągnęłam
    w końcu trafiłam na jakieś oryginalne ff, gdzie ciągle coś się dzieje, a to dopiero siódmy rozdział, mam nadzieje, że kolejne będą równie ciekawe

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział już pokochałam to FF

    OdpowiedzUsuń
  13. rozdział jak zwykle genialny, czekam na kolejny :) x

    OdpowiedzUsuń
  14. rozdział jak zwykle >>>
    widać że się rozkręcasz i wychodzą ci coraz dłuższe rozdziały, jestem ciekawa co stanie się nie długo, gdy ciągle powtarzasz że to cisza przed burza haha
    -O

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy nowy rozdział? nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubie to czytać, naprawdę. Rozdział mi się podobał:)
    Ale jeśli coś Ci się nie podoba(?) to tego nie dodawaj(?)..
    To nie tak, że coś mi nie pasuje, wręcz przeciwnie! Jest świetny, to po prostu moje zdanie :)
    W każdym bądź razie czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie zgadzam się zbytnio z osobą nade mną/\ bo rozdział jest świetny i nie widze problemu, w tym, że czasem Ci się coś nie podoba, to normalne! Rozdział jest fantastyczny i nie mogę się doczekać kolejnego!!! + życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  18. Roozdzial genialny ;* czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały na tym blogu na jednym tchu i jest ono NIESAMOWITE! <3
    Bardzo mi się podoba, przyjaciółka podała mi link do tego bloga i się w nim zakochałam!
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  20. mysle, ze masz bardzo dobry pomysł na fanfiction, ale bardzo nie podoba mi sie, ze występują w nim tylko 4 moze 5 osob, nie ma prawie dialogów a ona po dwóch rozdziałach nagle widzi w nim cos cudownego i to, ze nie ma żadnej koleżanki albo z nikim nie gada, albo, ze śmieją sie z niej, ale nawet nie wiemy z czego. troche sie rozczarowałam, bo myslalam, ze bedzie to dobre ff

    OdpowiedzUsuń
  21. Swietne ff . Ciekawy temat. Czekam na neksta:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział świetny, jak zawsze! <3
    kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział *-* Tylko teraz nie rozumiem on się nie liczy ? Bo w rozdziałach jest wykreślony... I czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń